Chciała zacząć nowe życie trafiła do piekła
Żyła w Kanadzie. Wróciła do Kijowa tuż przed wojną
Przez pięć lat mieszkała w Kanadzie. Postanowiła jednak wrócić do ojczystej Ukrainy. Sołomija Stasiw (25 l.) do Kijowa przyjechała jesienią 2021 r. Tuż przed wojną. Chciała zacząć wszystko od nowa, ale Putin zamienił jej marzenia w piekło. Wiedziała o wybuchu wojny, ale postanowiła zostać razem z chłopakiem.
Sołomija, jak 1,5 mln pochodzących z Ukrainy Kanadyjczyków, wiodła spokojne życie. Mieszkała w Toronto. Wróciła do ojczyzny z miłości do niej. Zawsze chciała mieszkać u siebie. – Pierwsze trzy miesiące spędziliśmy na szukaniu mieszkania i ponownym poznawaniu naszego miasta – opowiada w rozmowie z „Super Expressem”. Przywiązanie do Ukrainy nie pozwoliło jej na ucieczkę, choć miała świadomość tego, co się wydarzy. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że niedługo wybuchnie wojna, ale zdecydowaliśmy się zostać, bo to nasz dom, i czułam, że nie mogę żyć gdzie indziej – dodaje ze smutkiem. Dobrze pamięta, gdy pierwszy raz usłyszała syreny. Wcześniej nie znała tego dźwięku i czuła się bardzo zdezorientowana. Teraz wie, że gdy pojawi się ten dźwięk, musi zabierać to, co ma przy sobie, i uciekać do schronu. – 24 lutego ok. godz. 5.30 zadzwonił mój brat i powiedział, że miasto jest bombardowane. Tak naprawdę nie mieliśmy walizki awaryjnej ani planu, ale koleżanka powiedziała mi o schronie w pobliżu, więc po prostu spakowaliśmy się i pojechaliśmy tam. Obcy ludzie stali się naszą rodziną na prawie dwa tygodnie. Razem jedliśmy, spaliśmy i myliśmy się. Tu czuliśmy się bezpiecznie – mówi nam. I dodaje: Putina trzeba powstrzymać, a my zostajemy w Ukrainie, żeby dalej walczyć i przeżyć.