Wojny nie mamy tylko z Bałtykiem
Szymon Hołownia w „Expressie Biedrzyckiej” o konflikcie PIS z Unią Europejską:
„Super Express”: – Niezbyt optymistyczne, żeby nie powiedzieć fatalne, sondaże dla Polski 2050. Co się stało?
Szymon Hołownia: – Znam parę partii, które chciałyby mieć tak fatalne sondaże jak Polska 2050 dzisiaj.
– Ale państwo podobno mierzą wysoko.
– Mierzymy wysoko i to się uda. Ja nie wierzę w te sondaże 9-procentowe, bo to humbug nie do ogarnięcia. Tak samo jak PIS nie ma dziś 40 proc., tylko około 35. Spokojnie. Trzeba jeszcze popatrzeć przez kilka miesięcy, bo ta jesień będzie batalią, w której się to wszystko rozegra. Według moich danych jesteśmy w okolicy 14–15 proc.
– Mieliście więcej, więc gdzie uciekli wam wyborcy?
– Do Platformy. To byli ci tzw. swingujący wyborcy, którzy zawsze stawiają na silniejszego.
– Czyli postawili na Tuska?
– Nie. Tu nawet nie o niego chodzi. Chodzi o to, że w ich ocenie pojawiła się więks za szansa na natychmiastowe zwycięstwo z PIS i pogrzebanie ich głupiej polityki. 1 czy 2 proc. mogło się udać w kierunku Zjednoczonej Prawicy.
– Jakim cudem?
– Bo pojawiła się polaryzacja. My mieliśmy także tych, których udało nam się przeciągnąć z tamtej strony, byli już po jasnej stronie mocy…
– ...czyli widać, że polaryzacja, na którą pomstujecie, im nie przeszkadza.
– Bo to jest automatyzm, który nas zabija. Proszę zobaczyć, jak zadziałał efekt Tuska – miał być zbawczy, ale okazał się też toksyczny, bo ta polaryzacja się wzmocniła, PIS się na tym zbudował. Scena polityczna musi być wielobiegunowa. Bo ta dwubiegunowa nas zabije. Dlatego walka się toczy o niezagospodarowanych wyborców. Jest kilka milionów Polaków, którzy czują i widzą to, co my widzimy (…). PIS nie może wygrać następnych wyborów. My tę scenę polityczną chcemy „rozbetonować” (…), my nie jesteśmy Platformą Obywatelską i nią nie będziemy. Nie jesteśmy rezerwowym projektem PO i backupem dla niezdecydowanych jej wyborców. Naszym celem jest atak szczytowy na 20 proc. pod koniec roku.
– Ambitnie.
– A dlaczego mamy realizować cele, które nie są ambitne?
– Joanna Mucha zostaje z wami?
– Zostaje bezwzględnie. – Jarosław Kaczyński mówi: „nie będzie żadnego polexitu”. Zamknął w ten sposób dyskusję?
– Z nimi nigdy nie można być pewnym, czy mówią prawdę, czy kłamią. Jarosław Kaczyński nie jest osobą, której ja specjalnie wierzę. Ja nie wiem, w jakiej rzeczywistości on dzisiaj funkcjonuje. Ale wiem, w jakiej my funkcjonujemy. To rzeczywistość, w której 18 krajów Unii ma zatwierdzone Krajowe Plany Odbudowy, a 12 czy 13 zaczęło już dostawać pieniądze na konta. A my mamy przez cały czas wojnę o idiotyzm w postaci Izby Dyscyplinarnej, (…) gra się toczy o olbrzymie pieniądze, które dzisiaj mogłyby już być do dyspozycji. Tymczasem Komisja Europejska w stosunku do Polski jest niezwykle twarda i konkretna.
– Nie ma pan wrażenia, że tzw. zohydzanie Unii zaczyna przynosić w Polsce skutek?
– Nie… Ale jak się zaczyna chybotać łódką, to czasem można skończyć jak David Cameron. I trzeba bardzo uważać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy będzie nasze unijne Sarajewo, kiedy gdzieś wystrzeli pistolet i nagle zrobi się z tego wielka awantura. Natomiast trzeba mówić wyraźnie, że Unia Europejska to nie jest Najświętsza Panienka, którą mamy czcić na kolanach, tylko związek państw, w którym każdy coś uzyskuje za to, że coś do tego interesu wkłada. Dzisiaj naszym interesem są realna siła i pozycja. Dziś PIS nam je zabrał. To jest kwestia naszej narodowej dumy, pozycji i potencjału właśnie.
– A co, jeśli fundusze zostaną zamrożone,
– Oni już zaczynają inaczej grać i rozmawiać, bo tych pieniędzy z KPO dramatycznie potrzebują.
– Donald Tusk dobrze zrobił, prosząc unijnych urzędników, by nie nakładali kar na Polaków za politykę rządu PIS?
– Nikt przytomny nie będzie za sankcjami i karami finansowymi nakładanymi na Polskę.
– Andrzej Duda nie spotkał się z Angelą Merkel. Rację mają ci, którzy mówią o skandalu dyplomatycznym?
– Andrzej Duda od dawna próbuje pokazać, że nie jest prezydentem Rzeczypospolitej, tylko jej rezydentem. Jest prezydentem bezobjawowym w 200 proc. Jest prezydentem, który ograniczył się do roli komentatora sportowego na Twitterze. Nie wiem po co. Na Boga, po co on jest? Nie wykonuje swojej funkcji. PIS i Andrzej Duda tak zdewaluowali pojęcie skandalu, że ich normalne zachowanie jest skandalem. Jeżeli mamy problem z Rosją, a naszym drugim sąsiadem są Niemcy i z nimi teraz też robimy wojnę, mamy wojnę z Unią Europejską, mamy wojnę ze Stanami Zjednoczonymi, a przynajmniej pełzające pytanie co dalej z lex TVN, mamy skonfliktowane Czechy, to wojny nie mamy już tylko z Bałtykiem. To jest opowieść o tym, jakie bezpieczeństwo międzynarodowe, w trudnej sytuacji geopolitycznej, funduje nam PIS.
– Co będzie z lex TVN? Trafi na biurko prezydenta czy umrze śmiercią naturalną w parlamencie?
– Na ile orientuję się w polityce Kaczyńskiego, to będzie trzymał ten pistolet na stole do końca. Czyli pozwoli temu jeszcze raz przejść przez Sejm, może to trafi do prezydenta, a może zostanie wysłane do Julii Przyłębskiej… Będzie jeszcze kilka kart, którymi mogą spróbować zagrać. Ostatecznie jednak, mam nadzieję, że to nie wejdzie w życie.
– Prezydent, który włączył się w negocjacje z protestującymi pracownikami ochrony zdrowia, pomoże pana zdaniem rozwiązać ten konflikt?
– Gdyby się nie włączył, to zrobiłby to co zwykle, czyli nic. Ale jak się włączył, to też nic nie zrobi. Nie wiem, dlaczego premier Morawiecki z takim uporem nie chce rozmawiać z medykami. Za chwilę mamy kolejną falę pandemii, ci ludzie są zdesperowani. Wiemy, jaki jest średni wiek pielęgniarek w Polsce, wiemy, co się dzieje z ratownikami medycznymi. – To jest taki moment, w którym nie mogą odpuścić i muszą grać do końca?
– Oni muszą grać nie tylko o podwyżkę, lecz także o systemową reformę ochrony zdrowia. Trzeba z tymi ludźmi usiąść, wysłuchać, co mają do powiedzenia, pokazać propozycje, w których kroczące podwyżki są ważnym elementem. Potrzeba władzy, która będzie tych ludzi traktowała odpowiedzialnie, bo będzie wiedziała, że jeśli mówimy o zdrowiu, to mówimy o życiu i śmierci naszych bliskich.
Efekt Tuska miał być zbawczy, ale okazał się też toksyczny, bo PIS się na nim zbudował. Dwubiegunowa scena polityczna nas zabije. PIS nie może wygrać następnych wyborów