Wychowałem sięwśród chacharów
WALDEMAR FORNALIK ( 59 L.) WSPOMINA SWÓJ RODZINNY ŚLĄSKI MATECZNIK
Waldemar Fornalik (59 l.), były selekcjoner Biało- Czerwonych, był najdłuzej pracujacym szkoleniowcem w klubie ekstraklasy – we wrzesniu mineło piec lat od objecia przez niego Piasta Gliwice. Wskoczył na podium klasyfikacji trenerów z najwieksza liczba gier w historii ligi. W czwartek jednak niespodziewanie podał sie do dymisji. „Super Express”: – Na panski bogaty dorobek składaja sie Ruch, Górnik, Odra i – od pieciu lat – Piast. Były tez Amica, Wisła, Polonia, Bełchatów i Widzew, ale wyglada na to, ze najlepiej sie pan czuje w slaskim mateczniku...
Waldemar Fornalik: – Bywały propozycje z różnych stron kraju, dopisałbym do tej listy np. Wrocław, ale rzeczywiście większość czasu pracowałem na Górnym Śląsku, w klubach nieodległych od domu. Byłem z tego zadowolony: pozwalało mi to być blisko rodziny i wypełniać obowiązki wobec niej. W tym okresie dorastali moi synowie, a przecież trener jest nie tylko trenerem, ale i ojcem.
– Człowiek urodzony w Myslenicach nauczył sie slaskiej gwary?
– Ja uczyłem się mówić na Śląsku, bo rodzice przeprowadzili się tu, kiedy miałem dwa lata.
Tej gwary uczyły mnie podwórko i otoczenie: Batory z jednej strony, z drugiej – Skałka w Świętochłowicach, z tyłu – Zakłady Chemiczne Chorzów, a z przodu – Ruch. Środowisko czysto śląskie, w którym literacki język polski nie obowiązywał (śmiech).
– W szatni mistrzowskiego Ruchu z 1989 r. tez pewnie łatwiej sie było dogadac gwara?
– Mieliśmy wtedy jednego człowieka spoza Śląska: Mietka Szewczyka z Oświęcimia. Reszta to Ślązacy, którzy „godali”.
– Publicznie jednak nigdy nie słyszano Waldemara Fornalika „godajacego”!
– I dobrze! Dziś już chyba zatraciłem śląski akcent.
– Ulubione slaskie słowo?
– Pewnie któreś z otoczenia „fuzbalu”. Może „chachary”? (w gwarze śląskiej cwaniacy, red.).
– A był pan kiedys chacharem?
– Wychowałem się na podwórku, w latach 60., w otoczeniu bloków, familoków, ale i baraków. Huty i kopalnie tętniły życiem. życiem.życiem. Ojciec pracopraco-pracował na kopalni „ Polska”, codziennie rano włączał się w prawdziwy potok ludzi płynących ulicami do pracy na 6... Wśród moich kolegów zz z tamtych czasów wielu było prawdziwych Ślązaków z krwi i kości. Chacharów właśnie – nie w tym sensie, że rozrabiali, ale po prostu charakternych chłopaków.
– Od lat kibice – a czasem dziennikarze – powtarzaja: „Waldemar Fornalik nigdy sie nie usmiecha”. Co pan na to?
– Musiałby pan zrobić sondę wśród zawodników czy trenerów, z którymi współpracowałem... Powiedzieliby pewnie, że to, co widzą kibice w telewizji, nie pokrywa się z rzeczywistością. W czasie meczu jestem skoncentrowany, ale to nie znaczy, że nie lubię się pośmiać, pożartować, nawet pociągnąć łacha z siebie.