Cel – pokonać Słowenię
Polscy koszykarze walczą o awans na Igrzyska Olimpijskie
Polscy koszykarze od zwycięstwa z Angolą (83:64) rozpoczęli kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Tokio. Dziś czeka ich jednak o wiele trudniejsze wyzwanie. Na drodze podopiecznych Mike’a Taylora staną bowiem Słoweńcy. Zadanie Biało-czerwonym dodatkowo utrudnia fakt, że w kadrze rywali na turniej w Kownie ostatecznie znalazł się jeden z najlepszych koszykarzy świata, Luka Doncic (22 l.), występujący na co dzień w barwach drużyny NBA Dallas Mavericks. My liczymy na będącego w dobrej formie Aarona Cela (34 l.).
Mecz Polski ze Słowenią rozpocznie się o godz. 15.30 (transmisja w TVP Sport). Awans do półfinałów wywalczą dwie najlepsze drużyny, które następnie zmierzą się z zespołami z drugiej grupy: Litwą, Koreą Płd. lub Wenezuelą. Kwalifikację na igrzyska olimpijskie wywalczy jedynie zwycięzca turnieju w Kownie.
Podczas Euro 2020 puścił aż sześć goli, a reprezentacja Polski z kretesem odpadła z turnieju. Wojciech Szczęsny (31 l.) po meczu ze Szwecją (2:3) podkreślał, że drużyna popełniła zbyt wiele błędów w defensywie, by liczyć na wyjście z grupy.
– Czuję przede wszystkim duży zawód, bo zdaję sobie sprawę, że ten zespół było stać na dużo więcej i na więcej zasługiwał. Odpadliśmy po walce, graliśmy do końca, nawet kiedy sytuacja wydawała się już beznadziejna. Niestety to nie wystarczyło. Ciężko mi powiedzieć coś mądrzejszego w tej chwili – kręcił z rozczarowaniem głową Szczęsny. – Nie lubię usprawiedliwiać się pechem w piłce nożnej. Straciliśmy kilka zbyt łatwych bramek, w meczu ze Szwecją również. Ustawiliśmy sobie fatalnie spotkanie w drugiej minucie. W sytuacji, która była kilka razy do wyczyszczenia. Potem już było pod górkę – dodał Szczęsny.
Bramkarz reprezentacji ujawnił, jak wyglądały pierwsze minuty w szatni po meczu ze Szwecją.
– Był wielki zawód, trener powiedział parę słów, ale na razie próbujemy po prostu jakoś to przełknąć
– powiedział Szczęsny, który przez cały czas zwraca uwagę na niefrasobliwość zespołu w linii defensywnej.
– Na tym turnieju straciliśmy parę goli, których dałoby się uniknąć. Jeśli tracisz trzy gole w meczu, który musisz wygrać, to na pewno coś nie funkcjonuje. Widać, że zespół zrobił progres, jeśli chodzi o grę do przodu czy grę w ataku pozycyjnym, co zawsze było naszą piętą achillesową. Ze Szwedami nie wyglądało to źle w ataku, ale w defensywie za często przeciwnicy dochodzili do sytuacji bramkowych – podsumował Szczęsny.