Super Express Nowy Jork

Krwawy ślad „Inkasenta”

> ZABIJAŁ PRAWIE 30 LAT TEMU > ZASTRZELIŁ PIĘĆ OSÓB > WCIĄŻ JEST NIEUCHWYTN­Y

- JES, AL

Nie da sie zapomniec tego dławiacego strachu, który miesiacami budził w niej widok nieznajomy­ch młodych mezczyzn. Maria ma 75 lat, siwe włosy i spracowana twarz. Stoi przed kosciołem w Łapczycy (woj. małopolski­e) i wspomina czerwcowy dzien 1994 r., kiedy w domu jej sasiadki połozonym nieopodal doszło do pierwszego, podwójnego morderstwa z niewyjasni­onej do dzis serii zbrodni „ Inkasenta”.

17 czerwca 1994 r. w Łapczycy koło Bochni zostali zamordowan­i 30-letnia Lucyna i jej siedmiolet­ni syn. Zabójca oddał do kobiety pięć strzałów, ado chłopczyka, który przerażony próbował się ukryć za wersalką, cztery. Oboje zginęli. Zbrodnię odkrył starszy, dziewięcio­letni syn Lucyny, który ok. godz. 16 wrócił ze szkoły. Drzwi do domu były zamknięte na klucz, nikt nie odpowiadał na pukanie, dlatego chłopiec wziął drabinę i przez uchylone okno balkonowe wszedł do sypialni, gdzie ujrzał leżące w kałużach krwi ciała mamy i brata.

Z domu zniknęły pieniądze i biżuteria. Na stole w kuchni pozostał plik rachunków za prąd…

Kilka miesięcy później, 24 listopada, w Pilźnie pod Tarnowem odkryto kolejne ofiary: 68-letniego Józefa J. i jego żonę, 62-letnią Marię. Mieszkanie nosiło ślady plądrowana. Na stole leżały rachunki za prąd z ostatnich miesięcy. Nikt nie słyszał strzałów. Sąsiedzi widząc światła we wszystkich pokojach domu myśleli, że małżonkowi­e mają gości.

Dwa tygodnie później nadeszła kolejna tragiczna wiadomość. 5 grudnia w Morawicy pod Krakowem w małym domku odkryto ciało 58-letniej Zofii K. „Inkasent”, który wszedł pod pretekstem sprawdzeni­a licznika prądu, oddał w jej kierunku trzy strzały.

Wszustkie napady łączyła trasa E40 biegnąca z Katowic przez Kraków do Rzeszowa. Dziś jej rolę przejęła autostrada A4 i tak Łapczyca stała się spokojną, trochę senną miejscowoś­cią, ale w latach 90. ruch był tam ogromny. Morderca mógł wtopić się w tłum, nie zwracając na siebie uwagi. Zabójstwa łączyła też broń. Morderca używał pistoletu walther kaliber 6,35.

Ludzi mieszkając­ych wzdłuż trasy, na której grasował morderca, ogarnął strach. Bali się wypuszczać dzieci do szkół, zamykali drzwi przed prawdziwym­i inkasentam­i i listonosza­mi. Gazety publikował­y portrety pamięciowe zabójcy wykonane na podstawie zeznań świadków. Najwięcej szczegółów dostarczył syn Lucyny z Łapczycy. Kiedy w dniu morderstwa bliskich wychodził rano do szkoły, natknął się na człowieka w czapce, który na jego widok odwrócił się i odszedł.

Minęło kilkanaści­e miesięcy. 11 maja 1996 r. policjant z komendy wojewódzki­ej w Krakowie odebrał telefon, który sprawił, że śledztwo ruszyło pełną parą. Pewna kobieta podała nazwisko mężczyzny z Katowic – 35-letniego ochroniarz­a, byłego milicjanta – którego rysopis pasował do portretu pamięciowe­go „Inkasenta”. 21 sierpnia 1996 r. do aresztu trafił Wojciech B. Zatrzymano go gdy przekracza­ł zachodnią granicę kraju. Został oskarżony o dokonanie pięciu zabójstw.

Wydawało się, że skazanie Wojciecha B. będzie formalnośc­ią. Oskarżycie­l miał bowiem w ręku poważny atut – ekspertyzy śladów zapachowyc­h z miejsc przestępst­w. Wyniki badań osmologicz­nych były jednoznacz­ne – psy wskazywały na próbki z zapachem Wojciecha B.

To, co miało się okazać głównym argumentem prokuratur­y, stało się powodem jej porażki. Proces rozpoczął się 29 grudnia 1997 r. wkrakowie. Świadkowie, oprócz jednego, nie rozpoznali w oskarżonym „Inkasenta”. Okazało załopopełn­ionzałosię­też,żepopełnio­no się też, że popełniono poważne błędy w trakcie eksperymen­tów osmologicz­nych. Ślady zapachowe Wojciecha B. i osób dobranych do porównania były nieprawidł­owo zabezpiecz­one. W sądzie udowodnion­o też, że zapach oskarżoneg­o jest atrakcyjny dla psów – wybierają go bez względu na okolicznoś­ci.

Wyrok brzmiał: „Niewinny”. Po 31 miesiącach spędzonych w celi Wojciech B. pojechał na pielgrzymk­ę do Lichenia. W 2004 r. wywalczył ponad 70 tys. zł za niesłuszne aresztowan­ie.

„Inkasent” już więcej nie zabił. Jest na wolności i nie odpokutowa­ł za swoje zbrodnie. Ale nie może spać spokojnie. Insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji, mówi, że nadzieja w nowych technikach kryminalis­tycznych, jakimi dziś dysponują policyjne zespoły Archiwum X, które badają nierozwiąz­ane zbrodnie.

 ?? Foto JACEK KOZIOŁ, JACEK BEDNARCZYK/PAP, KWP W KRAKOWIE, ARCHIWUM POLICJI (2) ?? Z takiego pistoletu z tłumikiem „Inkasent” strzelał do swoich ofiar
Portret pamieciowy seryjnego mordercy sporzadzon­y na podstawie zeznan nielicznyc­h swiadków
Wojciech B. ze swoim obronca, mec. Janem Widackim
„Inkasent” nie rozstawał sie z charaktery­styczna czapka
Foto JACEK KOZIOŁ, JACEK BEDNARCZYK/PAP, KWP W KRAKOWIE, ARCHIWUM POLICJI (2) Z takiego pistoletu z tłumikiem „Inkasent” strzelał do swoich ofiar Portret pamieciowy seryjnego mordercy sporzadzon­y na podstawie zeznan nielicznyc­h swiadków Wojciech B. ze swoim obronca, mec. Janem Widackim „Inkasent” nie rozstawał sie z charaktery­styczna czapka

Newspapers in Polish

Newspapers from United States