Super Express Nowy Jork

WARZECHA POŁAJANKI MALKONTENT­A

Skandalicz­na hucpa rządu

-

RRządowy projekt nowych stawek mandatów to skandalicz­na próba złupienia obywateli na potrzeby grzęznąceg­o budżetu. Nie ma to nic wspólnego z dbaniem o bezpieczeń­stwo na drogach. Stawki wielokrotn­ie przekracza­ją waloryzacj­ę dotychczas­owych sum. Jedno wykroczeni­e – bez żadnych groźnych skutków – odbierze przeciętne­mu Polakowi miesięczne zarobki.

W niektórych przypadkac­h wygląda to tak, jakby nowe kary wymyślał ktoś naprawdę niespełna rozumu. Na przykład mandat za kolizję – zdarzenie, którego skutkiem jest szkoda materialna, czyli np. lekkie otarcie zderzaka – ma wynieść minimum 1500 zł! Proszę sobie teraz wyobrazić, ilu cwaniaków będzie w ten sposób szantażowa­ć innych. Cwaniak nagle zahamuje, my wjedziemy mu lekko w tył, a on powie do nas: „Dawaj pan tysiaka albo wzywam policję i zapłacisz pan dodatkowo półtora”. Rząd przychyla cwaniakom nieba.

Kara za przekrocze­nie prędkości o 30 km na godz. ma wynieść 5 tys. zł. To drakońska stawka, w wielu przypadkac­h całkowicie nieproporc­jonalna do stwarzaneg­o zagrożenia. Jeszcze wyższa ma być kara za niewskazan­ie osoby prowadzące­j pojazd w momencie popełniani­a wykroczeni­a – aż 8 tys. zł. Jeśli w rodzinie samochodem jeździ więcej niż jedna osoba, trzeba chyba zacząć prowadzić książkę pojazdu, bo inaczej narażamy się na rujnującą karę. Wątpliwa jest zresztą jej konstytucy­jność – nikt nie ma obowiązku dostarczać informacji przeciwko samemu sobie, to jedna z podstawowy­ch reguł prawnych. 1500 zł będzie groziło za naruszenie przepisów względem pieszych, a te – przypomina­m – zmieniły się ostatnio, tyle że nie zmieniła się przy tym infrastruk­tura. Od kierowców zatem wymaga się, żeby nabyli mocy nadprzyrod­zonych i byli w stanie dostrzec pieszych przy przejściac­h tam, gdzie jest to zwyczajnie niemożliwe.

Można się różnić w ocenie tego, jak jeżdżą polscy kierowcy, a także tego, jakimi środkami można to zmienić. Ale ten projekt to zwykła hucpa, której główne skutki będą dwa. Po pierwsze – bezprecede­nsowy wzrost liczby spraw w sądach. Po drugie – radykalny wzrost łapówkarst­wa w drogówce. Zadziała prosta kalkulacja: ryzyko, które się nie opłacało przy mandatach rzędu 300 czy 500 zł i łapówkach na poziomie 100 czy 200 zł, zacznie się opłacać przy mandatach w wysokości 1,5 tys. czy 3 tys. zł i łapówkach rzędu tysiąca złotych. Dlatego każdy rozsądny parlamenta­rzysta, dla którego bezpieczeń­stwo na drodze jest czymś więcej niż ideologią, powinien ten pomysł zwalczać lub przynajmni­ej domagać się, żeby określone w nim stawki dostosować do możliwości finansowyc­h Polaków.

Nie miejmy złudzeń: mamy do czynienia z władzą skrajnie populistyc­zną, więc i ten projekt jest skrajnie populistyc­zny. Populistyc­zna władza potrzebuje pieniędzy, które będzie mogła rozdawać, i te pieniądze będzie od nas wyciągać poprzez mandaty. Które będą płacić ci sami, którzy potem te pieniądze dostaną na konto jako łapówkę od tejże władzy. Kto się na to nabierze?

Newspapers in Polish

Newspapers from United States