Czyni nasze serce wiekszym
– Jak w Meksyku obchodzone jest Swieto Dziekczynienia?
– W takiej formie, w jakiej jest obchodzone w Stanach Zjednoczonych nie jest świętowane, z wyjątkiem północy kraju, gdzie mieszka sporo ludzi, którzy mają swoje rodziny po obu stronach granicy i stąd też zaadaptowali tę tradycję. Święto Dziękczynienia przypomina mi polską tradycję dożynek, czyli czasu związanego z zakończeniem zbierania plonów, świętowaniem i przede wszystkim z dziękczynieniem Panu Bogu za to, co jest darem ziemi i za to, co otrzymujemy od Niego samego.
– Jak bedzie je
– W Meksyku nie mam możliwości celebrowania tego święta nawet w znanej z ojczyzny formie dożynek. Dziękuje się jednak za otrzymane łaski, dobra. Zazwyczaj odbywa się to poprzez przyjście całej rodziny do kościoła w procesji, udział we mszy świętej, nabożeństwie i późniejszym świętowaniu. W ciągu roku wiele rodzin składa tzw. promesas, czyli akt wdzięczności Panu Bogu za swoje życie i rodzinę.
– Co ksiedza sprowadziło do USA?
– Przyjechałem, aby odwiedzić moich współbraci ze zgromadzenia salwatorianów, ale również z okazji promocji projektu budowy Centrum Rozwoju „Talenty z pasją” w meksykańskiej wiosce Xoxocotla. Przyjechałem do Nowego Jorku na ponad dwa tygodnie. Bardzo lubię obserwować, jak ludzie w każdym miejscu na świecie przeżywają swoja wiarę i jak się modlą, jakie wartości są dla nich najważniejsze. Takie momenty umacniają, dlatego ten czas tutaj w Nowym Yorku spędzam głównie w parafii Matki Bożej Pocieszenia na Brooklynie i we wspólnocie zakonnej. Miałem także okazję do spotkań z grupami Odnowy w Duchu Świętym oraz Wspólnotą Dobrego Samarytanina połączonych z prezentacją misyjną w parafii Świętego Stanisława na Manhattanie prowadzonej przez ojców paulinów. Poza tym zwiedziłem niektóre najbardziej emblematyczne części Nowego Jorku.
– Jak wyglada posługa w Meksyku?
– Obecnie pełnię posługę formatora kandydatów do naszego zgromadzenia oraz zajmuję się pracą duszpasterską w wiosce Xoxocotla, w środkowym Meksyku, którą zamieszkuje ok. 30 tys. osób. Troszczę się wraz ze współbraćmi o dobro duchowe i zbawienie ludzi, którzy zostali nam powierzeni, ale również o ich potrzeby materialne. Większość z nich trudni się rolnictwem i rzemiosłem. Podobni są do Polaków, bo tak jak my są przywiązani do rodziny i tradycji, wiary oraz narodowej dumy. Niemniej Meksykanie dużo bardziej się wspierają niż Polacy jako rodzina, zwłaszcza poza granicami swojego kraju.
– Kiedy zaczeła sie przygoda ksiedza z Meksykiem?
– Przyleciałem tam po raz pierwszy w 2012 r., więc już się zaadaptowałem. Z czasem nastąpiła moja inkulturacja i zrozumienie. Bardzo wiele osób z naszego otoczenia i w naszej parafii jest serdecznych i miłych.
– Czy Meksykanie sa bardzo czy odchodza od Koscioła?
– Meksykanie to bardzo religijny naród. Większość wierzy w Boga, chociaż jest bardzo dużo sekt, innych wyznań religijnych, zwłaszcza chrześcijańskich, a w ostatnim czasie również osób, które są niewierzące. Niejednokrotnie nowe wspólnoty, grupy czy sekty tworzone są przez ludzi, którzy się „obrazili” na Kościół, kapłana, wspólnotę, grupę i szukają lepszego miejsca, niejednokrotnie zakładając własną wspólnotę. Jest takie przysłowie „Catolico ignorante, seguro protestante” co można przetłumaczyć, że katolik, który jest ignorantem, najprawdopodobniej stanie się protestantem.
– Dl a c z e g o został duchownym?
– W skrócie moim pragnieniem już od szkoły średniej było wyjechać na misję, pomagać charytatywnie drugiemu człowiekowi, podzielić się tym, co otrzymałem od Pana Boga, a czego nie dostali inni. Na studiach w Krakowie dostrzegłem, że najważniejszym dobrem, którego potrzebują ludzie, nie jest dobrobyt, to, co materialne, ale nadzieja, sens życia, pasja, pełnia istnienia, co może dać tylko wiara. Stąd zdecydowałem, że chcę być misjonarzem, ale takim, który jest wdzięczny Panu Bogu za to, co otrzymał i dzieli się Nim z innymi. To jest najpiękniejsze w tej misji dla mnie: dawać nadzieję, dzielić radość i pokój, umacniać, ale samemu dać się umocnić przez tego, który mnie powołał.
– To pragnienie sie spełniło, ale pewnie ma ksiadz jeszcze inne marzenia?
i– Największym moim marzeniem, planem jest doprowadzić jak najwięcej osób do zbawienia, nie zapominając również o sobie. Poza tym innych planów i marzeń, które do tego celu prowadzą, jest bardzo, bardzo dużo. Średnio cztery marzenia na tydzień (śmiech). Jednym z nich na dziś jest projekt budowy Centrum Rozwojowego „Talenty z pasją”, które przeznaczone będzie dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych w naszej miejscowości Xoxocotla, gdzie będą się odbywały zajęcia z katechizmu, nauki języka, artystyczne, teatralne, muzyczne, a dla osób dorosłych, analfabetów, nauka czytania i pisania.