Putin jest jak Adolf Hitler
Deputowana Rady Najwyższej i polityczka partii Wołodymyra Zełenskiego Tetiana Cyba specjalnie dla „Super Expressu”:
„Super Express”: – Wojna w Ukrainie trwa od lutego. Jak sobie radzicie?
Tetiana Cyba: – Wojna nie trwa od lutego, a od 2014 r., kiedy Rosja – pod płaszczykiem separatystów – zaatakowała wschodnią część mojej ojczyzny. Wojna to już dziesiątki tysięcy ofiar wśród ludności cywilnej, zginęły też setki dzieci… Działania Rosji są obrzydliwe, a Putin jest jak Adolf Hitler. Codziennie mordowani są Ukraińcy. Codziennie przez tych barbarzyńców mamy kolejne tragedie. Nic dziwnego, że ukuto termin „raszyzm” wprost nawiązujący do niemieckiego nazizmu. A jak sobie radzimy? Jest bardzo trudno. 10 października nastąpił wielki atak na naszą infrastrukturę krytyczną, w tym elektrownie. Takie ataki teraz są codziennością. Przez to wielu mieszkańców, zwłaszcza wschodniej części kraju, nie ma dostępu do wody czy prądu. Czymś naturalnym stało się parzenie kawy nad świeczkami… Ludzie gotują posiłki na dworze, nad ogniskami. Nie ma ogrzewania, więc śpią w ubraniach, a wizyty w schronach, gdy zabrzmią systemy alarmowe, są już wręcz powszednie.
– Rosja eskaluje ataki na cele cywilne, bo nie radzi sobie na froncie?
– Dokładnie. Rosjanie nie mogą pokonać naszych wojsk, więc posuwają się do barbarzyństwa. Chcą nas tym złamać, ale zapewniam, że naród ukraiński nie podda się takim działaniom. Nic nas nie złamie. Raszyści mordują niewinnych ludzi, burzą szkoły, bombardują szpitale… A to nie wszystko. W głąb Rosji wywieziono przecież ok. 8 tys. ukraińskich dzieci. Udało się odzyskać zaledwie 96 z nich. Reszta – chyba – trafiła do rosyjskich rodzin. Co z nimi? Gdzie są? Czy żyją? Jak się czują? Nic nie wiemy. Możemy się tylko domyślać, jaki horror przeżywają te dzieci i ich rodzice. To przerażająca historia, którą trzeba koniecznie wyjaśnić do samego końca. Wierzę, że świat wie, do czego zdolni są Putin i jego zgraja. – Jak wyglada zycie codzienne Ukrainców?
– W samym Kijowie prąd jest planowo włączany i wyłączany, żeby ludzie mieli w ogóle do niego dostęp. Tam z energią jest chyba najgorzej, jeśli chodzi o duże skupiska ludności. Jesteśmy jednak przygotowani na wszystkie scenariusze, również na taki, że mieszkańców będzie trzeba ewakuować poza stolicę.
– Boicie sie ataku nuklearnego? W Polsce i innych krajach Europy doniesienia na temat wykorzystania broni jadrowej słychac prawie codziennie i wzbudzaja spory niepokój…
– Powiem wprost: spodziewamy się najgorszego. Chyba już nikt nie ma wątpliwości, czym jest Rosja. Wiadomo też powszechnie, że Putin jest nieobliczalny. Dlatego też bierzemy wszystkie możliwe scenariusze pod uwagę. Jesteśmy przygotowani na najgorsze. Ale tak czy owak nie załamujemy rąk. Musimy żyć, musimy walczyć o wolną Ukrainę i wolną Europę. Ukraińcy też oczywiście obawiają się ataku jądrowego, ale również – mimo że przecież trwa wojna – staramy się żyć jak najbardziej normalnie. Wielu z nas, mimo że naraża życie i zdrowie, ciągle pracuje w najróżniejszych sektorach. Wspomniałam, że w domach parzy się kawę na świeczkach, ale też słyszałam o przypadkach, że w podobny sposób próbowano zrobić… pizzę. Wszystko po to, aby choć przez chwilę czuć się normalnie.
– A kiedy bedzie normalnie?
– Kiedy wygramy wojnę. A wygramy tylko i wyłącznie wtedy, kiedy wyrzucimy Rosję ze wszystkich naszych ziem, oczywiście łącznie z Krymem. Trudno o prognozę, kiedy wojna się skończy, ale mogę zapewnić, że skończy się naszym pełnym zwycięstwem. Walczymy nie tylko o naszą wolność, lecz także o wolność Polski i Europy. Rosja to bandycki kraj, który się nie zatrzyma. Nie ma granic bestialstwa, których by nie przekroczyła. Dlatego też zwyciężymy, bo dobro musi zwyciężyć.
– Relacje polsko-ukrainskie, aby stały sie rzeczywiscie w pełni wspaniałe, wymagaja jednak wyjasnienia kwestii rzezi wołynskiej.
– Ta sprawa musi być załatwiona. Nie może wisieć nad naszymi narodami. Gdy tylko nadejdą sprzyjające okoliczności, temat Wołynia powinien zostać dogłębnie omówiony przez wspólny, polsko-ukraiński zespół. Jak w rodzinie: są sprawy, które nas dzieliły, są tematy przykre, czasami nawet bardzo. Ale wszystko w naszych rękach, aby się pojednać i w tym zakresie. Ważne, aby już teraz przygotować społeczeństwo w obu krajach do tego, że odbędzie się dyskusja na trudne tematy wspólnej historii. Ale ta dyskusja musi zakończyć się podaniem sobie rąk, nie widzę innej możliwości.