Dobijcie słabą Austrię
Sebastian Boenisch świetnie zna mocne i słabe strony dzisiejszego rywala Lecha
Lech Poznań zagra dzisiaj w Wiedniu z Austrią, a ewentualna wygrana przybliży, a nawet może zapewni awans do fazy play-off Ligi Konferencji. Świetne rozeznanie co do rywala Kolejorza ma Sebastian Boenisch (35 l.), który dzisiejszy mecz obejrzy z trybun. – Lech powinien wykorzystać słabość Austrii, bo przeżywa ona trudny okres – mówi „Super Expressowi” mieszkający w Wiedniu 14-krotny reprezentant Polski.
„Super Express”: – Z czego wynika ten trudny okres?
Sebastian Boenisch: – Nie dość, że w lidze im nie idzie najlepiej (szóste miejsce – red.), to tydzień temu przegrali mecz w pucharze Austrii z trzecioligowym Wiener SC. To był cios, bo puchar jest najkrótszą drogą, żeby coś wygrać i znów zagrać w Europie. Jest duże niezadowolenie z wyników, skoro w lidze przed nimi jest choćby Klagenfurt z budżetem o połowę mniejszym. W Austrii na początku każdego sezonu stawia się wysokie cele. Z racji rangi i historii klubu zawsze chce grać w pucharach, nakłada na siebie dużą presję i to jej szkodzi.
– Ma jakieś atuty?
– Oglądałem z trybun mecz pucharowy Austrii z Hapoel Beer Szewa i drużyna z Izraela była wyraźnie lepsza, choć skończyło się remisem 0:0. Jeśli miałbym kogoś wyróżnić z Austrii, to pomocnika Dominika Fritza, który dużo widzi i do tego jest skuteczny. Utalentowany jest napastnik Can Keles, ale dostaje mało szans gry.
– Nie dziwi cię, że kolejny raz mistrz Polski, w tym wypadku Lech, nie dał rady awansować do Ligi Mistrzów?
– Śledziłem mecze Lecha w pucharach i uważam, że droga do LM nie była w tym sezonie taka ciężka. Owszem, Karabach to niełatwy rywal, ale jeśli Lech wygrał pierwszy mecz 1:0, a w rewanżu też prowadził, to należy dowieźć korzystny wynik, jeśli masz doświadczonych piłkarzy. Widocznie Lechowi takich brakuje. Porównałbym to trochę do sytuacji, że jeśli dobry zespół w 80. min prowadzi 3:1, nie ma prawa przegrać.