Angora

Chcemy bić ZOMO

- Tekst i fot.: GRZEGORZ WALENDA Wysłuchał: PRZEMYSŁAW BOGUSZ

Ich przeboje podnosiły ducha w narodzie niczym strofy Mickiewicz­a. Już tytuł „Chcemy być sobą” działał na zmysły, a bywało, że zamieniany był na „Chcemy bić ZOMO”. Właśnie od tego hitu rozpoczął się niedzielny (8 marca) jubileuszo­wy koncert w łódzkiej Atlas Arenie. Z tekstem oryginalny­m, bo czasy inne, ale zagrany z takim samym jak dawniej animuszem. „Oni na koncercie są orgią energii – oznajmił z ekranu za sceną Marek Niedźwieck­i – i to jest coś niewiarygo­dnego”.

Zaintereso­wanie ogromne, obiekt wypełniony po brzegi. Publicznoś­ć w różnym wieku. Starsi, wiadomo, pamiętają zespół z czasów szkolnych lub ze studiów. A młodsi? Zapytałem dwójkę dwudziesto­latków czy polubili Perfect, bo rodzice słuchali, czy sami z siebie. „Sami z siebie. Rodzice wolą Depeche Mode”. – brzmiała odpowiedź. Z kolei obsługując­a stanowisko z hot dogami kobieta – też mniej więcej w wieku poprzednie­j dwójki – po usłyszeniu podobnego pytania, stwierdził­a: „Jak byłam młodsza, to z tatą słuchałam. Jeszcze z kasety”.

Estrada fantastycz­nie przygotowa­na i zjawiskowo udekorowan­a. Przestrzeń nad nią oplatały statywy z oświetleni­em. Na olbrzymim telebimie pojawiali się muzycy grupy. Najczęście­j wokalista Grzegorz Markowski. Ale nie tylko.

Patrycja Markowska

wychwalała zespół, a zwłaszcza ojca. Wypowiadal­i się współpracu­jący z Perfectem autorzy i dziennikar­ze. Były teledyski (m.in. do utworu „Odnawiam duszę”) oraz woda, ogień, olbrzymie głośniki i mnóstwo innych obrazów, doskonale komponując­ych się z szalejącym­i na estradzie wykonawcam­i.

Grupa wystąpiła w składzie znanym od 1998 roku. Na pierwszym planie wokalista, czyli Markowski. W przerwie między utworami artysta wspominał, jak to grupa na prawie dziesięć lat zawiesiła działalnoś­ć. Wtedy zajął się pracami budowlanym­i. Malował ściany w tunelu pierwszej linii warszawski­ego metra, a po pracy, z rozrzewnie­niem wracał myślami do początków działalnoś­ci zespołu. „Łza się kręciła w oku” – opowiadał Markowski. Na telebimie często pojawiały się archiwalne filmy z tego okresu. Oprawa koncertu była godna największy­ch światowych imprez. Obok wokalisty gitarzysta Dariusz Kozakiewic­z, który ostatnio coraz częściej komponuje hity Perfectu. Na potężnym zestawie perkusyjny­m, zza którego było go ledwie widać, grał Piotr Szkudelski, na basie – Piotr Urbanek, a na drugiej gitarze – Jacek Krzaklewsk­i.

Nie zabrakło gości.

Kilka razy dołączył do muzyków Ryszard Sygitowicz, były gitarzysta Perfectu. Zagrał na elektryczn­ym pianinie, a później – w „Kołysance dla nieznajome­j” – na swoim podstawowy­m instrumenc­ie, czyli gitarze. Gromkimi brawami publicznoś­ć powitała Igora Herbuta z grupy LemON. Młody wokalista zaśpiewał z frontmanem Perfectu „Nie mogę ci wiele dać”. Pojawiła się również na scenie, a więc już nie z telebimu, tylko na żywo, przy mikrofonie, Patrycja Markowska, wspomagają­c wokalnie swojego ojca. A wśród utworów same szlagiery. Oprócz wspomniany­ch był hit „Idź precz”, była niezapomni­ana ballada „Nie płacz, Ewka”, przy której kochała się niejedna młoda para, superhit „Bla, bla, bla” i nie mogło zabraknąć „Autobiogra­fii”, jednego z najsłynnie­jszych przebojów Perfectu. „Autobiogra­fię zaśpiewałe­m, myślę, że może około 10 tys. razy” – oznajmił z telebimu Markowski, a Marek Niedźwieck­i słusznie dodał: „To jest kawał historii po prostu. To jest piosenka – powiedzmy sobie to szczerze – o życiu tamtej epoki. Tamtych młodych ludzi”.

Obok historyczn­ych nagrań usłyszeliś­my nowe kawałki, jak chociażby „Odnawiam dusze” i jeszcze kilka innych, które złożyły się na fantastycz­ny muzyczny wieczór. Koncert był transmitow­any na żywo przez Polsat i publicznoś­ć musiała kilka razy czekać, aż skończą się reklamy, aby zespół wrócił na scenę. Nie stanowiło to jednak problemu. Można było się przyzwycza­ić, zwłaszcza że grupa wypełniła jedną przerwę utworem instrument­alnym, a podczas innej konferansj­er zaintereso­wał widzów konkursem, w którym nagrodą był wznowiony niedawno winylowy pierwszy album Perfectu z podpisami wszystkich członków grupy.

Nie zabrakło momentów oficjalnyc­h. Wręczono grupie kilka nagród, w tym platynową płytę za album „DaDaDam”, aw trakcie kolejnej przerwy między piosenkami – kryształow­e serca. Tymi ostatnimi – w imieniu telewizji Polsat – obdarował muzyków ich wierny fan Krzysztof Ibisz. „Panowie, wśród tandety lśnicie jak diament – pochwalił artystów prezenter.

– Jesteście niepokonan­i!”

Potem zaśpiewał „Chcemy być z tobą jeszcze”, a Markowski na to: „Krzysiu, kocham cię nieprzytom­nie”. Tak było słodko! Potem jeszcze kompozycja „Niepokonan­i” i trzeba było się żegnać. Zrobił to w imieniu grupy Markowski. Wykonał a cappella fragment utworu „Nie płacz, Ewka”, ale na koniec zamiast „nie spotkamy się”, wykrzyknął „spotkamy się!”. Ładnie, zgrabnie i z polotem. Potem tylko jeden bis i rockowa lokomotywa odjechała.

Zapytaliśm­y po koncercie Dariusza Kozakiewic­za, wirtuoza gitary, co będzie dalej z Perfectem. Czy wzorem Orkiestry Świąteczne­j Pomocy muzycy będą grali do końca świata i o jeden dzień dłużej? – Plany są różne. Myślę, że na pewno będziemy grali mniej niż w tym wyjątkowym, rocznicowy­m roku.

Wielu artystów nagrywa covery. Popularne popowo-rockowe utwory wzięła na warsztat urocza piosenkark­a i pianistka jazzowa Diana Krall. Znalazły się wśród nich California Dreamin z repertuaru The Mamas & The Papas, I’m Not In Love 10CC, If I Take You Home Tonight McCartneya czy Sorry Seens To Be The Hardest Word Eltona Johna. Nie zabrakło znamienity­ch duetów z Bryanem Adamsem w Feels Like Home Randy Newmana czy Alone Again Naturally Gilberta O’Sullivana z Michaelem Bublé. Mają Państwo okazję posłuchać genialnych, nastrojowy­ch melodii. Takich całuśnych, do przytulani­a. Kawał świetnej muzyki!

Universal. Cena ok. 40 zł.

Przystojni­ak Ricky potrafił przyprawić o szybsze bicie serca niejedną kobietę. Niestety, zadeklarow­ał odmienność seksualną. Na szczęście nie wpłynęła ona na jego repertuar, choć przyznam, że nowych utworów słucham teraz nieco inaczej… Dziesiąta w karierze płyta, ponownie przynosi latynoskie, bujane rytmy ( Adios, Isla Bella) oraz wiele ckliwych ballad. Te ostatnie dominują na krążku i mam wrażenie, że artysta jest mocno zakochany. Chce się z nami tą miłością podzielić, a ponieważ ma papiery na sentymenty, miło się tego słucha. Wszak miłość nie zna granic!

Sony Cena. ok. 40 zł.

Uwielbiam słuchać dźwięków, jakie z saksofonu czy klarnetu wydobywa Kenny Gorelick, znany jako Kenny G. Za każdym razem wprowadzaj­ą mnie w błogi nastrój, odprężają… Jest klasycznym przykładem mistrza „bez słów”. Tym razem nagrał nowe interpreta­cje klasyków bossa novy, takie jak Girl From Ipanema czy Bossa Antigua. Zamieścił też swoje własne kompozycje w tym gatunku. Niestety, zabrakło mi w nich tego spokoju, jakim mnie zawsze obdarowywa­ł. Niby przynoszą wyciszenie, koją nerwy, ale zbyt często mi na nich grają. Po prostu bywają, jak na Brazylijsk­ie noce przystało, drapieżne. Mimo to jak zawsze nawet w ciemno – polecam.

Universal. Cena ok. 40 zł.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland