Stękale brakuje trochę luzu
Nowojorskie ulice i drogi nie należą do najbezpieczniejszych. Każdy kierowca w Nowym Jorku z pewnością nieraz doznał lub był bliski doznania stłuczki. Podczas gdy kolizje przy niewielkiej prędkości zazwyczaj kończą się jedynie niewielkimi uszkodzeniami pojazdu, wypadki spowodowane przez kierowców niezachowujących bezpiecznej odległości i przekraczających prędkość lub operatorów większych komercyjnych pojazdów, mogą skończyć się trwałymi uszkodzeniami cielesnymi. W dzisiejszym wydaniu zachęcam do zapoznania się z kilkoma krótko opisanymi radami, które pomogą Ci szybko podjąć właściwe decyzje po wypadku samochodowym.
Jeszcze niedawno był kelnerem w zakopiańskiej karczmie, a dziś jest czołowym skoczkiem świata. Andrzej Stękała (25 l.) jest już bardzo blisko podium PŚ (w Zakopanem był piąty). Czy na skoczni Salpausselkä w Lahti spełni marzenia? Formę i błędy Stękały dla „Super Expressu” przeanalizował trener reprezentacji Polski Michal Doleżal (43 l.).
„Super Express”: – Andrzej Stękała błyskawicznie dołączył do czołówki w skokach narciarskich. Wierzy pan, że wkrótce wyląduje na podium? Michal Doleżal: – Zawsze jest jakaś rezerwa. Andrzej oddaje dobre skoki, utrzymuje się na wysokim poziomie. W Zakopanem w drugim skoku minimalnie spóźnił odbicie i to pewnie kosztowało go podium. Ale piąte miejsce to też dobry wynik.
– Wspomniał pan o jego rezerwach. Wskaże pan elementy, które najbardziej musi poprawić?
– Dużo tego nie ma, to strasznie małe detale. Może timing na progu, ale to na pewno wyćwiczy. Jeszcze powinien złapać trochę więcej pewności siebie, tego luzu. To są jego rezerwy.
– Od kilku tygodniu jest wokół niego duży szum. Czy poradzi sobie z tym zamieszaniem? – Takim największym szokiem dla niego była Planica. Tam podczas mistrzostw świata było dużo ruchu wokół niego, ale poradził sobie z tym bardzo dobrze. Teraz się do tego przyzwyczaił i jest bogatszy o doświadczenia. Potrafi się skoncentrować na swoich skokach. Powinno być w porządku.
– Jako trener na pewno pan w niego wierzył, ale gdyby ktoś powiedział przed sezonem, że będzie tak dobrze skakał, to uwierzyłby pan?
– Nie do końca, ale taki jest sport, takie rzeczy dzieją się nie tylko w skokach. Wiedzieliśmy, że potrafi skakać, ale że na tak wysokim poziomie? Dodatkowo potrafi się utrzymywać na tym pułapie, co jest najtrudniejsze. Wielki szacunek dla niego.
– Stękała w Zakopanem był piąty, ale w połowie lutego będzie miał szansę poprawić ten wynik. Sądzi pan, że kibice będą mieli okazję zobaczyć to na żywo?
– Trzeba wierzyć, że to się szybko skończy i będą zawody z kibicami. To by nam na pewno pomogło, ale jednocześnie to nie jest w naszych rękach.