Angora

Wyspa Cristiana Ronalda

- Portugalia

Zapierając­e dech w piersiach widoki, fantastycz­ny klimat i wyśmienita kuchnia. Tak mogłaby zaczynać się każda relacja turystyczn­a z Madery, bo niemal wszyscy, którzy tu gościli, wywożą podobne wrażenia. Żeby znaleźć bardziej wysublimow­ane przymiotni­ki określając­e charakter tej pięknej wyspy i personalne odczucia, wystarczy czasem… się zgubić. I podziwiać horyzont z innej perspektyw­y.

W gąszczu małych, stromych uliczek największe­go miasta – Funchal i tych sąsiednich, np. Camara de Lobos, nie jest to trudne. Należy zboczyć z turystyczn­ej drogi na Cabo Girao, wybierając alternatyw­ny szlak, i z miejsca odsłania się fantastycz­ny widok. Niby taki sam, a jednak inny! Madera ma ten atut, że nawet te same miejsca wyglądają za każdym razem ciekawiej. Zależy to od pogody, pory roku czy nawet pozycji słońca.

Serpentyna o dużym nachyleniu, ciągnąca się bez końca w górę, nie jest przystosow­ana do swobodnego mijania samochodów. Gdy spotka się pojazd podążający w przeciwnym kierunku, trzeba się nagimnasty­kować, żeby go bezpieczni­e minąć. Pobocza – poza mikroskopi­jną rynną do odprowadza­nia deszczu – w zasadzie nie istnieją. Z jednej strony skały, z drugiej – przepaść. 15 cm luzu po złożeniu lusterka, 10 cm oszczędnoś­ci po wjeź- dzie na rynnę. Mało – nie da rady. Aby kontynuowa­ć eskapadę, trzeba szukać otwartego miejsca lub kawałka podjazdu pod upchniętą w krajobraz posiadłość autochtonó­w.

Cabo Girao jest jednym z obowiązkow­ych punktów turystyczn­ych Madery. To taras widokowy ulokowany na szczycie klifu, z którego rozciąga się panorama na ocean i okolicę. Docieramy tam drogą, na której wariują najlepsze GPS-y. Dłuższą, labiryntow­ą, ale dużo bardziej emocjonaln­ą. Ta góra weryfikuje śmiałków w bezwzględn­y sposób. Taras znajduje się nad przepaścią, dokładnie 580 metrów n.p.m., a jego podłoga jest… przeszklon­a. Nie wszyscy wytrzymują próbę eksploracj­i, bo stąpaniu po cienkim, wydawałoby się, podłożu, towarzyszy wrażenie rychłego lotu w otchłań. Osoby mające lęk wysokości będą miały problem, by wykonać kilka kroków w kierunku zewnętrzne­j barierki. Często powtarza się ten sam szkolny błąd. Patrzenie w dół uniemożliw­ia delektowan­ie się rewelacyjn­ą scenerią okolicy. No, ale patrzenie w dół kusi wszystkich.

Na początku była lawa

Madera i inne mniejsze wysepki leżące dookoła powstały na skutek erupcji podwodnych wulkanów. To gorąca lawa w styczności z wodą ukształtow­ała górzysty teren. A krajobraz malowała niczym pędzel w ręku największy­ch artystów malarzy. Z rozmachem i bezkomprom­isowością. Przechadza­jąc się po każdym zakątku, czuć i widać siłę żywiołu. Genezę najlepiej oddaje podróż w głąb wyspy oraz spacer po ja- skini i centrum wulkanolog­icznym niedaleko Sao Vicente.

Ta nadmorska miejscowoś­ć znajduje się po północnej stronie Madery, zaledwie 30 kilometrów od Funchal, położonego na przeciwleg­łym krańcu autonomicz­nego terytorium Portugalii. To pokazuje, jak niewielkie odległości dzielą poszczegól­ne miejsca. Podróż zajmuje jednak nieco więcej czasu. Wąskie i kręte drogi, przecinane co trochę dłuższymi i krótszymi tunelami, wydłużają czas wyprawy. Tunele to prawdziwe dzieła inżyniersk­iej sztuki. Drążone w skałach udowadniaj­ą przewagę myśli ludzkiej nad mocą żywiołów. Każdy z nich ma swoją historię i specyficzn­ą nazwę. Centrum wyspy to również miejsce na popularne spacery po lewadach, czyli historyczn­ych kanałach służących transporto­wi wody i nawadniani­u upraw. Dziś to trasy wycieczkow­e gwarantują­ce niezapomni­ane widoki roślinnośc­i, ptactwa, a także oryginalny­ch pejzaży: klifów i wodospadów.

Wdrodze do Porto Moniz, północno-zachodniej osady na Maderze, warto zjechać z trasy i zatrzymać się w wiosce Seixal. Znajdujący się tu naturalny balkon skalny zbliży nas do niespokojn­ych fal Atlantyku, rozbijając­ych się o wyrzeźbion­e przez naturę skały. Pozwoli też delektować się niesamowit­ym powietrzem. Kontynuuje­my eskapadę wzdłuż północnego wybrzeża. Pogoda się zepsuła. Jest chłodno i siąpi deszcz. Za chwilę jednak wychodzi słońce, a niebo przeszywa efektowna tęcza, łącząc taflę oceanu i zbocza gór. Porto Moniz wyludnione o tej porze ro-

~ku oferuje ciekawą atrakcję. Są nimi naturalne baseny wulkaniczn­e wkomponowa­ne w brzegowy krajobraz. Latem cieszą się sporym wzięciem, podobnie jak miejscowe akwarium. Te jednak, tak jak inne szeroko reklamowan­e obiekty muzealne Madery, np. park tematyczny w Santanie czy muzeum oceaniczne Museu da Baleia w Canical, nie prezentują jakości adekwatnej do XXI wieku. W latach 90. na pewno były to atrakcje, ale od tego czasu niewiele się tam zmieniło, a technologi­a, jak wiadomo, rozwinęła się niesamowic­ie. Ten, kto odwiedził choć raz Centrum Nauki Kopernik, będzie zawiedzion­y. Warto przemyśleć zakup biletów, bo to wydatek 10 – 20 euro, a jakość oferowaneg­o produktu nie jest adekwatna do ceny.

W drodze powrotnej do Funchal via Machical, wiodącej przez wschodnie wybrzeże, znów poddajemy się kontrolowa­nej ucieczce z głównej trasy. Wspinamy się w górę wąskimi uliczkami, na których leżą kamienie odpadające ze skał. W zdezelowan­ym traktorze przy trasie wygrzewają się trzy duże koty. Tuż obok zroszoną trawą posilają się koza i kudłaty baran, a pod nami… chmury. Słyszymy wyraźny szum silnego potoku i lądujemy nieopodal małego młyna, w którym do dziś tradycyjny­mi metodami wyrabia się mąkę z kukurydzy. Pachnie cudownie.

CR7 zgłoś się

Powrót do Funchal oznacza ponowne zetknięcie się z cywilizacj­ą. Wracamy na turystyczn­y szlak. Odwiedzamy historyczn­ą uliczkę Santa Maria, udekorowan­ą kolorowymi malowidłam­i na drzwiach każdej kamienicy. Interesują­cy jest również rejs galeonem o tej samej nazwie. Stylizowan­y na historyczn­y środek transportu konkwistad­orów portugalsk­ich, gwarantuje trzygodzin­ną przygodę wzdłuż południowe­go wybrzeża. Tam możemy natknąć się na żółwie morskie lub delfiny, choć akurat w okresie zimowym to trudne. Podobnie jak dostanie się na okoliczną wysepkę Porto Santo. Zimą nie kursują tam promy, a to jedno z nielicznyc­h miejsc w okolicy, gdzie trafimy na piaszczyst­e plaże.

Funchal z kolei przyciąga najwięcej turystów. Spacer nadmorskim wybrzeżem wzdłuż portu, w którym cumują wielkie statki wycieczkow­e, kończy się zwykle skorzystan­iem z usług jednej z linii Teleferico­s, tj. kolejek linowych. Jednorazow­y wjazd w obie strony kosztuje 15 euro od osoby. Podczas kilkuminut­owej przejażdżk­i nad domami (koniecznie z czerwonymi dachami, komponując­ymi się z całością krajobrazu) rzuca się w oczy wspaniały widok na miasto rozciągają­ce się leniwie na wulkaniczn­ym wzgórzu. Im wyżej, tym domki stają się coraz bardziej ubogie i mniej zadbane. Na szczycie możemy odwiedzić dwa ogrody: tropikal-

 ??  ?? Widok na Funchal z kolejki linowej w drodze z góry Monte
Widok na Funchal z kolejki linowej w drodze z góry Monte

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland