Rosja liczy, że Zachód znudzi się wojną
„Super Express”: – Po spotkaniu z Władi- mirem Putinem kanclerz Austrii stwierdził, że nie jest optymistą, jeśli chodzi o jego logikę wojenną, bo wojna o wschód Ukrainy będzie bardzo gwałtowna. Czego powinniśmy się spodziewać? Gen. Tomasz Drewniak: – Wszyscy wiemy, że Putin szykuje się do ataku na wschodnią Ukrainę i pogłębienie sytuacji na swoją korzyść. Plan „A”, który zakładał szybkie zajęcie Kijowa, obcięcie głowy państwowości i doprowadzenie do przejścia poszczególnych republik na stronę Rosji, zawiódł. Teraz nastąpiła jego modyfikacja zakładająca maksymalne zajęcie terenów wschodniej Ukrainy i siłowe przeprowadzenie referendów, które będą miały zalegitymizować władzę Rosjan – tak jak to zrobiono na Krymie. Druga część tego scenariusza zakłada maksymalne osłabienie Ukrainy. Proszę zobaczyć, jakie ona ponosi straty np. tylko z powodu blokady portów Morza Czarnego, z których w świat wychodziło 97 proc. ukraińskich towarów, szczególnie rolniczych i różnego rodzaju dóbr naturalnych.
– I tu pojawia się ważny ze strategicznego punktu widzenia Mariupol. Miasto jest doszczętnie zniszczone, ale nadal nie zostało zajęte przez Rosjan. Ukraińcom uda się je utrzymać? Pojawiają się informacje, że brakuje im już amunicji. – Trudno powiedzieć. Mariupol walczy od samego początku, więc może się zdarzyć, że będzie jak w powstaniu warszawskim, kiedy miasto nie miało już siły walczyć, a sytuacja była tak krytyczna, że rozpoczęto rozmowy z Niemcami. Nie wiem, czy Ukraińcy przystąpią do jakichkolwiek rozmów z Rosjanami, bo wydają się one niemożliwe lub prawie niemożliwe. Sądzę więc, że skończy się to jednak zdobyciem Mariupola przez Rosjan, bo to jest dla nich punkt strategiczny, muszą go zdobyć za wszelką cenę. Będą używać wszelkich możliwych metod. Im nie chodzi o to miasto jako zespół budynków, chodzi o to, żeby odciąć Ukrainę od Morza Czarnego i połączyć swoje zdobycze terytorialne od Chersonia w kierunku wschodnim.
– Pan jest w grupie osób, która uważa, że Putin na wschodzie się zatrzyma, czy w tej, która twierdzi, że zachęcony ewentualnym sukcesem pójdzie dalej, w głąb Ukrainy?
– Ja bym zbudował trzecią grupę – czyli Rosjanie przychylają się do tego pierwszego wariantu, zdobycia terenów i pokazania tego jako sukcesu na wewnętrznym rynku
[
Na dłuższą metę uważam, że Rosja wróci do gry. Może nie w takiej sile jak kiedyś, bo wiele krajów podjęło decyzję o uniezależnieniu się od rosyjskich zasobów naturalnych, ale to potrwa. Rosja gra tą kartą
w kraju. Z drugiej strony Ukrai- na nigdy nie zaakceptuje oddania Rosji swoich terenów, więc ta wojna będzie się dalej tliła w różnych rejonach. Rosjanie nie będą mieli tyle siły, żeby zdecydowanie zdobywać kolejne terytoria, wojska będą nadal walczyć i się ostrzeliwać mniej lub bardziej intensywnie, ale Rosji będzie to na rękę.
– Dlaczego?
– Bo Ukraina będzie ciągle zaangażowana w konflikt, a Rosja – na dłuższą metę – jest jednak krajem o zdecydowanie większym potencjale, nawet z zachodnimi sankcjami. A z drugiej strony Rosja będzie liczyć, że ludzie na Zachodzie się znudzą tą wojną, że już nie będzie tych morderstw pokazywanych w telewizji tyle razy dziennie, że sankcje w końcu osłabną, a Rosja – mniej lub bardziej – wróci do gry. Ja jestem zwolennikiem takiej teorii.
– To bardzo smutna perspektywa, bo oznaczałaby, że nikt z tego wszystkiego nie wyciągnął wniosków.
– Niestety, już kilka razy mieliśmy scenariusz, z któryego wypadałoby wyciągnąć wnioski, ale tego nie zrobiono. Wydaje mi się, że teraz powtórzymy to po raz kolejny. Oczywiście linia czasu może tu być zupełnie inna, bo to „przyzwyczajenie się” do konfliktu w Ukrainie może potrwać kilka miesięcy, ale ostatecznie tak to się może skończyć.
– I zero poważnych wniosków ze strony państw zachodnich?
– Jakieś wyciągną, popatrzmy, co się już dzieje np. z NATO. Mówiło się nawet o pewnej jego intelektualnej i fizycznej zapaści, o tym, że jest organizacją niezdecydowaną. Dzisiaj jednak widać, że – pomimo wszystkich swoich wad – to jest jednak potężna organizacja i chyba jedyna, która jednoznacznie i w każdym momencie może zatrzymać Rosję. To są jakieś plusy, ale na dłuższą metę uważam, że Rosja wróci do gry. Może nie w takiej sile jak kiedyś, bo wiele krajów podjęło decyzję o uniezależnieniu się od rosyjskich zasobów naturalnych, ale to potrwa. Rosja gra tą kartą, choć kibicuję, żeby nie udało jej się tak tego rozegrać.
– Bitwy o regiony Doniecka i Ługańska będą pana zdaniem kluczowym momentem tej wojny?
– Myślę, że tak. Sukces jednej lub drugiej strony zakończy pewien etap tej wojny i ustali działania na kolejnych kilka miesięcy. Sukces Rosji pozwoli na pochwalenie się nim własnym obywatelom, wolę rozpoczęcia rozmów z Ukrainą i czekania na ich gest. Ukraińcy oczywiście usiądą do stołu, ale nie będą mogli się zgodzić na to, żeby jedną ósmą swojego terytorium oddać Rosji. W związku z tym te rozmowy będą się ciągnąć w nieskończoność, a Rosja znów będzie grała niewiniątko, że jest gotowa, że już by tę wojnę zakończyła, ale to Ukraina jest tym złym, który nie chce. Będzie także coraz większa presja na rząd ukraiński, bo państwo musi jakoś funkcjonować, a odcięcie od wielu miejsc i ciągła rosyjska agresja będą powodowały, że to państwo będzie coraz słabsze. Dlatego ten, kto rozstrzygnie na swoją korzyść rejon Donbasu, będzie mógł usiąść do stołu negocjacyjnego z silniejszymi kartami.
– Ale nadal mówimy o zakończeniu „pewnego etapu” tej wojny, co oznacza, że ziści się scenariusz, przed którym przestrzega prezydent Zełenski, czyli zamrożenie tego konfliktu? – Tak. I to jest najbardziej korzystny scenariusz dla Rosji. A dla Ukrainy fatalny, bo Rosjanie nadal będą kontrolować Morze Czarne i odcinać Ukrainę od portów, nadal ją męczyć i nękać, powodując, że będzie nadal wydawać ogromne pieniądze na walkę, a z drugiej strony nie będzie miała środków, żeby się zaopatrzyć. Jeśli nie będzie eksportu towarów Morzem Czarnym, to Ukraina wpadnie w poważne tarapaty finansowe. Rosja może dążyć właśnie do takiego scenariusza, stawiając Ukrainę w bardzo trudnej sytuacji.
[
Będzie coraz większa presja na rząd ukraiński, bo państwo musi jakoś funkcjonować. Dlatego ten, kto rozstrzygnie na swoją korzyść rejon Donbasu, będzie mógł usiąść do stołu negocjacyjnego z silniejszymi kartami