Kto zawinił?
Pani Olga w ANGORZE numer 8 opowiedziała w swoim liście pt. „O godność ludzką” o bolesnych doświadczeniach związanych ze śmiercią Mamy. Moje wyrazy współczucia dla tej rodziny, bo chyba nie ma nic gorszego, jak tego rodzaju przeżycia związane jednocześnie z tragedią utraty osoby bliskiej.
Uważam, że zawsze w takich sytuacjach trzeba szukać winy człowieka. W tym przypadku bezmyślnej i pozbawionej odpowiedniego przygotowania do pracy urzędniczki odpowiedzialnej za 24-dniowe opóźnienie w wysłaniu listu, 2-tygodniowemu przekazywaniu tegoż listu (w XXI wieku!), a także personelu szpitalnego pozbawionego serca i nieuczonego odpowiedniego traktowania umierających pacjentów. Wiele z tych przypadków wymaga tylko lepszej organizacji pracy, solidnego rozliczania z obowiązków, karania (do zwolnienia włącznie) za takie przypadki jak powyższy.
Ma rację Autorka, że nie pomogą żadne pakiety, dopóki nie wymusi się solidnej pracy i wdrażania odpowiednich procedur postępowania z umierającymi. A to zależy wyłącznie od ludzi. Jestem przekonana, że osoby, które zawiniły są dobrymi w swoim mniemaniu chrześcijanami. Nie boli ich sumienie, wyspowiadali się. I... nic? Żadnej refleksji, napiętnowania, kary?
30 lat temu w niedużym powiatowym szpitalu umierała moja matka. Było to kilka dni po Czarnobylu. W szpitalu wiele dzieci, którym podawano lek, wielu spanikowanych ludzi, a jednak... Tam znaleźli się LUDZIE, którzy przenieśli ją do osobnego pokoju, gdzie rodzina mogła z nią spędzić ostatnie chwile i zapewnić jakiś komfort. Nie trzeba było żadnych procedur ani pakietów, tylko LUDZI (...).
Pozdrawiam.