Zaszczepieni mogą nadal zakażać
„Super Express”: – Pacjenci łagodnie przechodzą COVID-19 w domu i nagle po 10 dniach przychodzi załamanie, w ciężkim stanie trafiają do szpitali. Jak do tego nie dopuścić?
Dr Michał Sutkowski: – Od kilku miesięcy widzimy bardzo złą tendencję wśród stosunkowo młodych ludzi, którzy wierzą w swoje zdolności samoleczenia i łut szczęścia, które zwykle niestety okazują się iluzją. Powinniśmy mieć stały kontakt z naszym lekarzem rodzinnym, musimy być w czasie tej choroby monitorowani.
– Ale to w praktyce nie działa.
– To nieprawda. My swoich pacjentów leczymy, dzwonimy do nich codziennie, a jak potrzeba, to do nich jeździmy. Wiedzą, że są pod opieką. Jeśli tylko chcą pod nią być, bo to jest największy problem. Pacjent powinien regularnie mierzyć temperaturę, odpowiednio się nawadniać, brać zlecone przez lekarza leki. Problem zaczyna się rzeczywiście ok. 7–10. dnia, kiedy pacjent ma tygodniową gorączkę, tygodniową duszność i saturacja mu spada do niskich poziomów…
– ...a propos saturacji – warto przez cały okres chorowania w domu badać się pulsoksymetrem?
– Tak, warto sprawdzać saturację (…), wcześniej należy uzgodnić z lekarzem, jaki jej spadek jest dla nas groźny.
– Krajowy Program Szczepień ma kłopoty, bo ludzie nie chcą się szczepić preparatem Astrazeneki. Co by pan im poradził? – Że trzeba się zaszczepić. Ten preparat – zupełnie niepotrzebnie – ma od początku złą sławę. Nie chcę wchodzić w szczegóły, dlaczego tak się dzieje, ale państwo też słyszą komentarze, że to jest swoista wojna szczepionkowa. Patrzę na aspekty medyczne, a poza tym musimy komuś wierzyć i wierzymy Europejskiej Agencji Leków. W Polsce na chorobę zakrzepowo-zatorową choruje rocznie 70–80 tys. Polek i Polaków. W Stanach Zjednoczonych tyle osób z tego powodu umiera. To się dzieje niezależnie od szczepień i szczepionka kompletnie nic do tego nie ma (…), społeczeństwo wpada w panikę. W ten sposób hamujemy kalendarz szczepień, ludzie ich odmawiają, bo ktoś im coś powiedział… trudno będzie to odwrócić.
– A jak jest z ludźmi już zaszczepionymi podwójną dawką? Wiadomo, że żadna szczepionka nie daje 100 proc. odporności. Czy w związku z tym oni – nawet jeśli się koronawirusem zakażą – będą zakażać innych?
– Tak, są w stanie zakazić innych ludzi. Oczywiście zdecydowanie w mniejszym procencie niż ci niezaszczepieni. Prace na ten temat trwają, dlatego osoby, które się zaszczepiły, nadal powinny nosić środki ochrony osobistej.
– Czyli nie ma dla nich luzowania obostrzeń w postaci braku obowiązku noszenia maseczek?
– Trzeba nosić maseczki i równolegle się dystansować. W przyrodzie jest dużo koronawirusa i nawet pomimo szczepienia możemy znaleźć się w tej grupie, która będzie mniej odporna. Szczepienie chroni i zmniejsza w 80 proc. transmitogenność, ale maski będziemy mogli zdjąć dopiero za jakiś czas.
– Czeka nas zapaść opieki zdrowotnej w najbliższym czasie?
– Mam nadzieję, że szczyt zakażeń przypadnie na 25 marca – ja tak to modelowałem. Ale jeśli dojdzie do niego później, ok. 15 kwietnia, to będziemy świadkami co najmniej tych scen, które widzieliśmy jesienią.