Słabość na przednówku
– Co to takiego syndrom przesilenia wiosennego?
– To zespół objawów, z którymi wiele osób może spotkać się na przełomie zimy i wiosny. I choć obecnie wspomniany syndrom sprawia nam mniej problemów zdrowotnych niż dawniej, to nie należy go lekceważyć. – O jakich objawach mówimy? – Z reguły jest to ogólne osłabienie organizmu i zmniejszenie tolerancji na wysiłek. Pojawiają się też problemy z koncentracją. Nasilenie tych objawów bywa różne u poszczególnych osób. Jedni wiosennego przesilenia prawie nie odczuwają, inni mogą mieć kłopoty zdrowotne. Często mogą one dodatkowo wynikać z alergii, bo błędnie są- dzimy, że np. katar jest wyłącznie efektem przeziębienia. Choć, rzecz jasna, przeziębiamy się częściej, na co wpływają głównie spore wahania temperatury w ciągu dnia.
– Marcowa pogoda to także ciągłe zmiany ciśnienia atmosferycznego. Jak to wpływa na nasz organizm?
– Młoda, zdrowa osoba tego nie odczuwa, natomiast ludzie z chorobami serca przy dużych wahaniach ciśnienia atmosferycznego zaczynają mieć dolegliwości przejawiające się np. podwyższeniem ciśnienia tętniczego lub zaburzeniami rytmu serca.
– To może więc w marcu, a nie latem, powinniśmy brać urlop?
– To nie jest zły pomysł. Przeciążenie pracą w okresie przesilenia wiosennego nie jest dobre. Dotyczy to jednak bardziej osób pracujących ciężko fizycznie, u których w tym czasie zmniejszają się po prostu możliwości organizmu.
– Jak sobie radzić z syndromem przesilenia wiosennego?
– Nie wymyślono na to jednego skutecznego sposobu. Z pewnością trzeba więcej odpoczywać i się wysypiać. Konieczna jest też zdrowa dieta oparta na warzywach i owocach. Można również wspomagać się suplementami witaminowymi, bo po zimie bardzo często mamy niedobór witamin.
– A co z ruchem i aktywnością fizyczną, skoro niektórzy narzekają, że nie mają nawet siły wyjść z domu?
– Umiarkowany ruch zawsze jest wskazany, bez względu na porę roku. Trzeba jednak pamiętać, żeby nie robić tego na siłę. Jeśli czujemy, że nie podołamy większemu wysiłkowi, nie forsujmy organizmu. Z pewnością nie zaszkodzi nam spacer, ale już z bieganiem trzeba uważać. Dotyczy to głównie tych, którzy wraz z wiosennymi promieniami słońca zaczynają intensywnie uprawiać sport, czego nie robili przez całą zimę. Zapominają, że wysiłek fizyczny musi być poprzedzony odpowiednim przygotowaniem. Inaczej forsowny trening może zakończyć się nawet w szpitalu.
– Jak nie pomylić wiosennego przesilenia z rozpoczynającą się chorobą?
– Przesilenie wiosenne to stan fizjologiczny, którego objawy w normalnych warunkach powinny zmniejszyć się lub całkowicie ustąpić w czasie dwóch, trzech tygodni. Jeśli tak się nie dzieje, to przyczyn trzeba szukać gdzie indziej i najlepiej udać się z tym do lekarza. Pamiętajmy o tym i nie zrzucajmy wszystkiego wyłącznie na wiosenne przesilenie.
Za każdym razem Maciej musiał zmagać się z niezwykle silnym wiatrem i częstymi załamaniami pogody. – Kiedy wieje z prędkością 100 mil na godzinę, mam wrażenie, jakby ktoś popychał mnie z całej siły – wspomina. – Najgorsze jest to, że na uderzenia wiatru trudno się przygotować, przez co trzeba być cały czas niezwykle skoncentrowanym. A to bardzo wyczerpuje fizycznie.
Dlatego też Maciej ciągle dba o swą formę, tym bardziej że wiek robi swoje i musi ćwiczyć więcej niż wcześniej. Każdego dnia pracuje więc nad swoimi mięśniami, podciąga się na drążku, robi pompki, skłony i przysiady. Cały czas też biega, ale mniej więcej dwa miesiące przed wyprawą trening staje się intensywniejszy i kilka razy w tygodniu przebiega każdorazowo do 10 km. Wie, że bez odpowiedniego przygotowania nie ma co wybierać się zimą na tę górę, o czym przekonało się już ponad 140 osób, które poniosły tam śmierć w czasie wspinaczki. – Góra Waszyngtona odmierza czas mojego życia i stale trzyma mnie w formie – zapewnia Maciej. MACIEJ DOMICZEK (l. 43)
z Barkhamsted (USA)