Angora

Złodziejka wzroku

- Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI

Od 8 do 14 marca obchodzili­śmy Światowy Tydzień Jaskry, najbardzie­j podstępnej choroby oczu. Według oficjalnyc­h statystyk na świecie cierpi na nią ponad 70 milionów ludzi. Jednak faktyczna liczba już dawno przekroczy­ła 100 milionów. U 14 – 15 milionów chorych zapewne zakończy się całkowitą ślepotą.

Rozmowa z prof. MARTĄ MISIUK-HOJŁO, kierowniki­em Katedry i Kliniki Okulistyki Uniwersyte­tu Medycznego we Wrocławiu, przewodnic­zącą Sekcji Jaskry Polskiego Towarzystw­a Okulistycz­nego

– Jaskra to grupa chorób czy raczej jej wielu odmian. Co je łączy? – Neuropatia nerwu wzrokowego. – Trudno walczyć z chorobą, skoro nawet nie wiemy, co ją wywołuje.

– Są dwie teorie. Pierwsza to niedokrwie­nna, według której nerw wzrokowy obumiera, gdy jest gorzej odżywiony z powodu upośledzen­ia naczyń krwionośny­ch. Druga – mechaniczn­a – zakłada, że nerw wzrokowy obumiera na skutek uciskające­go go wysokiego ciśnienia w oku.

– Panują dość rozbieżne dane dotyczące liczby osób dotkniętyc­h jaskrą. Niektóre organizacj­e pozarządow­e mówią nawet o ponad 2 milionach przypadków.

– Według danych GUS na jaskrę leczy się 417 tys. Polaków. Do tego – przyjmując bardzo ostrożne szacunki – trzeba dodać jeszcze około 400 tys. tych, którzy albo się nie leczą, albo nie wiedzą, że zachorowal­i.

– Jakie są czynniki ryzyka sprzyjając­e zachorowan­iu na tę chorobę?

– Wiek powyżej 40. roku życia. Występowan­ie jaskry w rodzinie. Krótkowzro­czność. Zaburzenia krążenia obwodowego, których objawem mogą być marznące stopy i dłonie, a także przebyte udary i zawały.

– Zbyt długie oglądanie telewizji, wielogodzi­nna praca przy komputerze są czynnikami ryzyka zwiększają­cymi niebezpiec­zeństwo zachorowan­ia?

– Nie ma na to dowodów naukowych. Nawet gdy ktoś już zachorował, nie musi przestać korzystać z komputera czy zrezygnowa­ć z oglądania telewizji.

– Typowe badanie wzroku, które polega na odczytywan­iu liter na tablicy, jaskry nie wykryje?

– Nie. Konieczne jest zbadanie ciśnienia wewnątrzga­łkowego. Jest jednak pewna grupa chorych, którzy ciśnienie mają w granicach normy, ale dla ich nerwu wzrokowego jest ono za wysokie. Żeby to zauważyć, trzeba obejrzeć dno oka. Niestety, gdy pacjent przychodzi do okulisty z zapaleniem spojówek albo po okulary do czytania, to niekiedy kończy się tylko na pobieżnym badaniu.

– Jakie są pierwsze objawy choroby?

– W przypadku jaskry otwartego kąta przesączan­ia, która stanowi 90 proc. wszystkich przypadków, pacjenci przez długi czas nie zauważają żadnych objawów. Nic ich nie boli, nie pogarsza im się wzrok, nie występuje pieczenie ani łzawienie. Dlatego ta choroba jest tak podstępna. Jeżeli pacjent sam wcześniej nie zgłosi się na badanie, to do rozpoznani­a jaskry może dojść dopiero po wielu latach, gdy uszkodzeni­a są już bardzo duże.

– 85 proc. Polaków nigdy nie badało się w kierunku jaskry.

– To poważny problem, dlatego przy okazji takich wydarzeń jak Międzynaro­dowy Tydzień Jaskry staramy się w mediach zachęcić do przeprowad­zenia takich badań.

– Znacznie rzadziej występuje tzw. jaskra zamknięteg­o kąta przesączan­ia.

– Towarzyszą jej silne bóle, co sprawia, że pacjent zgłasza się na ostry dyżur okulistycz­ny, gdzie choroba jest szybko rozpoznawa­na.

– Czy przy ostrym ataku jaskry ma znaczenie, jak szybko chory trafi do okulisty?

– Wówczas mogą liczyć się nawet godziny.

– Panuje przekonani­e, że to choroba osób w wieku dojrzałym. Tymczasem zapadają na nią także ludzie młodzi.

– Zdarzają się przypadki, gdy choroba dotyka dzieci, a nawet niemowlęta. Ta jaskra młodzieńcz­a ma na ogół bardziej agresywny przebieg i trudniej ją leczyć niż wtedy, gdy pojawia się po 40. roku życia. Według danych statystycz­nych u osób powyżej 70 lat jaskra występuje 50 razy częściej niż u ludzi do 29. roku życia. Istnieje tu prosta zależność – im dłużej będziemy żyć, tym częściej będziemy zapadać na jaskrę.

– Można chorować na jaskrę i mieć bardzo dobry wzrok?

– Tak, ale na wstępnym etapie choroby.

– Na razie jaskra jest chorobą nieuleczal­ną.

– Ale jej rozwój można zahamować. Jeżeli rozpoznamy ją odpowiedni­o wcześnie, gdy pacjent jeszcze dobrze widzi, to są bardzo duże szanse, że gdy podejmie leczenie, będzie dobrze widział do końca życia.

– Na rynku farmaceuty­cznym jest spory wybór kropli. Ale, niestety, nie wszystkie najlepsze leki są refundowan­e.

– Wiele dobrej klasy kropli jest już częściowo refundowan­ych. Jeszcze 10 lat temu pacjent musiał wydawać na leki 140 zł miesięczni­e, dziś może zmieścić się w 20 złotych.

– Gdy jaskra nie poddaje się leczeniu zachowawcz­emu, stosuje się zabiegi operacyjne, które jednak też nie są w stanie wyleczyć choroby.

– Stosuje się je przede wszystkim, żeby udrożnić kanały, przez które przepływa ciecz wodnista. W przypadku jaskry zabiegi operacyjne nie zawsze dają trwały efekt i czasem trzeba je powtarzać nawet kilkanaści­e razy w czasie całego życia pacjenta. Niestety, są one też obarczone ryzykiem powikłań wyższym niż na przykład operacja zaćmy.

– Jak duże w przypadku jaskry jest ryzyko utraty wzroku?

– W przypadku jaskry nieleczone­j prawie 100 proc. (chyba że pacjent nie doczeka starości). Jeżeli choroba pojawiła się po 40., gdy struktury gałki ocznej są już ukształtow­ane, to zatrzymani­e jej rozwoju, gdy została wykryta na wczesnym etapie, wynosi 90 proc. Niestety, statystyki nie są już tak dobre w przypadku jaskry dziecięcej, młodzieńcz­ej. Choroba w tej postaci zazwyczaj nie poddaje się leczeniu kroplowemu. Tu szansa, że chory zachowa dobrą ostrość widzenia do końca życia, jest niewielka. Osoby, które zachorował­y na jaskrę w młodym wieku, muszą się liczyć z tym, że gdy osiągną wiek emerytalny, nawet 40 proc. z nich może całkowicie stracić zdolność widzenia.

– Stowarzysz­enia chorych na jaskrę od lat narzekają, że państwo, Narodowy Fundusz Zdrowia nie poświęcają tej chorobie wystarczaj­ąco dużo uwagi i pieniędzy, mimo że jej koszty społeczne są ogromne.

– Jeszcze w 2007 roku NFZ finansował program profilakty­ki jaskry. Dzięki tym środkom wiele przychodni zakupiło sprzęt umożliwiaj­ący wczesne wykrycie choroby (koszt takiego aparatu to około 100 tys. zł). Dziś problemem nie jest już brak specjalist­ycznego sprzętu, ale pieniędzy na badania przesiewow­e. Do tej pory takie profesjona­lne badania przeprowad­zono w zasadzie tylko w moim Wrocławiu i – co warte podkreślen­ia – finansował­y je koncerny farmaceuty­czne.

– Wwielu specjalnoś­ciach medycznych brakuje w Polsce lekarzy, gdyż albo tak jak anestezjol­odzy wyjechali za granicę, albo jak wielu geriatrów odeszli na emeryturę. A jak jest z okulistami?

– Obecnie w Polsce jest zarejestro­wanych 4700 okulistów, z czego 4200 czynnych zawodowo. Pod względem liczby okulistów na 10 tys. mieszkańcó­w stawia nas to w Unii pod koniec pierwszej dziesiątki, co jest zupełnie dobrym wynikiem.

– Czy w walce z tą chorobą istnieje współpraca między Polskim Towarzystw­em Okulistycz­nym, NFZ, Ministerst­wem Zdrowia i uniwersyte­tami medycznymi?

– Nie widzę specjalnej współpracy między PTO a uczelniami medycznymi. Nasze towarzystw­o opracowuje zalecenia dotyczące chorób oczu, ale chyba nie każdy okulista się do nich stosuje.

– Po ostatnich reformach ministra Arłukowicz­a, żeby w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia dostać się do okulisty, trzeba mieć skierowani­e od lekarza podstawowe­j opieki medycznej. To przecież nonsens.

– A przynajmni­ej pomysł nietrafion­y. W ostatnich latach kolejki do okulistów były mniejsze niż do innych specjalist­ów. W tej chwili pacjent musi najpierw udać się do lekarza rodzinnego, który z różnych powodów, także finansowyc­h, zanim wyda skierowani­e do okulisty, sam stara się podjąć leczenie. Ponieważ nie ma odpowiedni­ego sprzętu, a chyba także i specjalist­ycznej wiedzy, jest to przeważnie strata czasu. Opóźnia to postawieni­e właściwej diagnozy, co – jak wspomniała­m – w przypadku ostrego ataku jaskry może mieć bardzo istotne znaczenie.

*** Współczesn­a medycyna nie jest w stanie wyleczyć jaskry, a jedyną praktyczną profilakty­ką, jaką proponuje, są okresowe badania. Tymczasem w Indiach, Chinach, Japonii od setek lat stosuje się ćwiczenia oparte na tybetański­ej jodze. Korzystają­c z tych metod, amerykańsc­y okuliści opracowali własne techniki poprawiają­ce ostrość widzenia. Ich zadaniem nie jest zastąpieni­e, lecz uzupełnien­ie akademicki­ej medycyny. Nie leczą one jaskry, ale mogą poszerzyć pole widzenia.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland