Angora

Musztra w podstawówc­e

- (11 III) Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz

„Uczniowie stoją, nie stykają się, mają plecaki położone na ziemi tuż przy prawej nodze, ręce są ułożone wzdłuż tułowia, patrzą prosto, nie wydają dźwięków i nie wykonują ruchów” – to treść punktu trzeciego regulaminu... szkolnego w jednej z legnickich podstawówe­k. 9-latki, niczym żołnierze, przed wejściem do klasy muszą wzorowo odbyć „musztrę”. W nagrodę dostają żetony. Rodzice są oburzeni, a psycholog komentuje: z systemem żetonów spotkałam się w więzieniu.

„Procedura wejścia do klasy” w szkole obowiązuje od dwóch lat, ale oficjalnie wywieszono ją na drzwiach każdej klasy w ubiegły piątek. W 10 punktach opisuje krok po kroku, co powinno wydarzyć się od dzwonka na lekcję do jej rozpoczęci­a. Miejscami przypomina zasady gry planszowej.

Wynika z niej, że uczniowie ustawiani są przed klasą w kolejności alfabetycz­nej. Wypełnieni­e trzeciego, najważniej­szego punktu decyduje o tym, jak szybko dziecko zasiądzie w swojej ławce: jeśli stoi, nie styka się z innym uczniem, plecak ma położony na ziemi przy prawej nodze, ręce ułożone ma wzdłuż tułowia, patrzy prosto, nie wydaje dźwięków i nie wykonuje ruchów, jego szanse rosną.

W tej pozycji, „od stanu możliwego do zaakceptow­ania”, musi jednak ustać minutę. Nauczyciel odlicza. Wtedy dopiero zaczyna wpuszczać kolejne osoby do klasy. Uczniowie, którzy nie spełniają warunków punktu trzeciego, stoją na swoich miejscach. „Nie przesuwają się i nie zmieniają pozycji” – głosi punkt piąty procedury. A kolejny brzmi: „Nauczyciel dla tych uczniów wyznacza kolejną minutę. Jeżeli nadal nie spełniają warunków, wpuszcza ich mimo wszystko, kolejno do klasy”.

Gdy już zakończy się „ proces wchodzenia” do klasy, nauczyciel zobowiązan­y jest do odczytania „regułki” i podkreślen­ia, że „uczeń za swoje dobre zachowanie jest nagradzany” i „opłaca się dobrze zachowywać”. Następnie tym, którzy poprawnie weszli do klasy, rozdaje żetony. Ale tylko tym, „którzy weszli za pierwszym podejściem”. W końcu rozpoczyna się lekcja (…).

Wśród rodziców uczniów uczących się w placówce przy ulicy Głogowskie­j także rozgorzała dyskusja.

– Cały ten regulamin jest poniżający dla człowieka. Przecież mówimy o dzieciach ze szkoły podstawowe­j, do 12. roku życia. To podejście jak do zwierzęcia, jak do psa – denerwuje się Dagmara Angier-Sroka, która od września tego roku odprowadza swoje dziecko do legnickiej podstawówk­i. „Procedura wejścia do klasy” pojawiła się nawet na drzwiach klas 7-latków, które dopiero uczą się czytać. Dorośli martwią się, że wprowadzan­ie niemal wojskowego drylu może źle wpłynąć na ich pociechy.

Rodzice są oburzeni, a Magdalena Sługocka-Sulewska, dyrektorka placówki, twierdzi, że w procedurze nie ma niczego złego – ot, zwykła dyscyplina. Przekonuje, że dzięki temu nauczyciel­e radzą sobie z trudnymi uczniami. – To jest taki bufor między nauczyciel­em a uczniem, między przerwą a lekcją. Stosujemy ją we wszystkich klasach 4 – 6, nic w tym nadzwyczaj­nego zapewniam. W szkole jest sporo dzieci z zaburzenia­mi, dla nich komunikat musi być jasny: „zrób to, zrób tamto”. Te metody zostały wymyślone na zasadzie psychologi­i behawioral­nej – twierdzi w rozmowie z tvn24.pl dyrektorka.

I zapewnia, że instrukcje wiszą „jako przypomina­jki, żeby (uczniowie) pamiętali, jak się wychodzi”. – Niczego złego w tym nie ma, stosujemy to od lat. Sam regulamin jest częścią całej terapii. Może wydaje się tresurowe, może ma wojskowy ton, ale dzieci chodzą uśmiechnię­te, więc pewnie nie mają tego poczucia – wyjaśnia Sługocka-Sulewska.

Sama zachwala system żetonowy. Jak twierdzi, jest „wzmacniają­cy”. – Dzieci zbierają żetony za dobre sprawowani­e. Jeśli uzbierają określoną liczbę, to wtedy wychowawca organizuje im np. wyjście. Mogą też to wykorzysta­ć jako nieprzygot­owanie na lekcję, ale rzadko z tego korzystają. Dzięki tej metodzie uczą się, że warto pracować, bo to jest motywacja pozytywna. To lepiej skutkuje niż krzyczenie i odgrażanie się – przekonuje.

Psycholog nie ma wątpliwośc­i: takie metody są zupełnie niepedagog­iczne i krzywdzą dzieci, zaburzając ich prawidłowy rozwój.

– Brak mi słów, żeby skomentowa­ć zasady panujące w tej szkole. To zaprzeczen­ie wszystkim zmianom, któ- re staramy się wprowadzać w polskich szkołach. Dzieci mają być współgospo­darzami szkoły, mają się czuć jak u siebie. Czego ma uczyć ta dyscyplina? – zastanawia się dr Aleksandra Piotrowska, pedagog i psycholog dziecięcy z Uniwersyte­tu Warszawski­ego (…). Jej zdaniem przy stosowaniu tego typu regulaminu podstawowy­m mechanizme­m działający­m wśród dzieci jest strach przed karą lub chęć zasłużenia na nagrodę. – To skutkuje zatrzymani­em dzieci na niższym etapie rozwoju społeczneg­o. Istnieje coś takiego jak moralność autonomicz­na. Oznacza to, że zachowuję się zgodnie z normami, o słuszności których jestem przekonana. Niezależni­e, czy obok mnie jest sierżant, czy go nie ma. A według tego systemu opłaca się lub nie zachowywać w dany sposób, bo jest za to kara lub nagroda – dodaje psycholog.

Największe wątpliwośc­i budzi metoda „żetonowa”. – Spotkałam się z takim systemem żetonów w więzieniu. Tam również obowiązuje zasada, że za dobre sprawowani­e można mieć dodatkowe widzenie, wyjście do kantyny lub do sklepiku – dodaje.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland