Pomogła bezdomnemu, któremu skradziono akordeon
– To był normalny ludzki odruch, nic niezwykłego. Serce podpowiadało mi, że muszę coś zrobić, że nie mogę zostawić pana Józefa bez pomocy – tak o swoim niezwykłym czynie mówi Adrianna Mazur, 23-letnia studentka Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Jej post na Facebooku wzruszył i zmobilizował do pomocy setki osób. A napisała tylko kilka zdań. O tym, że serce jej się kraje na widok bezdomnego pana Józefa, któremu ukradziono ukochany akordeon.
– Od jakiegoś czasu spotykałam go na ulicach, zawsze był uśmiechnięty, chętnie opowiadał o tym, gdzie grał, jak przeżył wojnę. A w poniedziałek nie był sobą – wspomina.
Dlatego pierwszą rzeczą, jaką zrobiła po przyjściu do domu, było wejście na Facebooka. W ciągu kilku minut post Ady „polubiło” kilkanaście osób, a z każdą kolejną godziną łańcuch ludzi dobrej woli rozrastał się w takim tempie, że zaskoczył samą inicjatorkę akcji.
– Nie mogę nadążyć z odpisywaniem na wszystkie e-maile. Facebook cały czas pokazuje mi, że mam plus 99 nowych wiadomości – śmieje się studentka pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej. – Pojawiało się sporo propozycji i tyle samo wątpliwości, chociażby takich, jak prawnie uregulować sprawę zbiórki pieniędzy dla pana Józefa, którą proponowali internauci, albo skąd wziąć nie 80-, ale 48-basowy akordeon, który pan Józef w stanie unieść – tłumaczy.
W końcu znalazł się anonimowy darczyńca, który kupił bezdomnemu instrument. W środę Ada przekazała go panu Józefowi. Udało jej się też znaleźć osoby, które mieszkają w centrum Rzeszowa i chętnie przechowają akordeon pana Józefa, żeby znów nie padł ofiarą złodzieja. Pomoc zadeklarowało też kilka barów.
– Pan Józef był w szoku, kiedy zobaczył nowy akordeon. Od razu zaczął na nim grać, i to zupełnie nowe
byłby piosenki. Ludzie są niesamowici – uśmiecha się studentka. – Cały czas powtarzam, że pomogliśmy nie tylko panu Józefowi, ale również sami sobie. Ludzie zaczęli wierzyć w innych, zrozumieli, że razem można dużo zrobić. Niektórzy w poszukiwaniu akordeonu poodnawiali swoje dawne kontakty – zaznacza Ada.
I zapowiada, że na pewno nie będzie to jej ostatnia spontaniczna akcja pomocy potrzebującym (…).