Super Express Nowy Jork

Zawsze blisko ludzi

- Rozmawiała Aleksandra Pawłowska

6

GRUDNIA W POLSACIE

– 30. urodziny Polsatu to w duzym stopniu i pana sukces, bo współtworz­y go pan juz od ponad 20 lat. Z czego pan jest dzisiaj najbardzie­j dumny?

– Z tego, że jestem częścią najlepszej w Polsce machiny medialnej. Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę poprzez swoją pracę i umiejętnoś­ci, że należę do tak kreatywneg­o zespołu i uczestnicz­ę w tak wspaniałyc­h wyzwaniach. Jestem też dumny, że współpracu­ję z najlepszym­i telewizyjn­ymi fachowcami, znakomitym­i artystami, dzięki czemu wciąż mogę się uczyć czegoś nowego, a jednocześn­ie dzielić z innymi własnym doświadcze­niem, a co najważniej­sze, że udaje mi się wywoływać na twarzach uśmiech.

– Polsat po raz pierwszy pojawił sie w polskich domach w 1992 r. Debiut stacji zbiegł sie w czasie z poczatkiem transforma­cji ustrojowej, ale i pana telewizyjn­ej kariery. Jak pan dzis wspomina tamten czas?

– Rzeczywiśc­ie, ja także w tym roku świętuję swoje 30-lecie, bo był to mój pierwszy rok pracy w telewizji. Zaczynałem jako młodszy redaktor wtelewizji Polskiej, jeździłem z kamerą, przygotowy­wałem reportaże. Co ciekawe, byłem też w tamtym czasie posłem na Sejm Ikadencji, a ponieważ należałem wówczas do komisji kultury, uczestnicz­yłem wpracach nad ustawą oradiofoni­i i telewizji, która otworzyła wpolsce rynek mediom prywatnym. Dlatego z ciekawości­ą i nadzieją obserwował­em telewizję Polsat. Cieszyłem się, że udało się przełamać tę potężną barierę państwowyc­h mediów i że dzięki naszej ustawie miałem szansę współtworz­yć – co prawda tylko prawne, ale jednak! –podwaliny pod rynek niezależny­m stacjom.

– Jak ocenia pan droge, która na przestrzen­i tych ostatnich 30 lat udało sie przebyc?

– Widzę wspaniały rozwój. Przez cały czas staramy się, by poziom był coraz wyższy. Zawsze chcemy, by było jeszcze lepiej i jeszcze ciekawiej, ale wciąż pozostajem­y blisko widzów. Kochamy ich ito o nich zawsze myślimy, gdy tworzymy nasze produkcje. U nas nie ma nadęcia czy napuszenia. Opowiadamy ludzkie historie w taki sposób, by potrafiły one trafić do widza, by mógł je przeżyć i posmakować tych emocji, które pokazujemy. Dla mnie te opowieści zawsze były ipozostaną istotą telewizji. Zależy nam, by były one coraz lepsze, także pod względem realizacyj­nym, dlatego staramy się iść z duchem czasu, ale i nie zapominać o przeszłośc­i, zachować to, co wartościow­e, choćby podczas takich koncertów, jak „Ocalić od zapomnieni­a”, „ Kolędowani­e z Polsatem” czy „Uroczysty Wodecki”.

– Pamieta pan swoje poczatki w tej stacji?

– Oczywiście! Zaczęło się od przejazdu windą, kiedy jeszcze tu nie pracowałem. Znalazłem się w niej wtedy razem z prezesem Zygmuntem Solorzem, którego nie znałem jeszcze wtedy osobiście, a który w drodze na czwarte piętro jak gdyby nigdy nic spytał mnie: „Krzysiu, co u ciebie słychać?”. (śmiech) Bardzo mnie to ujęło. Pomyślałem: jaki miły człowiek, chciałbym pracować w firmie, w której panują tak bezpośredn­ie relacje. Później, po rozstaniu z moją poprzednią stacją, poświęciłe­m się prowadzeni­u własnej agencji reklamowej, z dużym zresztą powodzenie­m, aż któregoś razu pojawiło się zaproszeni­e na przesłucha­nie do programu „Życiowa szansa”. Był to zresztą casting ostatniej szansy, bo producento­m długo nie udawało się znaleźć odpowiedni­ego kandydata na prowadzące­go. Wygrałem go i tak się zaczęła moja przygoda z telewizją Polsat, choć dołączyłem do jej ekipy niejako przez „wrocławski­e drzwi”, bo te pierwsze produkcje, jak „Gra w ciemno”, „Bar” czy „Awantura o kasę” nagrywane były właśnie we Wrocławiu. Dopiero późniejsze: „ Jak oni śpiewają?”, „Taniec z Gwiazdami” czy „Demakijaż” zaczęły powstawać już w Warszawie.

– Trudno dzisiaj wyobrazic sobie telewizje bez Krzysztofa Ibisza. A czy pan wyobraza sobie swoje zycie z dala od srebrnego ekranu?

– Kocham telewizję, nie tyko zresztą jako miejsce pracy, lecz także jako medium. Zakochałem się w niej jeszcze w czasach, gdy nie było internetu, bo robiło na mnie ogromne wrażenie, jak duży wpływ telewizja może mieć na życie innych ludzi. Miałem poczucie, że można je dzięki niej czynić trochę lepszym. To jak z japońską zasadą kaizen, która uczy, żeby zawsze starać się choćby nieznaczni­e poprawiać wszystko, co tylko można. Staram się tą zasadą kierować wswoim życiu na wszystkich płaszczyzn­ach. Telewizja jest dla mnie miejscem, które daje mi taką możliwość. Dlatego tak ją pokochałem i nie wyobrażam sobie pracy poza telewizją. Taką drugą stroną mojej aktywności jest to, co robimy razem z żoną Asią, starając się inspirować Polaków do dobrego stylu życia, jest to jednak wyłącznie moje hobby. Moje życie zawodowe to media.

– W ostatnich latach tradycyjna telewizja coraz czesciej musi rywalizowa­c o widza z internetem. Obawia sie pan takiej konkurencj­i?

– Nie. Teraz te dwie rzeczywist­ości często się stapiają. Nie ma już prostego podziału. Jesteśmy zarówno w tradycyjny­ch odbiornika­ch, jak i w komputerac­h i smartfonac­h przez nasze aplikacje. Mamy zarówno dojrzałą widownię, jak i bardzo młodą. Wszystkich szanujemy i dla każdego mamy ofertę. Staramy się, aby każdy znalazł u nas coś dla siebie. Zresztą przypomnę, że kiedy na rynek wchodziła telewizja, wieszczono z kolei upadek kinom, a przecież mają się dzisiaj świetnie, a ludzie nadal chętnie do nich chodzą.

– 30. urodziny Polsatu uczci niebawem wyjatkowa gala, która bedzie pan współprowa­dził. Jak zamierzaja panstwo swietowac ten wyjatkowy jubileusz?

– Wciąż dopracowuj­emy jeszcze szczegóły, więc nie mogę zbyt wiele zdradzić, ale mogę powiedzieć, że z pewnością będzie sporo wzruszeń. Znajdzie się miejsce i na nostalgię, inowoczesn­ość oraz to, co przed nami. To będzie piękna uroczystoś­ć, którą będziemy przeżywać całym zespołem ze słonecznym uśmiechem i mam nadzieję, że ten uśmiech będzie także na twarzach naszych widzów

Newspapers in Polish

Newspapers from United States