Na wszystko PRZYJDZIE CZAS
Dariusz i Adam Zdrójkowscy – ojciec i syn sa uczestnikami programu „Azja Express”. Udział w produkcji jeszcze bardziej zblizył ich do siebie. Podczas wyprawy przez Turcje, Gruzje i Uzbekistan nie brakowało problemów, łez i gorzkich słów. Na szczescie wysz
– Czy jakies wydarzenie z programu „Azja Express” znaczaco zapisało sie w waszej pamieci i wpłyneło na wasze dalsze zycie?
A.Z. – Myślę, że nasz drugi nocleg. Tego nie pokazały kamery, ale miałem wtedy lekki kryzys. Nie byłem w stanie uwierzyć, że ludzie, do których trafiliśmy, byli gotowi oddać nam wszystko. Wzruszyłem się, bo nie mogliśmy im niczego zaoferować w zamian, a oni pomagali nam bezinteresownie, z dobrego serca, zchęci pomocy, bez oczekiwania jakichś benefitów. Mocno to przeżyłem. Siedząc na dachu ich mieszkania, przez pół godziny nie mogłem dojść do siebie.
D.Z. – Ci ludzie nie tylko dali nam nocleg, lecz także karmili, oprowadzali po mieście, jeśli był na to czas, czy gdzieś nas zapraszali. Zupełnie bezinteresownie. To nie były bogate domy. Nigdy nie trafiliśmy do miejsca, w którym się przelewało. Zawsze byli to ludzie, którzy dzielili się z nami wszystkim, co mieli. – My w Wigilie zostawiamy pusty talerzyk, ale tak naprawde nie wiadomo, ilu z nas rzeczywiscie wpusciłoby do domu obcego.
D.Z. – Teraz wiem, że my byśmy wpuścili, bo przekonaliśmy się, jak to jest, a z drugiej strony przekonaliśmy się, jak to doświadczenie wzbogaca duchowo.
– Na ile pogłebiła sie wasza relacja w programie „Azja Express”?
A.Z. – Kochamy się tak samo jak wcześniej, jednak na pewno dowiedzieliśmy się dużo o sobie nawzajem. Nauczyliśmy się lepiej ze sobą rozmawiać i funkcjonować. Tak naprawdę zacząłem na nowo poznawać mojego tatę.
D.Z. – Dotąd znaliśmy się jako rodzic i dziecko. Teraz poznaliśmy się jako ojciec i dorosły syn. Te relacje na pewno są inne. Zresztą Adam od kilku lat mieszka sam. Radzi sobie świetnie, a ja jestem bardzo szczęśliwy, że woda sodowa nie uderzyła mu do głowy, że przez cały czas jest rozsądnym młodym człowiekiem i daje sobie radę. Tu dowiedzieliśmy się, że świetnie potrafimy współdziałać, choć nie brakuje między nami emocji i czasem ostrych słów.
– Jakim tata jest Darek?
A.Z. – Dobrym. W programie poznałem go od bardziej emocjonalnej strony. Na co dzień jest skrytszy. Rywalizacja, presja czasu i inne czynniki wpłynęły na to, że bardziej się otworzył.
D.Z. – Wbrew pozorom jesteśmy do siebie bardzo podobni. Mamy zbliżone charaktery. Każdy broni swojego zdania i próbuje je przeforsować. Adam jest bardziej emocjonalny, wybuchowy, wyrzuci z siebie wszystko, co złe, i po dwóch minutach jest szczęśliwy, a mnie gul skacze jeszcze przez kolejne trzy dni (śmiech). Czasem potrzebuję kilku dni, żeby ochłonąć, a on się cieszy.
– Przeprosiny łatwo ci przychodza?
A.Z. – Niekoniecznie przepraszam, ale próbuję jakoś zażegnać konflikt czy rozładować złą energie wokół jakiejś sytuacji.
– Czy kiedy byłes dzieckiem badz nastolatkiem, tata był surowy wobec ciebie?
A.Z. – Nie. Tata pozwalał mi na więcej. To moja mama zawsze była tym przysłowiowym złym policjantem, a ojciec tym dobrym. Mama częściej miała o coś pretensje.
– Przychodzi czasem taki moment, ze ojciec bierze dorastajacego syna na meska rozmowe. Czy u was tez tak było?
D.Z. – Kilka lat temu mieliśmy taką męską rozmowę na temat wejścia w dorosłość.
A.Z. – Tylko żeby nie było, że ojciec mi mówił, co robić, żeby nie było dzieci (śmiech).
– A czy było cos w stylu: „Synu, zebym za szybko dziadkiem nie został”?
A.Z. – Tata w ogóle nie chce być dziadkiem i mówi, że nie będzie się opiekował wnukami (śmiech). Często to głośno powtarza.
D.Z. – Nie to, że nie chcę. Po prostu na tym etapie życia nie zamierzam niańczyć ewentualnych wnuków. Jestem jeszcze w sile wieku i chciałbym coś zrobić dla siebie, nacieszyć się życiem i możliwościami, jakie mi przynosi.
A.Z. – Aż takiej rozmowy to nie było. Zresztą do ojcostwa też mi się nie spieszy. Wszystko jest pod kontrolą (uśmiech). Natomiast tata przestrzegł mnie przed popełnieniem pewnych błędów, dał kilka ważnych rad i wskazówek, jak się ustrzec przed pewnymi rzeczami.
D.Z. – Żeby nie było, że ja w ogóle nie chcę mieć wnuków. Bardzo chcę, ale jeszcze nie teraz. Na pewno nie zamierzam wychowywać wnuków za własne dzieci.
– Pamietasz rade od ojca, która zapadła ci w pamiec?
A.Z. – „Coco jambo i do przodu” (śmiech). Ojciec wbrew pozorom jest bardzo barwną postacią.
– Czy jak Adam przyprowadzał do domu kolezanki, to upatrywałes w nich swojej przyszłej synowej?
D.Z. – Było parę fajnych koleżanek, ale nigdy nie oceniałem. Nie wtrącam się do jego wyborów.
A.Z. – Tata bardziej teraz poznaje moje koleżanki niż wtedy, bo nie jest tajemnicą, że przez wiele lat miałem jedną dziewczynę.
SOBOTA 14.00 TVN