Bawią się, kochają, flirtują i zdradzają
Lekka zima sprawia, że przyroda wcześniej budzi się do życia. Zwierzęta już przygotowują się do zakładania rodzin. Samce flirtują, zdobywają partnerki, a potem je porzucają. Uwielbiają też figle. Naśladują dźwięki, ganiają się, przybierają różne dziwne i zabawne pozy.
Dwie zasiadki po jedenaście godzin w ciasnym szałasie nad Narwią się opłaciły. Piotr Tałałaj z Biebrzańskiego Parku Narodowego zrobił dużo zdjęć i filmów bielikom, krukom i srokom. I napatrzył się na zwyczaje zwierząt. A dzieje się teraz mnóstwo w tym ich świecie. Ptaki i ssaki właśnie szukają partnerów. I jak to w życiu bywa, są wybredne. Zalecają się, chcą zaimponować swoim wybrankom, robią wszystko, by je zdobyć.
– Niektóre ptaki odbywają toki grupowe. Wtedy samica może wybierać sobie kandydatów. Tak jest u głuszców i cietrzewi – mówi dr Karol Zub z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży. – Zbierają się i już przed świtem zaczynają koncerty. Puszą się i nadymają oraz rozpościerają ogony. Nieraz dochodzi nawet do walk. Nic dziwnego, bo samice wybierają najsilniejszych. Bieliki, które teraz także przelatują w gromadzie, są wierne swoim ukochanym aż do śmierci. Ich loty to widok zapierający dech w piersi. Ptaki sczepiają się szponami, składają skrzydła i koziołkują w kierunku ziemi.
– A kruki dotykają się dziobami. Wydają przy tym subtelne i ciekawe dźwięki – potwierdza Piotr Tałałaj.
Stałe w uczuciach są żurawie, sowy i łabędzie. W świecie ptaków to nie jest reguła. Wodniczkom (niewielkim ptaszkom) wystarczy chwila bliskości i szukają nowego partnera. Zadają się z kilkoma samcami naraz. Mogą złożyć pięć jaj i każde z innym tatusiem. Kochliwy jest też derkacz. Głośnym wołaniem przywabia w nocy partnerkę, ale jest z nią tylko do złożenia ostatniego jaja. Potem szuka nowego miejsca i nowej kochanki.
Wkrótce zaloty rozpoczną włochatka, uszatka, pójdźka i sóweczka. Do lęgów przygotowują się też puszczyki. Z tym że samica sowy nie odda się swojemu wybrankowi, dopóki nie otrzyma od niego prezentu. Na przykład martwej myszy lub nornicy. Dzięki temu sowa może się dowiedzieć, czy kandydat nadaje się na głowę rodziny, a w przyszłości zadba o nią i potomstwo.
Kawki są mniej wybredne. Wiążą się raczej z rozsądku. Jednak samiec i samica muszą być w stadzie w tej samej hierarchii. Gdy dochodzi do zaręczyn, ptaki stukają się dziobami i subtelnie ze sobą się dogadują. Za to muchołówka żałobna i trzciniak to prawdziwe casanovy. Oszukują swoje partnerki: zakładają z nimi gniazdo i... wabią kolejną samicę. Żadna z ptasich dam nie wie o wyskokach partnera, ale tylko jedna może liczyć na pomoc przy wychowie piskląt.
Łosie mają haremy,
lisice uwodzą
Nie inaczej jest u ssaków. Chociaż przyrodnicy przyznają, że są one bar- dziej skryte. Swoje gody zakończyły już wilki. Zakochana para przez kilka dni wędrowała poza watahą, znakując terytorium. – Często na śniegu można zobaczyć ślady jej baraszkowania – przyznaje dr Karol Zub.
Lisy też mają zaloty za sobą. Samice to prawdziwe uwodzicielki. Zwabiają samców charakterystycznym szczekaniem, a ci jak zahipnotyzowani pędzą w poszukiwaniu partnerki.
Łoś to samotnik, ale za to jaki kochliwy! Spotyka się zazwyczaj z kilkoma partnerkami. Wszystko w jednym celu: chce zapłodnić jak najwięcej klęp. A te biją się o niego, przeganiając rywalki.
Panowie łosie też próbują przypodobać się partnerkom. Piotr Tałałaj opowiedział nam o byku, który robił z siebie błazna, wykonując tzw. flemen. – Rozkosznie wyciągał do nieba łeb, odsłaniając dziąsła, po czym kręcił nim w różne strony, jakby chciał wszystkich dookoła rozśmieszyć. Tyle że obok nikogo nie było. Po prostu byk szukał zapachu klępy – mówi Piotr Tałałaj.
Wkrótce rozpoczną się gody rysiów. Wyruszą w poszukiwaniu ukochanych. Będą to jednak przelotne związki. Samice wychowują kocięta samotnie. Tak jak łasice: one też muszą radzić sobie same. Gdy są w ciąży, samce randkują już z innymi. Taka jest rysia moralność.
Szpak – ptasi poliglota
Piotr Tałałaj wiosną lubi obserwować zabawy młodych zwierząt. Zazwyczaj z aparatem w ręku zaczaja się niedaleko rzeki i przygląda się małym liskom. Niedoświadczone, nie kojarzą jeszcze człowieka z niebezpieczeństwem. Zaciekawione wychodzą przed nory, naskakują na siebie, ganiają się. Są przy tym bardzo ufne. Maluchy, bawiąc się, wyrabiają sprawność, refleks i przebiegłość. Rozbrykane są również koźlęta saren, łoszaki, warchlaki dzików.
Dorosłe osobniki nie są już tak chętne do rozrywki. Ale to nie reguła. Wesołe są chociażby wydry i borsuki. I tak, bardzo zwinne z natury wydry czasami urządzają wręcz gonitwy pod wodą. Natomiast borsuki, choć pogodne, mają misiowate usposobienie. Zabawnie wyglądają podczas swoich częstych zabiegów higienicznych. Wykręcają się wtedy, przybierając różne dziwaczne pozy. Są tak tym zajęte, że tracą równowagę, chwieją się, a nawet się przewracają.
Z większą gracją czyszczą swoje futra bobry. Powoli drapią się przednimi łapkami lub tylną łapką po bokach i brzuchu, jakby robiły sobie masaż. Często przy tym rozkosznie mrużą swoje małe oczy.
Z kolei łosie uchodzą za nudziarzy. Ale nie wszystkie. – Obserwowałem kiedyś nad Biebrzą klępę, która – jak-