POTEM ZOSTAŁ MĘŻEM I OJCEM
Niepozorny Waldemar B. (52 l.) spod Wrześni (woj. wielkopolskie), który nawet jednego piwa pod sklepem nie wypił i zawsze można było liczyć na jego pomoc – skrywał przerażającą tajemnicę. Kochający mąż i ojciec dwóch rezolutnych córeczek okazał się zabójcą. Jest podejrzany o zamordowanie i próbę gwałtu Zyty
(†20 Michalskiej l.). Do zbrodni doszło 26 lat temu w lesie niedaleko Mikuszewa. Wtedy policja nie wpadła na jego trop, a on założył rodzinę i wiódł uczciwe życie.
Przez długich 26 lat był przykładnym obywatelem, idealnym ojcem i mężem, superkolegą i sąsiadem. Aż do teraz. Gdy policyjny bus z uzbrojonymi policjantami w hełmach i kamizelkach kuloodpornych zajechał pod dom Waldemara B. na początku tygodnia, sąsiedzi wstrzymali oddech. – O co może chodzić? – pytali siebie nawzajem.
Mundurowi powalili na ziemię ich spokojnego sąsiada, zakuli w kajdanki i jak groźnego bandytę wprowadzili do radiowozu. Sąsiedzi byli zdumieni. Po głowie kołatała im się jeszcze myśl, że to pomyłka!
A później wszyscy po prostu zdębieli. – Wszyscy jesteśmy w szoku – mówi chór mieszkańców.
Nawet teraz niezmienili o nim opinii. – To porządny człowiek, naprawdę! – zarzekają się sąsiedzi. – Nie można o nim złego słowa powiedzieć, założył rodzinę, dbał o nią – wyliczają.
Jego kolega Czesław przekonuje, że Waldek nigdy nawet piwa nie chciał wypić pod sklepem. – Za to chętnie częstował papierosem. Dobry kumpel z niego był – zapewnia znajomy.
Rodzice Zyty, Waldemar (72 l.) i Irena (70 l.) Michalscy, nigdy wcześniej zabójcy nie poznali, choć mieszkał w sąsiedniej miejscowości. Rozwikłanie zagadki śmierci córki trochę im ulżyło w cierpieniu. Czekają na proces.