Joga służy Wieniawie
Kamil Durczok (†53 l.) zmarł w listopadzie ubiegłego roku. Do tej pory jego śmierć była owiana tajemnicą. Prawda wyszła na jaw dzięki jego byłej żonie, Mariannie Dufek (57 l.), która w poruszającym wywiadzie wyznała, że dziennikarz TVN poddał się. „Górę wziął jego gen autodestrukcji” – przyznała w „Fashion Magazine”.
Do dziś nie było wiadomo, na co właściwie zmarł Kamil Durczok. W przestrzeni medialnej pojawiła się informacja, że doszło do zatrzymania krążenia, wywołanego zaostrzeniem przewlekłej choroby. – Pił i ja to też wiedziałam. Czytałam na Twitterze jego alkotweety. Doskonale go znając, wiedziałam, jak mu się pozmieniało w głowie. Jak bardzo stał się jednostronny i napastliwy – powiedziała Dufek w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem i dodała: „Chorował na żylaki przełyku. Wiedział, że jest bardzo chory, i myślę, że podświadomie chciał końca. Po jego śmierci zadzwonił do mnie nasz dobry znajomy – transplantolog z warszawskiego szpitala na Banacha. Powiedział, że Kamil po pierwszym ataku, kiedy przeszedł transfuzję, wiedział, że konieczny jest przeszczep wątroby. Miał zacząć przygotowywać się do procedury, ale więcej nie zadzwonił” – czytamy.
Dziennikarz nie chciał zmienić swojego trybu życia, a ponieważ miał przed sobą sprawy sądowe, za które groziło mu nawet więzienie, poddał się.
– Musiałby przestać pić. I zacząć inaczej żyć, przestawić wiele rzeczy w głowie. Nie wyobrażam sobie też sytuacji, w której na dobre ruszyłyby procesy sądowe. Miał pełną świadomość, co mu grozi. Górę wziął jego gen autodestrukcji – wyznała Dufek.
Ani ona, ani ich syn nie zdążyli się pożegnać z Durczokiem. Dzięki znajomemu lekarzowi dowiedzieli się jednak o jego śmierci przed mediami. – Smutno mi, że tak się skończyło. Choć nie brakuje mi go osobiście, żal mi. Nie znam drugiej osoby, która tak sobie zmarnowała życie – dodała.
Młoda aktorka żyje jak w bajce i odwiedza iście rajskie miejsca. Tym razem Julia Wieniawa (23 l.) wypoczywa na Bali. Bawi się, tańczy na stole, a w nocy pije winko na plaży. Ale od rana ćwiczy jogę, dzięki czemu może pochwalić się oszałamiającą sylwetką.
Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, Julia Wieniawa zakasała rękawy, by pomagać uchodźcom. Wykorzystała do tego też swoje ogromne zasięgi na Instagramie i udostępniała informacje m.in. o poszukiwanych transportach. Ale w końcu musiała od tego wszystko odpocząć. Gwiazda spakowała walizki i razem z przyjaciółmi poleciała na Bali, gdzie zdawać się może, impreza nie ma końca. Na filmikach w sieci widać, jak Julia tańczy na stole w restauracji czy popija winko na plaży. Ale organizuje też sobie wycieczki i codziennie ćwiczy jogę, dzięki której – nie oszukujmy się – wygląda jak bogini. Tylko pozazdrościć.
Julia
Wieniawa
l.) na wakacjach zostawia za sobą smutki korzysta z życia
izachwyca figurą, nad którą pracuje na indonezyjskiej wyspie