Rajdowiec piratem?
Sprawa może położyć się cieniem na wizerunku Krzysztofa Hołowczyca, znakomitego kierowcy rajdowego walczącego o bezpieczeństwo na drogach.
W październiku 2013 roku na krajowej drodze nr 7 w okolicach miejscowości Żurominek w gminie Wiśniewo, w pobliżu Mławy, przed patrolem drogówki mknie samochód. Funkcjonariusze ruszają w pościg, rejestrowany przez kamerę, zainstalowaną w radiowozie. W prawym rogu ekranu rejestratora widać, że gnają ponad 200 km/godz., by dopaść filmowany samochód. Potem włączają pomiar. W lewym dolnym rogu ekranu – 204 km/godz. Tyle, zdaniem policjantów, w tym momencie jechał Krzysztof Hołowczyc. Na nagraniu znalazł się też moment zatrzymania. Mistrz kierownicy mówi żartobliwie do policjanta: – Będzie pan sławny. Dostanę pierwszy mandat od 20 lat.
Teraz twierdzi: – Ja jechałem z normalną prędkością. Ten pan z ogromną prędkością dojechał. To była prędkość radiowozu, nie moja.
Ponadto Hołowczyc uważa, że policjanci mataczą, bo najpierw oskarżyli go o szybką jazdę w terenie zabudowanym, by potem zmienić zarzut. Mieli też błędnie użyć radaru.
– To jest tylko prędkość samochodu, który jedzie za mną. To nie jest radar, który mierzy prędkość, tylko urządzenie w samochodzie, które sczytuje prędkość z kół radiowozu.
Według rajdowca radiowóz musi się rozpędzić do takiej samej prędkości jak kontrolowany pojazd i przez ok. 100 metrów, zachowując stałą prędkość, dokonać pomiaru, który trwa 1 – 2 sekundy. Natomiast policjant miał dojechać z dużą prędkością do jego nissana, który spokojnie jechał po drodze, a potem zaczął zwalniać.
Poza tym policjanci mieli użyć 13-krotnego zoomu, który – zdaniem Hołowczyca – jest niedopuszczalny. Jak stwierdził, zaburza on dokładność pomiaru, który był robiony ze zbyt du- żej odległości. Zarzuca także policjantom, że podjęli ryzykowny pościg „starym oplem vectrą”. Jechał z prędkością 200 km/godz., wyprzedzał na ciągłej linii, zjeżdżał na zewnętrzny pas. – Poniósł ogromne ryzyko dla jakiejś wątpliwej jakości filmu, gdzie dojeżdżając do mnie z ogromną prędkością, naciska guzik i robi film, i mówi, że to ja jechałem z taką prędkością – stwierdził Hołowczyc. – Ja widziałem ten nieoznakowany radiowóz zaparkowany po prawej stronie, chybabym musiał być idiotą, żeby specjalnie jechać szybko tylko po to, żeby mieć zmierzoną tę prędkość.
Innego zdania jest ekspert, były policjant Jarosław Jędrzejczyk: – Ten pomiar 1,8 sekundy całkowicie wystarczy, żeby stwierdzić taką prędkość.
Krzysztof Hołowczyc mandatu nie przyjął i sprawa szybkiej jazdy znalazła się w sądzie, gdzie przez półtora roku odbyły się trzy rozprawy. Na razie bez rozstrzygnięcia. Sąd powołał biegłego, który ma zbadać poprawność pomiaru.
Podobno policja zatrzymała Hołowczyca w tym samym miejscu nie po raz pierwszy, o czym również możemy się dowiedzieć z nagrania.
Głos policjanta nagrany na taśmie: – Ostatnio go, k..., nagrali u nas. 180. Miał jeszcze, k..., inne wykroczenia, to go, k..., pouczyli. I tak rozbestwiają gnoja.
Tego Hołowczyc nie chce darować policjantowi. Bo jest twarzą kampanii społecznych namawiających do bezpiecznej jazdy. Według niego słowa policjanta odbierają mu godność, więc na swój proces odpowie sprawą przeciwko policjantom o zniesławienie. – To narusza godność mojego klienta – mówi adwokat rajdowca Paweł Dowgwiłłowicz.
Problemy Krzysztofa Hołowczyca komentowali goście magazynu „Fakty po Faktach” TVN24.
Tomasz Kuchar, kierowca rajdowy, bronił kolegi: – To dziwna sytuacja. Jestem za tym, żeby na drogach było więcej policji, żeby tępić wybryki drogowe. Jestem za fotoradarami, popieram Inspekcję Ruchu Drogowego w jej zada- niach. Ale Krzysztof Hołowczyc naprawdę, nie tylko na reklamach, ale w życiu codziennym, na rajdach, podczas szkoleń, również dla policji, zawsze propaguje bezpieczną, rozsądną, zgodną z przepisami jazdę. Widziałem ten materiał i trudno mi jest ocenić, czy jest on wiarygodny, czy to był dobry pomiar, czy nie. Nie znam się na tym. Ale nie ma w tym logiki. Gdyby nawet zdarzyło się Krzyśkowi jechać za szybko, to wziąłby ten mandat, zapłacił i chciał, żeby o sprawie jak najszybciej zapomnieć. Może ma rację, że nie jechał z taką prędkością i po prostu chce, żeby to zostało wyjaśnione. Powinny się wypowiedzieć osoby kompetentne. Powinna być zrobiona wnikliwa analiza i wtedy on się powinien do tego ustosunkować. Na razie to się nie trzyma kupy, bo on jest prawdziwym orędownikiem bezpieczeństwa na drogach.
Bardziej sceptyczny jest były policjant Jerzy Dziewulski, znany ze swojej słabości do szybkiej jazdy: – Nie zawsze jest tak, że jak się propaguje bezpieczeństwo na drodze, to samemu nie złamie się przepisów. Przyznaję, ja jestem takim przypadkiem. Problem tkwi gdzie indziej. Krzysztof Hołowczyc zaczął wskazywać na niewłaściwe działania policji. Czyli zmienia temat, mówiąc; stary radiowóz, stary wideorejestrator, jechali, łamiąc przepisy. Nie wypada, żeby sympatyczny, lubiany facet mówił takie rzeczy.
Rozprawa przed Sądem Rejonowym w Mławie została utajniona ze względu na „interes prywatny” kierowcy rajdowego. Jeśli zostanie mu udowodniona wina, grozi mu mandat w wysokości 500 zł i 10 punktów karnych.
Na podst.: TVN, TVN24