Wujek Brzęczek ZATOPIŁ WISŁĘ
Biała Gwiazda po raz pierwszy od 28 lat spadła z ekstraklasy
Wniedzielny wieczór dopełnił się dramat Białej Gwiazdy. Po raz czwarty w swej historii Wisła spadła z ekstraklasy. Jednym z głównych winowajców jest trener Jerzy Brzęczek, który z 12 ostatnich meczów wygrał tylko jeden. – To było jak grom z jasnego nieba. Jestem zdruzgotany! – mówi Marek Motyka (64 l.), który jako piłkarz Wisły również przeżył gorycz degradacji.
Gwoździem do wiślackiej trumny okazała się porażka 2:4 z Radomiakiem. Byłemu selekcjonerowi Jerzemu Brzęczkowi nie udało się odwrócić złej karty. – Winnych spadku na spokojnie trzeba poszukać. Dalej wierzę w Brzęczka, powinien pozostać w klubie na kolejny sezon, który może być trudniejszy od obecnego. Ruch Chorzów po spadku z ekstraklasy zatrzymał się dopiero o trzy szczeble niżej! Dla nas też powrót do elity będzie trudny – ostrzega Motyka. On sam był mistrzem Polski z Wisłą w 1978 r., ale przeżył nie utrzymał Wisły z nią też degradację w 1985 r. – Udało się awansować dopiero po trzech latach spędzonych w drugiej lidze – przypomina.
Motyka – jak wielu innych ludzi z „wiślackim sercem” – dramatyczną końcówkę sezonu i spadek bardzo przeżył. – Wiele godzin przesiedziałem przed komputerem, oglądając powtórki straconych bramek. Do teraz się jeszcze trzęsę, kiedy je widzę – mówi były znakomity obrońca. – Zapewne latem nastąpią spore zmiany w szatni. Na pewno nie trzeba nam tylu obcokrajowców, dla których Wisła to tylko jeszcze jedno miejsce pracy. A dla nas to świętość – dodaje.
Pod hasłem „dla nas” rozumie także właścicieli klubu, w tym Jakuba Błaszczykowskiego. – W najtrudniejszym momencie historii klubu wyciągnął własne pieniądze, by go ratować. Potem zaprosił do współpracy trenerskiej wujka. Mam nadzieję, że wytrzyma ten cios sportowy i zostanie w Wiśle. Bo za to, co zrobił – niezależnie od tego spadku – należy mu się pomnik! – emocjonalnie kończy Motyka.