Smoleńsk dzieli PIS
Zamach i dwa wybu- chy – taką wersję przedstawił Antoni Macierewicz (74 l.) w raporcie o katastrofie smoleńskiej. – Nie mamy żadnych wątpliwości, że to był zamach – mówił też Jarosław Kaczyński (73 l.). Jednak nie wszy- scy w klubie PIS mają taką pewność. – Ja ekspertem nie jestem i nie wiem, co się stało w Smoleńsku. W całej sprawie narosło tyle emocji… Nie stwierdzę, że był tam zamach – zaznacza w rozmowie z nami poseł klubu PIS Tadeusz Cymański (67 l.).
– Ponad 20 świadków słyszało co najmniej dwie eksplozje, widziało wybuch i rozpad samolotu. Przyczyna zdarzenia to wynik aktu bezprawnej ingerencji – w taki sposób
Antoni Macierewicz przedstawiał raport z prac podkomisji smoleńskiej. Zdaniem wiceprezesa PIS wybuch nastąpił w lewym skrzydle na 100 m, zanim tupolew doleciał do brzozy znanej z raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Jerzego Millera (70 l.). Mało tego. Poza wybuchem w skrzydle doszło jeszcze do eksplozji w centropłacie. Jednak, jak się okazuje, ta wersja dzieli też obóz PIS. I nie wszyscy, jak choćby Tadeusz Cymański, biorą za pewnik wersję o zamachu i wybuchach na pokładzie tupolewa.
– Niczego nie twierdzę na 100 proc., mój ulubiony pisarz Fiodor Dostojewski twierdził, że aby coś twierdzić, trzeba mieć 100 proc. pewności , a nie 99 proc. Nie wiem, co się tam stało, to wszystko wywołuje tak wielkie emocje i teraz, przed świętami, katastrofa staje się wielkim sporem w polskich rodzinach. Nie osądzam tu nikogo, ale mam prawo do własnej opinii. I byłbym ostrożny w formułowaniu różnych tez w sprawie tego, co się wydarzyło w Smoleńsku – zaznacza w rozmowie z nami Tadeusz Cymański. Eksperci nie mają wątpliwości, że postawa Cymańskiego to przejaw zdrowego rozsądku w samym obozie Zjednoczonej Prawicy w sprawie katastrofy smoleńskiej. – Sprawa Smoleńska jest osobistą kwestią Kaczyńskiego. A to, że nie wszyscy w PIS podzielają wizję zamachu i wybuchów na pokładzie samolotu, świadczy o obszarach zdrowego rozsądku w PIS. Sam podejrzewam Putina o wiele rzeczy, tym bardziej po ataku Rosji na Ukrainę, ale w aż tak daleko posuniętą podłość Putina nie chce mi się wierzyć – komentuje prof. Kazimierz Kik, politolog.