Ustąpić miejsca młodym
Pragnę zabrać głos w sprawie artykułu pt. „Bogaci pracują długo” (ANGORA nr 10). Napisano w nim, że „osoba odchodząca z rynku pracy pobiera świadczenie (...) (kogo to boli? ZUS czy analityków rynku?), a ponadto nie wpłaca do budżetu państwa (istotna strata dla rządzących!) podatków i składek z tytułu pracy”. To oczywista prawda. Myślę, że skoro ileś lat temu w Polsce ustawowo określono, kto i po jakim czasie pracy zawodowej ma prawo odejść na świadczenie z ZUS/KRUS, to jest to nadal obowiązujące prawo. Po wielu nieudolnych rządach w kraju nastała konieczność poprawy ustawy emerytalnej. Stworzono system naliczania kapitału dla każdego obywatela Polski pracującego legalnie i opłacającego składki.
Od kilku lat wielu „ekspertów” znowu miesza, bo ciągle brakuje (rzekomo) w budżetach ZUS i KRUS kapitału na poczet wypłat ustawowo nakazanych.
Pytam zatem, jak długo brakować będzie? Czy tak być musi? Dlaczego żaden organ państwowy nie ma prawa sprawdzić przepływu tych pieniędzy z całą bezwzględnością i rzetelnością? Czy nas, Polaków, to ma niepokoić (...)?
Istotne jest zatem, aby nie wykazywać danych, że zbyt mało Polaków pracuje zawodowo w starszym wieku (jaki jest ten właściwy wiek? 60, 65 lat?), tylko dokonać bilansu możliwości rynku pracy w kraju dla wszystkich obywateli. Po co kształcimy młodych ludzi, skoro nie można ich zatrudnić na stanowiskach, które zajmują ludzie w wieku po 60. roku życia? Wśród tych młodych rozwija się frustracja i gniew. Ja też odeszłam w wieku 57 lat, bo zostałam „zachęcona” i nikogo nie przyjęto na moje stanowisko. Jeżeli tak ma działać rynek pracy – to nigdy nie będzie spokoju ani zmniejszenia bezrobocia w Polsce.
Osoby w starszym wieku chętne do pracy powinny mieć osobną ścieżkę wyboru stanowisk, a nie zajmować dotychczasowych, dobrze płatnych posad, bo... szkoda im odejść.
Niestety, zmiana pokoleniowa na rynku pracy powinna się dokonać wedle prawa i solidarności wobec młodego pokolenia (...).