Czy Kościół jest AUTORYTETEM?
Poprawnie podliczone informacje statystyczne podadzą prawdę o każdej dziedzinie życia, jaka stanie się przedmiotem badań. Jedną z ciekawszych kwestii, które interesują ludzi wierzących, jest ocena działalności Kościoła i jego autorytet w społeczeństwie. Informacje pochodzące od młodego pokolenia mają szczególne znaczenie.
Autorytet Kościoła buduje nie tylko postać Chrystusa, którego znaczenie i wielkość poznajemy z opisów ewangelicznych. Kościół nie rozrasta się wyłącznie dzięki działaniom Ducha Świętego czy duchowym wpływom sakramentów świętych. Jest przede wszystkim lustrzanym odbiciem wszystkiego, co daje się zobaczyć i czego ludzie doświadczają. Czyli jest obrazem pokazującym, jak społeczeństwo ludzi wierzących i niewierzących widzi Kościół i jego działalność. Obraz ów malują jego członkowie, jakby byli malarzami. Każdy wierzący ma swoje pociągnięcie pędzlem. Wygląd obrazu zależy od malarza. Jedni, święci i wybitni, stworzą jeden obraz. Inni, mało zaangażowani w życie duchowe, stworzą obraz nieprzyciągający lub nawet odpychający. Podlegać może również zmianom. Przez jakiś okres, dla jednego pokolenia ludzi będzie pozytywnym i wartościowym, dla innego może okazać się nieinteresującym i niezasługującym na uwagę.
Porównanie danych statystycznych z początku bieżącego roku z posiadanymi informacjami z roku 1989 wygląda bardzo niekorzystnie dla czasów współczesnych. Wówczas CBOS – Centrum Badania Opinii Społecznej, którego komunikaty wykorzystałem, zaczął prowadzić regularne badania statystyczne. Najgorsza ocena przypadła na grudzień 2020 r., bo aż 47 proc. ankietowanych wypowiedziało się negatywnie o działalności Kościoła, a tylko 41 proc. dało ocenę pozytywną. W prawdzie już w styczniu nastąpiła zmiana, i to aż o 5 proc. w dół ocen negatywnych przy równoczesnych 5 proc. w górę ocen pozytywnych, co jednak każde się bardzo zastanowić nad możliwymi wnioskami do wyciągnięcia.
Teoretycznie biorąc, ten skok w górę może ucieszyć ludzi Kościoła, bo to przecież prawie połowa rodaków (46 proc.) pozytywnie ocenia jego działalność. Jeśli jednak porównać z liczbą osób ochrzczonych i deklarujących się jako katolicy, którzy według statystyk stanowią obecnie około 87 proc., to natychmiast nasuwa się dziwny wniosek, że tylko niewiele ponad połowa wierzących pozytywnie ocenia działalność wspólnoty, do której sami należą. Druga połowa wydaje negatywną ocenę tejże organizacji religijnej, którą sami tworzą.
Jeszcze inne porównanie, a mianowicie ze statystykami dotyczącymi roku 1989, mówi, że wówczas ocen pozytywnych było blisko 90 proc., a negatywnych znacznie poniżej 10. Tak się utrzymywało przez parę lat, kiedy to oceny pozytywne zaczęły gwałtownie spadać aż do poziomu poniżej 40 proc. w 1993 r., a liczba ocen negatywnych gwałtownie rosnąć do poziomu ponad 50 proc. Nie trwało to długo, bo już od następnego roku ocen pozytywnych zaczęło być więcej i przez wiele lat urosło do poziomu 60 proc. przy około 30 proc. ocen negatywnych. W ostatnich dwóch latach oceny pozytywne spadły do poziomu poniżej 50 proc., a negatywne podniosły się do 40 proc., by w grudniu ubiegłego roku zamienić się miejscami.
W ocenie wierzącego rodaka sytuacja nie napawa optymizmem, mimo że wielu znanych obserwatorów cytuje ją jako najlepszą w Europie.
Mniej optymistycznie przedstawia się sytuacja religijna młodzieży i jej relacje z Kościołem. Zaczęto otwarcie mówić o galopującej laicyzacji młodego pokolenia. Wydaje się, że nastąpiło jakieś zaburzenie w międzypokoleniowym przekazie wiary. W ciągu ostatnich 25 lat liczba wierzącej młodzieży w ostatnich klasach ponadlicealnych zmniejszyła się o około 20 proc. (z 81 proc. do 63 proc.), zaś praktyki religijne spadły o około 50 proc. (z 73 proc. do 35 proc.). Dla porównania wśród dorosłych i dzieci praktyki religijne spadły „tylko” o około 15 proc. Liczba w ogóle niepraktykującej młodzieży w tychże klasach zwiększyła się prawie dwukrotnie (z 19 do 35 proc.). W latach 1994–2018 czterokrotnie zwiększyła się grupa młodych niewierzących (z 4 proc. do 17 proc.).
Podobnie wygląda sytuacja wśród obecnych studentów. W 2020 r. za wierzących i praktykujących lub rzadko praktykujących uważało się 51,7 proc., a za w ogóle niepraktykujących 18,5 proc. 50,7 proc. studentów nie przyznaje Kościołowi autorytetu.
Działalność charytatywna Kościoła jest oceniana pozytywnie przez młodzież (56,7 proc.). Natomiast ujawnione skandale seksualne wpłynęły na obniżenie autorytetu i zmniejszyły intensywność praktyk religijnych. Tak uważa co piąty młody człowiek. Natomiast czterech na dziesięciu uważa, że nie wywarły negatywnego wpływu.
W dziedzinie etyki seksualnej nauczanie kościelne dotyczące zakazu współżycia przed ślubem nie ma sensu dla 50 proc. studentów. Tylko 18 proc. przyznaje rację Kościołowi. I jeszcze tylko 11 proc. uważa, że współżycie przed ślubem nie jest potrzebne do udanego życia małżeńskiego, a przeciwnych jest aż 79 proc.
Nie zostały jeszcze dokładnie policzone i opublikowane statystyki o występowaniu dorosłych młodych z Kościoła, czyli apostazji. Z częściowych informacji wynika, że ich liczba zaczęła szybko rosnąć w ostatnim okresie. Przykładem archidiecezja krakowska, gdzie zwykle było 50–60 osób, to w 2019 r. 123, a w 2020 już 445. Wydaje się, że ten rok był rekordowym. Dla porównania, w 2010 r. w całej Polsce było 459 wniosków o apostazję.
Nieosiągalne są jeszcze aktualne informacje o wielu dziedzinach życia, wskazujących na zwiększenie czy zmniejszenie autorytetu Kościoła. Niewiadomy jest udział i zaangażowanie młodych w lekcjach religii. Podobnież nie ma wyliczeń, jaki procent dzieci kończy katechizację na przystąpieniu do I Komunii Świętej. Absolutnie nieznanym jest procent osób dbających o własny rozwój duchowy i religijny w domowym rodzinnym otoczeniu.
Jeśli pandemia jeszcze przez dłuższy czas będzie kierować życiem społecznym i prywatnym, to nie wiadomo, jakie przyniesie skutki sferze życia religijnego, ale nie ma podstaw sądzić, że przyczyni się do rozszerzenia wiary i autorytetu Kościoła.