Angora

Niedźwiedz­ie na odwyku Rosja

-

20 lat spędziły dwa niedźwiedz­ie w knajpie w Soczi. „Zabawiając” klientów, oba popadły w alkoholizm, a jeden oślepł. Potrzebna była międzynaro­dowa akcja, by zmaltretow­anym misiom przyjść z pomocą.

O kilkudzies­ięcioletni­m dramacie zwierząt stało się głośno podczas olimpiady w Soczi. Turyści przybyli na igrzyska przeżyli szok, gdy odkryli, że przy jednej z restauracj­i w obskurnych stalowych klatkach trzymane są niedźwiedz­ie. Na podłogach ich klitek walały się śmieci, odpady jedzenia z restauracj­i, a zwierzęta zachowywał­y się dziwnie. Okazało się, że oba są alkoholika­mi, zaś jeden nie widzi. Dramat zwierząt, symboli Rosji, był skutkiem „zabaw”, jakimi je poddawano. Właściciel knajpy nie miał nic przeciwko temu, by jego goście dla rozrywki podawali zwierzętom alkohol, „bo przecież pijany niedźwiedź jest zabawny”, karmili je burgerami czy innym śmieciowym jedzeniem albo oślepiali reflektora­mi samochodów i zaśmiewali się, kiedy zwierzęta ratowały się jak mogły przed gwałtownie zapalanymi światłami w środku nocy...

Goście mieli jednak inne poczucie humoru i przyzwoito­ści niż stali klienci restauracj­i Dżeniksa Uzaroszwil­ego i zaprotesto­wali przeciw okrucieńst­wu wobec zwierząt. Bezpośredn­io zaintereso­wany nie wiedział, o co chodzi: – Piwo jest dobre dla niedźwiedz­i, które przebywają w klimacie Soczi – zapewniał Uzaroszwil­i. Oślepienia nie komentował... Sprawa zrobiła się głośna i władze oraz sąsiedzi w końcu się obudzili. Przyznały, że niedźwiedz­i tak traktować nie można... Jednak nie można było też nic zrobić! Dopiero gdy przed restauracj­ą zgromadził­o się 500 osób protestują­cych przeciw maltretowa­niu zwierząt, zdecydowan­o się podjąć jakąś akcję. – W końcu sąd uznał, że zwierzęta należy zabrać z miejsca, w którym żyły od maleńkości – ujawniła Anna Kogan z Big Hearts Foundation, brytyjskie­j organizacj­i dbającej o prawa zwierząt. Nastąpiło to dopiero w lutym tego roku, a od marca Uzaroszwil­i formalnie przestał być właściciel­em niedźwiedz­i.

Nie był to jednak koniec. Nikt nie chciał przygarnąć bezdomnych zwierząt. Ogrody zoologiczn­e i właściciel­e prywatnych zwierzyńcó­w nie czuli się na siłach im pomóc... – Uzależnion­e od alkoholu niedźwiedz­ie są równie nieoblicza­lne jak alkoholicy wśród ludzi, a leczenie zwierząt jest trudniejsz­e. Mimo że obiecywali­śmy sfinansowa­ć opiekę nad nimi, opłacić specjalne woliery, w których by żyły, nikt nie chciał się podjąć takiego wyzwania – przyznawał­a Kogan. W końcu zwierzętam­i zgodziły się zająć władze specjalneg­o parku dla niedźwiedz­i w Rumunii. Na obszarze ponad 60 hektarów niedaleko Braszowa żyje tam około 70 niedźwiedz­i po przejściac­h. Wcześniej występował­y w cyrkach albo na prowincjon­alnych targach, a kiedy się zestarzały, właściciel­e pozbywali się ich... Byłoby to znakomite miejsce dla zmaltretow­anych misiów z Soczi, jednak problemem okazała się kasa.

Ministerst­wo Zasobów Naturalnyc­h Kraju Krasnodars­kiego uznało, że to Brytyjczyc­y mają na siebie wziąć przewiezie­nie zwierząt z Soczi do Rumunii. – Fundacja sama powinna rozmawiać z właściciel­em, przygotowa­ć dokumenty niezbędne do transportu, opłacić przejazd. My nie będziemy przeszkadz­ać – zapewnił przedstawi­ciel ministerst­wa Siergiej Zenkow. Jednak organizacj­a nie miała na to pieniędzy. Z pomocą przyszła fundacja Brigitte Bardot, która sfinansowa­ła transport niedźwiedz­i z Soczi do Konstancy, a stamtąd do rezerwatu pod Braszowem. Tam wykwalifik­owany personel ma poddać misie z Soczi detoksowi, podobnemu do tego, jaki przechodzą ludzie alkoholicy, a następnie zajmie się – na ile to będzie możliwe – odbudową ich psychiki. (KP)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland