To nie przedsiębiorcy będą kłopotem dla władzy
Przedłużający się lockdown stworzy nowe problemy polityczne dla PIS?
„Super Express”: – Coraz częściej mówi się o tym, że lockdown potrwa w Polsce – tak jak zresztą w większości krajów Europy – do kwietnia. Oznacza to, oczywiście, przedłużenie kłopotów wielu przedsiębiorców, których on objął. Od poniedziałku wielu z nich ma zamiar swoje biznesy otwierać w ramach buntu. Ten bunt wraz z przedłużającym się lockdownem może się okazać problemem politycznym dla PIS?
Prof. Rafał Chwedoruk: – Oczywiście przestrzeń do społecznego niezadowolenia z restrykcji jest bardzo szeroka. By osądzić, jak duży jest potencjał niezadowolenia w przypadku przedsiębiorców, trzeba spojrzeć na skalę zjawiska i jego wewnętrzną złożoność. Te segmenty gospodarki, które są najbardziej dotknięte obostrzeniami, czyli przede wszystkim części sektora usług, nie obejmują olbrzymiej części wypracowanego PKB. Co więcej, wiele z tych przedsiębiorstw charakteryzowało się, nazwijmy to dyplomatycznie, elastycznymi formami zatrudnienia, dużą wymiennością pracowników i raczej niewysokimi pensjami. Te elementy w sposób naturalny ograniczają zasięg możliwych protestów.
– Bo nie jest to duża grupa przedsiębiorców i nie mogą liczyć na wsparcie pracowników, którzy nie czują z nimi żadnej więzi?
– Dokładnie. Co więcej, czymś, co ogranicza potencjał polityczny tych protestów, jest to, że wśród prywatnych przedsiębiorców PIS nie był wiodącą siłą polityczną. Zwłaszcza jeśli spojrzymy na sektor usług. Nie jest to segment elektoratu, który trwał wiecznie przy partii Jarosława Kaczyńskiego. W tym sensie byłby to bunt i tak już zbuntowanych przeciwko rządzącym z innych powodów. Nie sądzę, żeby krótkoterminowo w jakimś znaczącym stopniu cokolwiek się zmieniło.
– Nie zmieni nawet to, że bunt tli się na konserwatywnym Podhalu?
– Owszem, to jeden z historycznych bastionów prawicy w Polsce, ale nawet tam nie jest tak, że PIS zawsze był absolutnym politycznym monopolistą. Zwłaszcza w Zakopanem nigdy nie brakowało wyborców innych partii, tym bardziej że w dużych miejscowościach turystycznych poziom postaw liberalnych zawsze jest większy. Dlatego wiele przemawia za tym, by uznać, że rozczarowani i buntujący się przedsiębiorcy nie będą wyzwaniem dla PIS.
– Ale czy ich protesty nie pobudzą niezadowolenia wśród innych Polaków?
– Myślę, że to, co dziś zagraża PIS, to nie ten czy inny protest tej czy innej niezadowolonej z obostrzeń grupy społecznej. Moim zdaniem w skali makro PIS może się obawiać przede wszystkim tego, czy będzie powszechnie odbierany jako zdeterminowany do walki z koronawirusem i niebojący się w imię zwalczania pandemii podejmować trudnych decyzji. Przez sporą część 2020 r. to działało. Pytanie, czy nie pojawią się na tym wizerunku wyraźne rysy, i podróż przez pandemię środkiem drogi, o której mówią politycy Zjednoczonej Prawicy, nie zacznie być odbierana jako brak determinacji. No i, oczywiście, jest pytanie, jak Polacy ocenią kwestię dystrybucji szczepionki, zwłaszcza wśród starszych wyborców, którzy chętnie głosują na PIS. Wziąwszy pod uwagę skalę szczepień i znane problemy służby zdrowia, może się to okazać ogromnym wyzwaniem, by dotrzeć ze szczepionką do wszystkich chętnych. Te kwestie, jak sądzę, będą determinowały poparcie dla PIS w najbliższych miesiącach.