Zejść na psy
– Jakie jest pochodzenie zwrotu „zejść na psy”, czyli „upodlić się, zniżyć do poziomu zera”? Dlaczego chodzi o psa, a nie o inne zwierzę? Psy są przecież kochanymi istotami i nie zasługują na to, by mówić o nich źle… (e-mail od internautki enxxxxx@gmail.com; szczegółowe dane do wiadomości mojej i redakcji)
Frazeologizm zejść, schodzić na psy, czyli ‘zubożeć, zmarnieć, zbiednieć, stracić dawną renomę, klasę; podupaść, wykoleić się moralnie’ (S. Bąba, J. Liberek, Słownik frazeologiczny współczesnej polszczyzny PWN, Warszawa 2003, s. 1016), a także bardzo podobne, jeśli chodzi o wydźwięk, powiedzenie wieszać na kimś, na czymś psy (‘mówić o kimś, o czymś bardzo źle’, Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją A. Markowskiego, Warszawa 2004, s. 768) – są stare jak świat i odnoszą się do realiów życia, kiedy psy traktowano z pogardą, a ich los był niejednokrotnie tragiczny.
Ludzie żyli bardzo biednie, mieszkali w prymitywnych warunkach, często głodowali, więc psy traktowali źle. Trzymali je w zagrodzie – na krótkim zazwyczaj łańcuchu i w prowizorycznej budzie zbitej z paru spróchniałych desek – jedynie po to, by chroniły obejścia gospodarskie przed złodziejami i dzikimi zwierzętami.
Jeść dawano psu rzadko, uważano bowiem, że im jest bardziej wyposzczony, tym lepiej, jego agresja wzrasta.
Gdy z biegiem czasu więzione i niedożywione psy zaczynały chorować, pozbywano się ich z obejść i zostawiano na pastwę losu. Szwendały się więc później biedne stworzenia po okolicy w poszukiwaniu jakiegokolwiek pożywienia czy wody. Na koniec tragicznego żywota zdychały na ugorze czy w przydrożnym rowie.
Ów okrutny los psów stał się, niestety, kanwą przenośnego powiedzenia zejść, schodzić na psy w odniesieniu do człowieka, który zubożał, stracił dawny status osoby dobrze prosperującej, a nieraz podupadł, wykoleił się moralnie.
Mówi się czasem, że jakaś firma produkowała obuwie dobrej jakości, ale później zesz ła na psy i wypuszczała na rynek tandetne buty bądź że ktoś był porządnym człowiekiem, jednak z s z e d ł na p s y, gdyż zaczął się obracać w podejrzanym towarzystwie.
Zejść na psy znaczy zatem ‘znaleźć się w niewesołej sytuacji podobnej do tej, którą miały (a czasem i dzisiaj mają) porzucone, poniewierane i schorowane czworonogi’.
Jeszcze gorsze skojarzenia dotyczą powiedzenia wieszać na kimś psy (‘zohydzać kogo, mówić o nim źle’).
Jak pisze Antoni Krasnowolski w „Przenośniach mowy potocznej” (Warszawa 1905, cz. I, s. 131 – 132), ma ono związek ze zwyczajem prawnym, który praktykowano przed wiekami, że osobnik skazany za przestępstwo musiał chodzić po okolicy z zabitym psem przewieszonym przez ramię, co symbolicznie dowodziło, iż zasłużył na taką samą śmierć jak to biedne stworzenie.
Jeśli już o tym frazeologizmie mowa, to przestrzegam przed jego przekręcaniem i mówieniem wieszać na kogoś, na coś psy; psy się wiesza na kimś lub na czymś.
Zniekształca się też nieraz inne powiedzenie ze słowem pies – coś zda się psu na budę lub coś nie zda się psu na budę (‘coś jest kompletnie niepraktyczne, nikomu niepotrzebne, bez sensu’).
Zamiast na budę słyszy się niekiedy… na buty ( coś zda się psu na buty lub coś nie zda się psu na buty), co oczywiście nie ma sensu. Chodzi rzecz jasna o budę psa, psią budę i tylko o nią (była ona symbolem czegoś bardzo nędznego…).
Przypominam na koniec o zwrocie tu leży pies pogrzebany, o którym już kiedyś pisałem. Lepiej się nim w ogóle nie posługiwać, gdyż jest to kalka z języka niemieckiego ( da liegt der Hund begraben). Po polsku mówi się w tym sęk, sedno sprawy, problem; o to chodzi.
Etymologicznie rzecz dotyczy ponoć autentycznej historii człowieka, pewnego Niemca z Turyngii, który wykorzystywał psa o imieniu „Stuczel” jako doręczyciela listów miłosnych dla pięknej niewiasty. Kiedy pies zdechł, właściciel wystawił mu nagrobek i napisał Da liegt der Hund begraben. mlkinsow@angora.com.pl
www.obcyjezykpolski.pl