Złodziejka wzroku
Od 8 do 14 marca obchodziliśmy Światowy Tydzień Jaskry, najbardziej podstępnej choroby oczu. Według oficjalnych statystyk na świecie cierpi na nią ponad 70 milionów ludzi. Jednak faktyczna liczba już dawno przekroczyła 100 milionów. U 14 – 15 milionów chorych zapewne zakończy się całkowitą ślepotą.
Rozmowa z prof. MARTĄ MISIUK-HOJŁO, kierownikiem Katedry i Kliniki Okulistyki Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przewodniczącą Sekcji Jaskry Polskiego Towarzystwa Okulistycznego
– Jaskra to grupa chorób czy raczej jej wielu odmian. Co je łączy? – Neuropatia nerwu wzrokowego. – Trudno walczyć z chorobą, skoro nawet nie wiemy, co ją wywołuje.
– Są dwie teorie. Pierwsza to niedokrwienna, według której nerw wzrokowy obumiera, gdy jest gorzej odżywiony z powodu upośledzenia naczyń krwionośnych. Druga – mechaniczna – zakłada, że nerw wzrokowy obumiera na skutek uciskającego go wysokiego ciśnienia w oku.
– Panują dość rozbieżne dane dotyczące liczby osób dotkniętych jaskrą. Niektóre organizacje pozarządowe mówią nawet o ponad 2 milionach przypadków.
– Według danych GUS na jaskrę leczy się 417 tys. Polaków. Do tego – przyjmując bardzo ostrożne szacunki – trzeba dodać jeszcze około 400 tys. tych, którzy albo się nie leczą, albo nie wiedzą, że zachorowali.
– Jakie są czynniki ryzyka sprzyjające zachorowaniu na tę chorobę?
– Wiek powyżej 40. roku życia. Występowanie jaskry w rodzinie. Krótkowzroczność. Zaburzenia krążenia obwodowego, których objawem mogą być marznące stopy i dłonie, a także przebyte udary i zawały.
– Zbyt długie oglądanie telewizji, wielogodzinna praca przy komputerze są czynnikami ryzyka zwiększającymi niebezpieczeństwo zachorowania?
– Nie ma na to dowodów naukowych. Nawet gdy ktoś już zachorował, nie musi przestać korzystać z komputera czy zrezygnować z oglądania telewizji.
– Typowe badanie wzroku, które polega na odczytywaniu liter na tablicy, jaskry nie wykryje?
– Nie. Konieczne jest zbadanie ciśnienia wewnątrzgałkowego. Jest jednak pewna grupa chorych, którzy ciśnienie mają w granicach normy, ale dla ich nerwu wzrokowego jest ono za wysokie. Żeby to zauważyć, trzeba obejrzeć dno oka. Niestety, gdy pacjent przychodzi do okulisty z zapaleniem spojówek albo po okulary do czytania, to niekiedy kończy się tylko na pobieżnym badaniu.
– Jakie są pierwsze objawy choroby?
– W przypadku jaskry otwartego kąta przesączania, która stanowi 90 proc. wszystkich przypadków, pacjenci przez długi czas nie zauważają żadnych objawów. Nic ich nie boli, nie pogarsza im się wzrok, nie występuje pieczenie ani łzawienie. Dlatego ta choroba jest tak podstępna. Jeżeli pacjent sam wcześniej nie zgłosi się na badanie, to do rozpoznania jaskry może dojść dopiero po wielu latach, gdy uszkodzenia są już bardzo duże.
– 85 proc. Polaków nigdy nie badało się w kierunku jaskry.
– To poważny problem, dlatego przy okazji takich wydarzeń jak Międzynarodowy Tydzień Jaskry staramy się w mediach zachęcić do przeprowadzenia takich badań.
– Znacznie rzadziej występuje tzw. jaskra zamkniętego kąta przesączania.
– Towarzyszą jej silne bóle, co sprawia, że pacjent zgłasza się na ostry dyżur okulistyczny, gdzie choroba jest szybko rozpoznawana.
– Czy przy ostrym ataku jaskry ma znaczenie, jak szybko chory trafi do okulisty?
– Wówczas mogą liczyć się nawet godziny.
– Panuje przekonanie, że to choroba osób w wieku dojrzałym. Tymczasem zapadają na nią także ludzie młodzi.
– Zdarzają się przypadki, gdy choroba dotyka dzieci, a nawet niemowlęta. Ta jaskra młodzieńcza ma na ogół bardziej agresywny przebieg i trudniej ją leczyć niż wtedy, gdy pojawia się po 40. roku życia. Według danych statystycznych u osób powyżej 70 lat jaskra występuje 50 razy częściej niż u ludzi do 29. roku życia. Istnieje tu prosta zależność – im dłużej będziemy żyć, tym częściej będziemy zapadać na jaskrę.
– Można chorować na jaskrę i mieć bardzo dobry wzrok?
– Tak, ale na wstępnym etapie choroby.
– Na razie jaskra jest chorobą nieuleczalną.
– Ale jej rozwój można zahamować. Jeżeli rozpoznamy ją odpowiednio wcześnie, gdy pacjent jeszcze dobrze widzi, to są bardzo duże szanse, że gdy podejmie leczenie, będzie dobrze widział do końca życia.
– Na rynku farmaceutycznym jest spory wybór kropli. Ale, niestety, nie wszystkie najlepsze leki są refundowane.
– Wiele dobrej klasy kropli jest już częściowo refundowanych. Jeszcze 10 lat temu pacjent musiał wydawać na leki 140 zł miesięcznie, dziś może zmieścić się w 20 złotych.
– Gdy jaskra nie poddaje się leczeniu zachowawczemu, stosuje się zabiegi operacyjne, które jednak też nie są w stanie wyleczyć choroby.
– Stosuje się je przede wszystkim, żeby udrożnić kanały, przez które przepływa ciecz wodnista. W przypadku jaskry zabiegi operacyjne nie zawsze dają trwały efekt i czasem trzeba je powtarzać nawet kilkanaście razy w czasie całego życia pacjenta. Niestety, są one też obarczone ryzykiem powikłań wyższym niż na przykład operacja zaćmy.
– Jak duże w przypadku jaskry jest ryzyko utraty wzroku?
– W przypadku jaskry nieleczonej prawie 100 proc. (chyba że pacjent nie doczeka starości). Jeżeli choroba pojawiła się po 40., gdy struktury gałki ocznej są już ukształtowane, to zatrzymanie jej rozwoju, gdy została wykryta na wczesnym etapie, wynosi 90 proc. Niestety, statystyki nie są już tak dobre w przypadku jaskry dziecięcej, młodzieńczej. Choroba w tej postaci zazwyczaj nie poddaje się leczeniu kroplowemu. Tu szansa, że chory zachowa dobrą ostrość widzenia do końca życia, jest niewielka. Osoby, które zachorowały na jaskrę w młodym wieku, muszą się liczyć z tym, że gdy osiągną wiek emerytalny, nawet 40 proc. z nich może całkowicie stracić zdolność widzenia.
– Stowarzyszenia chorych na jaskrę od lat narzekają, że państwo, Narodowy Fundusz Zdrowia nie poświęcają tej chorobie wystarczająco dużo uwagi i pieniędzy, mimo że jej koszty społeczne są ogromne.
– Jeszcze w 2007 roku NFZ finansował program profilaktyki jaskry. Dzięki tym środkom wiele przychodni zakupiło sprzęt umożliwiający wczesne wykrycie choroby (koszt takiego aparatu to około 100 tys. zł). Dziś problemem nie jest już brak specjalistycznego sprzętu, ale pieniędzy na badania przesiewowe. Do tej pory takie profesjonalne badania przeprowadzono w zasadzie tylko w moim Wrocławiu i – co warte podkreślenia – finansowały je koncerny farmaceutyczne.
– Wwielu specjalnościach medycznych brakuje w Polsce lekarzy, gdyż albo tak jak anestezjolodzy wyjechali za granicę, albo jak wielu geriatrów odeszli na emeryturę. A jak jest z okulistami?
– Obecnie w Polsce jest zarejestrowanych 4700 okulistów, z czego 4200 czynnych zawodowo. Pod względem liczby okulistów na 10 tys. mieszkańców stawia nas to w Unii pod koniec pierwszej dziesiątki, co jest zupełnie dobrym wynikiem.
– Czy w walce z tą chorobą istnieje współpraca między Polskim Towarzystwem Okulistycznym, NFZ, Ministerstwem Zdrowia i uniwersytetami medycznymi?
– Nie widzę specjalnej współpracy między PTO a uczelniami medycznymi. Nasze towarzystwo opracowuje zalecenia dotyczące chorób oczu, ale chyba nie każdy okulista się do nich stosuje.
– Po ostatnich reformach ministra Arłukowicza, żeby w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia dostać się do okulisty, trzeba mieć skierowanie od lekarza podstawowej opieki medycznej. To przecież nonsens.
– A przynajmniej pomysł nietrafiony. W ostatnich latach kolejki do okulistów były mniejsze niż do innych specjalistów. W tej chwili pacjent musi najpierw udać się do lekarza rodzinnego, który z różnych powodów, także finansowych, zanim wyda skierowanie do okulisty, sam stara się podjąć leczenie. Ponieważ nie ma odpowiedniego sprzętu, a chyba także i specjalistycznej wiedzy, jest to przeważnie strata czasu. Opóźnia to postawienie właściwej diagnozy, co – jak wspomniałam – w przypadku ostrego ataku jaskry może mieć bardzo istotne znaczenie.
*** Współczesna medycyna nie jest w stanie wyleczyć jaskry, a jedyną praktyczną profilaktyką, jaką proponuje, są okresowe badania. Tymczasem w Indiach, Chinach, Japonii od setek lat stosuje się ćwiczenia oparte na tybetańskiej jodze. Korzystając z tych metod, amerykańscy okuliści opracowali własne techniki poprawiające ostrość widzenia. Ich zadaniem nie jest zastąpienie, lecz uzupełnienie akademickiej medycyny. Nie leczą one jaskry, ale mogą poszerzyć pole widzenia.