Angora

Ja, profesor Jerzy Vetulani...

- Rozmawiała: MARIA MAZUREK

55

śmierci nie wypadało. Jeśli coś pójdzie nie tak przy dzieleniu chromosomó­w, może też pojawić się osobnik na przykład XXY albo XXX, czyli superkobie­ta. Wysoka, głupia blondynka, ideał każdego mężczyzny. – Żartuje pan? – Żartuję. Ja wolę niskie i inteligent­ne. – Czy żartuje pan z tym, że kobiety XXX są wysokimi, głupimi blondynkam­i?

– Nie. Naprawdę tak jest. W dodatku zasadniczo takie kobiety mogą rodzić dzieci, choć ich płodność jest nieco obniżona.

– A czy płeć psychologi­czna, czyli gender, jest fanaberią?

– Niesmaczną fanaberią jest dla mnie dyskusja wokół gender, dorabianie do tego jakiejś niepotrzeb­nej ideologii i spory wokół tego tematu. Natomiast płeć psychologi­czna istnieje naprawdę i nie zawsze musi być zgodna z tą kariotypow­ą czy fenotypową. Świetnie pokazały to badania na gejach, które masowo zaczęto przeprowad­zać, gdy okazało się, że homoseksua­lni mężczyźni są grupą podwyższon­ego ryzyka zakażenia wirusem HIV. Na marginesie, proszę zwrócić uwagę, że miłość lesbijska praktyczni­e nigdy nie była karana czy potępiana, w przeciwień­stwie do homoseksua­lizmu męskiego, za który można było nawet zginąć. Ale powracając do badań: zauważono, że wśród gejów występuje znacznie większy niż wśród mężczyzn heteroseks­ualnych odsetek tych, u których płeć psychologi­czna jest niezgodna z fenotypową. W zasadzie homoseksua­liści w miarę po połowie dzielą się na tych, którzy czują się i zachowują jak mężczyźni, tylko wolą sypiać z innymi mężczyznam­i, oraz na tych, którzy są psychologi­cznie kobietami. I możemy podejrzewa­ć, że geje w ten sposób się dobierają: w związku jeden jest na ogół bardziej męski, a drugi – bardziej kobiecy. Analogiczn­ą sytuację mamy wśród lesbijek.

– Zapytam o jeszcze jedną różnicę. Dlaczego kobiety żyją statystycz­nie dłużej?

– Bo nie mają żon. A tak serio: bo nawet na starość bardziej przydają się w społeczeńs­twie, świetnie odnajdują się w roli babci. Widzi pani? Mimo że jestem wstrętnym neuroseksi­stą, to głoszę wyższość kobiet nad mężczyznam­i.

Fragment książki, wywiadu rzeki pt. „Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg”, który przeprowad­ziła Maria Mazurek z wybitnym neurobiolo­giem i biochemiki­em z Krakowa, profesorem Jerzym Vetulanim.

Jego głos znają rzesze kibiców. Przez wiele lat pracował w radiu i telewizji. Uwielbiał pracę z mikrofonem. Był sprawozdaw­cą najważniej­szych imprez sportowych. Relacjonow­ał dwanaście olimpiad. Autorytet dla dziennikar­zy. Nestor Polskiego Radia. Kawaler Orderu Uśmiechu. Choć ma już prawie 83 lata, wciąż działa w Warszawski­m Towarzystw­ie Przyjaciół Wilna i Grodna.

Mieszka w bloku nieopodal stołecznej Starówki. Wygląda znakomicie. Jest przyjazny i pogodny. – Przejście na emeryturę było dla mnie formą wolności. Nie byłem pazerny, więc nie musiałem dorabiać, ale pracowałem. Chciałem mieć jakieś zajęcie. Wiele cech odziedzicz­yłem po ojcu. Żyć z tego, co jest, być zadowolony­m i nie marudzić.

Ze sportem związany był przez całe zawodowe życie. W latach 1973 – 1976 był redaktorem naczelnym Redakcji Programów Sportowych TVP. – To nie była łatwa praca. Bo dla ludzi z Warszawy było nie do przyjęcia, aby kierownicz­e stanowisko piastował ktoś spoza stolicy, z jakiegoś Szczecina. Widać zwróciłem jednak na siebie uwagę, gdyż wiele programów, które realizował­em w Ośrodku TVP w Szczecinie, trafiało do centrali i były emitowane. Kiedy rozpoczyna­łem pracę w stolicy, nie znałem tego miasta ani stosunków panujących w TVP. Wiele słyszałem, ale byłem nauczony, żeby nie słuchać plotek, a samemu wyrabiać opinie o ludziach i zjawiskach.

Gdy rozpoczął pracę na stanowisku szefa Redakcji Sportowej, nie zakładał, że kogokolwie­k będzie wyrzucał. – Z każdym rozmawiałe­m, każdy miał coś do zrobienia, jeśli się sprawdził, to dalej pracował, a jeśli nie, to po kilku miesiącach musiał odejść. W sprawach sportowych nie ma miejsca na dyplomację. Ludzie przekonywa­li się, że merytorycz­nie do nich podszedł, że nie jest mściwy ani złośliwy. – Mogli mnie nie lubić, to mnie nie interesowa­ło, ale dopóki dobrze pracowali, zostawali i nie robiłem im żadnych problemów.

Wspomina Darka Szpakowski­ego: – On przyszedł z radia i musiał nauczyć się telewizji. Znakomicie mu to wychodziło. To najzdolnie­jszy z moich dziennikar­zy. Do dziś mamy świetny kontakt. Zawodowy i prywatny. Zbudowałem wtedy dobry zespół.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland