Angora

Prawie jak Hiszpanie: siła nabywcza Polaków rośnie

- Nr 53 (5 III). Cena 4,10 zł

Pensja minimalna w Polsce jest już podobna do hiszpański­ej. Przynajmni­ej pod względem tego, ile za te pieniądze możemy kupić.

Dane Eurostatu muszą zaskakiwać. Wynika z nich, że przy uwzględnie­niu realnej mocy nabywczej złotego najniższa pensja wynosi w naszym kraju już 738 euro miesięczni­e brutto. To niewiele mniej niż w Hiszpanii (798 euro), czwartej co do wielkości gospodarce strefy euro. Siedem lat temu, tuż przed wybuchem kryzysu, oba kraje dzieliła przepaść. Wtedy w Polsce pensja minimalna wynosiła 462 euro, w Hiszpanii zaś było to 735 euro.

Od tego czasu siła nabywcza minimalnej pensji skoczyła w naszym kraju aż o 55 procent. Z grona 22 państw Unii Europejski­ej, w których obowiązuje pensja minimalna, tylko na Słowacji, Łotwie, w Rumunii i Bułgarii odnotowano większy skok. Dla porównania w Hiszpanii od 2008 r. było to zaledwie 8 proc.

– To bardzo dobra wiadomość dla Polski – mówi „Rz” Erik Bergloef, profesor London School od Economics, a do niedawna główny ekonomista EBOR. – Efekty wzrostu gospodarcz­ego zaczynają być odczuwalne już nie tylko dla inżynierów czy lekarzy, ale także dla mniej wykwalifik­owanych pracownikó­w. Dzięki temu polscy emigranci zaczną wracać z Wielkiej Brytanii czy Irlandii.

Realna wartość pensji minimalnej w naszym kraju jest już wyższa niż w Portugalii (685 euro) i wszystkich krajach Europy Środkowej, łącznie z wciąż bogatszymi od nas Czechami (502 euro) i Słowacją (536 euro). Wciąż jednak daleko nam do obywateli Wielkiej Brytanii (1114 euro), Stanów Zjednoczon­ych (1019 euro), Niemiec (1441 euro) czy Francji (1337 euro).

– Kraje południa Europy musiały obniżyć pensje, bo ich gospodarka przestała być konkurency­jna. Dopuściły do nadmierneg­o zatrudnien­ia w niektórych sektorach. W Polsce tego problemu nie ma, bo wydajność pracy rośnie razem ze wzrostem pensji, nie obawiam się o konkurency­jność polskiej gospodarki – tłumaczy Bergloef. Ale ostrzega: tak szybki wzrost minimalneg­o uposażenia oznacza, że niskie płace przestają być głównym atutem Polski, a kraj będzie musiał się skoncentro­wać na rozwoju gałęzi produkcji o wyższej wartości dodanej.

Z danych Eurostatu wynika, że w grudniu zeszłego roku bezrobocie w naszym kraju liczone metodą BAEL wynosiło 8 proc. To prawie trzykrotni­e mniej niż w Hiszpanii (23,4 proc.) i wyraźnie mniej niż średnio w całej UE (9,8 proc). Jednak w grupie osób do 25. roku życia bez pracy w Polsce pozostawał­o w tym czasie 21,1 proc. osób w wieku produkcyjn­ym.

– Rząd przez ostatnie lata nadmiernie ulegał związkom zawodowym i zgodził się na zbyt szybki wzrost pensji minimalnej. To powoduje, że wielu młodych ludzi nie ma pracy – mówi „Rz” Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Należałoby także

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland