Nie bój się, to tylko film W. Brytania
Widziałem, jak zabijano zakładników – mówi Saleh, który pracował dla terrorystów z organizacji ISIS. Zanim uciekł z Syrii, był świadkiem egzekucji japońskiego dziennikarza i innych cudzoziemców zamordowanych przez bojowników Państwa Islamskiego.
Uczestniczył w zabójstwach przed kamerą dokonywanych przez Mohammeda Emwaziego, 26- letniego Brytyjczyka zwanego Jihadi John. Saleh mówi o nim „ wielki szef” i twierdzi, że jest osobą szanowaną przez islamistów, bo nie waha się mordować swoich, a może dlatego, że używa noża... Nie mogę zrozumieć, dlaczego jest tak silny. Jeden człowiek potrafi zabijać i wszyscy ludzie go szanują. Każdy Syryjczyk może zabijać. Ale z cudzoziemców tylko John. Kiedy zabił Japończyka, Kenji Goto, widziałem to. Nie byłem tuż obok, ale w niewielkiej odległości.
Saleh został zwerbowany i zatrudniony jako tłumacz. Opowiada, że pewnego dnia przyszedł do niego człowiek. Miał zamaskowaną twarz i dobrze mówił po angielsku. – Był z Anglii lub z Holandii, nie wiem. Zaproponował pracę. Saleh nie pytał wiele. – Nie jestem z prasy, żeby naciskać – tłumaczy się. Przerzucono go z Turcji do Syrii. Miał ułatwiać kontakt z zakładnikami. Później okazało się, że miał ich także przygotowywać na śmierć przed kamerą. Na antenie amerykańskiej telewizji Sky News opowiada o swojej robocie. Żaden z więźniów nie przypuszczał, że idzie na śmierć. Islamiści nadawali im muzułmańskie imiona i mówili, że nic im się nie stanie, że są braćmi. Namawiali też zakładników, by zmienili wiarę i przyłączyli się do Państwa Islamskiego. Później następowały próby egzekucji. Do zadań Saleha należało uspokajanie cudzoziemców. Miał zapewniać, że nic im nie grozi, że to pozorowane zabójstwo, propagandowe działanie, które ma przestraszyć zachodnich polityków. Kazali mu tłumaczyć słowa: – To tylko film, nie zabijemy cię. Chcemy tylko, aby twój rząd przestał atakować Syrię. Nic do ciebie nie mamy, jesteś naszym gościem.
Takich prób było kilka, bojownicy filmowali, a zakładnik bał się coraz mniej. Dlatego, twierdzi Saleh, na publikowanych filmach więźniowie nie wyrywają się, nie płaczą, nie krzyczą i spokojnie odczytują tekst z kartki. – Mówiłem im: Nie martw się. Ale byłem pewny, że umrą. A oni uwierzyli, że nic im się nie stanie. Wreszcie nadchodziła ta ostateczna próba, która niespodziewanie kończyła się egzekucją. Później terroryści pakowali ciało do bagażnika samochodu i odjeżdżali. W ten sposób zginęli amerykański dziennikarz James Foley i przedstawiciel brytyjskiej organizacji charytatywnej Alan Henning. Na koniec wywiadu Saleh wybucha płaczem. (EW)