Koniec Durczoka
Decyzja zapadła! Przedstawiciele stacji TVN poinformowali, że rozwiązano umowę z Kamilem Durczokiem (47 I.), szefem „Faktów” TVN. To efekt analizy raportu, jaki przygotowała komisja badająca zarzuty mobbingu i molestowania w stacji. – Nie są mi znane wyniki ustaleń komisji ani ewentualne oskarżenia osób przesłuchiwanych – skomentował wyrok Kamil Durczok.
O tym, że Kamil Durczok żegna się z pracą w TVN, zdecydowały władze spółki z prezesem Markusem Tellenbachem (55 l.) na czele. – Podczas posiedzenia zarządu, które miało miejsce 10 marca, zarząd przyjął do wiadomości, że spółka TVN i pan Kamil Durczok osiągnęli wzajemne porozumienie w sprawie zakończenia współpracy ze skutkiem natychmiastowym – mówi „Super Expressowi” rzecznik spółki Emilia Ordon.
Przesądził o tym raport komisji ds. molestowania seksualnego i mobbingu w redakcji „Faktów” TVN. Komisja powstała w połowie lutego po publikacjach tygodnika „Wprost”. Autorzy artykułu sugerowali, że Durczok miał mobbingować, a nawet molestować podległe mu pracownice. – Komisja prowadziła swoje działania głównie poprzez rozmowy z 37 obecnymi i byłymi pracownikami i współpracownikami redakcji „Faktów” TVN i zidentyfikowała przypadki niepożądanych zachowań włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym. Ustaliła, że trzy osoby zostały narażone na niepożądane zachowania – informuje rzecznik TVN. Do sprawy odniósł się także prezes zarządu TVN. – Jestem zadowolony z prac komisji i akceptuję jej ustalenia. W imieniu zarządu spółki przepraszam osoby narażone na niepożądane zachowania w miejscu pracy – stwierdza Markus Tellenbach.
Kim są te osoby? Tego spółka nie ujawnia. Jako zadośćuczynienie TVN ma im zaoferować kwoty do wysokości 6-krotności ich miesięcznego wynagrodzenia.
Były szef „Faktów” nie chce komentować decyzji TVN. – W związku z komunikatem prasowym TVN dotyczącym wyników prac komisji nie mogę odnieść się do jego treści ani w żaden sposób go skomentować. Nie są mi bowiem znane wyniki ustaleń komisji ani ewentualne oskarżenia osób przez nią przesłuchiwanych – stwierdził jedynie Kamil Durczok. nosiła go na duchu. Mimo różnic, które zdecydowały o zakończeniu ich związku, widocznie oboje wciąż są sobie bliscy. Także żona czuwała przy dziennikarzu, gdy z problemami z sercem trafił do szpitala. Jak już informowaliśmy, zaproponowała mu też powrót z Warszawy do Katowic, by odpoczął od napiętej atmosfery, jaka otaczała go w stolicy.
Durczok musiał przyjąć tę ofertę, bo od wtorku widywany jest już w stolicy Śląska. Zatrzymał się w mieszkaniu żony, przeniósł tam nawet sporo swoich rzeczy. Ale na razie nie może się Mariannie wyżalić, bo jej nie ma. Z grupą przyjaciół wyjechała na narty w Alpy włoskie (...). („Fakt” nr 59)