Jest plan, by złupić wszystkich Polaków?
– „Należy obecnie zmienić tok myślenia w sprawie kontroli podatkowych – nie ma kontroli w celach prewencyjnych, kontrola ma przynosić wpływy budżetowe” – czytamy w wewnętrznej instrukcji do urzędów skarbowych, którą ujawnił ekonomista Ryszard Petru zacytowany przez „Fakt”. Co oznacza jej treść? Urzędnicy mają z nas ściągać więcej podatków! Żeby „zmotywować” pracowników skarbowych, ministerstwo sugeruje, że mogą stracić pracę. Autorem tego pisma ma być Ministerstwo Finansów, od czego w studiu TVN24 odciął się wiceminister finansów Jacek Kapica, argumentując, że nie może potwierdzić autentyczności tej notatki. Nie wiadomo, kto ją sporządził. Ministerstwo Finansów chce, aby banki i inne instytucje finansowe przekazywały fiskusowi wszystkie informacje dotyczące rachunków klientów. Chodzi o dane dotyczące szczegółów naszych przelewów, kredytów czy inwestycji.
– Odnoszę wrażenie, że zrobiła się nagle w kraju afera w związku z tym, że Ryszard Petru opublikował na Twitterze notatkę ze spotkania izb skarbowych, a z notatki wynikają same jego zdaniem skandaliczne sprawy. Przede wszystkim ta, że celem kontroli skarbowych ma być wzrost dochodów budżetowych. Podniesiono larum, którego kompletnie nie rozumiem, a w najwyższym stopniu nie rozumiem oburzenia na to, że skarbówka chce pilnować dochodów budżetowych – zawsze myślałem, że skarbówka właśnie po to jest – pisze w swoim blogu Rafał Hirsch (http://tvn24bis.pl/blogi, 89) (...).
– Bardzo podoba mi się pomysł zaglądania w konta bankowe! Czytam w gazecie i nie wierzę, że ten chory pomysł inwigilacji jak u Orwella przyszedł komuś na poważnie do głowy. Wracamy do realiów finansowych kraju z lat 80. – 90., kiedy bankowość była „skarpetowa”. Skoro państwo wszystkich traktuje jak złodziei, tak samo trzeba potrak- tować państwo. Ciekawe, kto lepiej na tym wyjdzie. Czekam, kiedy postawienie koledze piwa, czy koleżance drinka, skarbówka uzna za korzyść należną do opodatkowania – pisze Wykluczony (http://wykluczony.bloog.pl).
– W ten sposób dobija się małe przedsiębiorstwa i firmy rodzinne – pisze Kerria (http://detektywprawdy.pl). – Nie tylko nakłania się, ale praktycznie przymusza urzędników, by przeprowadzali kontrole nastawione na to, by coś znaleźć i się przyczepić. Skutek jest taki, że coraz więcej firm prywatnych, które w dużej mierze utrzymują to państwo, się zamyka lub przenosi za granicę – teraz to już nie tylko do Anglii, Luksemburga czy na Maltę, ale np. do Czech.
– Betonowi urzędnicy w pościgu za karierą przypadkiem nie zrozumieli, że od 25 lat to przedsiębiorcy ich utrzymują. Kontrole? Proszę bardzo, jak jest uzasadnienie szwindli. Ale kontrole dla uzyskania pieniędzy, to jest piractwo i skandal. Odpowiedzialni za takie zalecenia powinni z hukiem wylecieć z interesu. Komuś się tutaj sporo pomyliło. Abstrahując od tego, że na tzw. zachodzie ekonomią zajmują się ludzie inteligentni, którzy rozumieją, że korzyści państwo odnosi nie z bycia opresyjnym, upierdliwym i pirackim, a tylko z tworzenia możliwości rozwoju. Za takie wytyczne powinien być skierowany wniosek do prokuratury o przekroczenie uprawnień i namawianie do popełnienia przestępstwa – pisze DzikiKnur (Wykop.pl).
– Dawno, dawno temu, w 2009 roku, pewien niewysoki polityk, mąż stanu, którego brat długo nie posiadał konta w banku, powiedział głośno: „Jeżeli ktoś ma pieniądze, to skądś je ma”. Ta głęboka myśl, która poszła w naród, powinna być najlepszą instrukcją dla wszystkich urzędników skarbowych i izb. Pozostałe są niepotrzebne – pisze Zderzak (http://zderzak.blox.pl).