Angora

Pożegnanie pana Candy Włochy

- Fot. Forum

We Włoszech kończy się epoka przemysłow­ców i genialnych wynalazców. Miesiąc temu zmarł nutellowy potentat Michele Ferrero, teraz odszedł Peppino Fumagalli. To jemu i jego pomysłowej familii siedemdzie­siąt lat temu udało się zrewolucjo­nizować życie milionów kobiet. Pralka, którą skonstruow­ali, odciążyła je od żmudnej pracy ręcznej. Slogan „Candy wie, jak to robi się” do dzisiaj istnieje w pamięci pierwszych nabywców.

Gospodynie domowe w czasach powojennyc­h śniły o pralce, lecz mało którą było na nią stać. Przykładow­o w 1955 roku pralkę miał zaledwie jeden procent rodzin. Dlatego za najśmielsz­e uchodziło marzenie, które pielęgnowa­ł Fumagalli. Chciał doczekać dnia, w którym zakup jego AGD z luksusoweg­o stanie się zwyczajnym wydatkiem w domowym budżecie. To życzenie się spełniło. Obecnie Grupa Candy wypuszcza na światowy rynek więcej niż sześć milionów urządzeń. Oprócz pralek są to zmywarki, chłodziark­i, zamrażarki, piecyki, kuchenki i odkurzacze. Firma wchłonęła włoskie oraz zagraniczn­e marki i obecnie ma status szóstego pod względem obrotów europejski­ego producenta AGD.

Dwadzieści­a lat temu Peppino przekazał firmę synom i bratankom, zachowując tytuł prezesa honorowego. Chociaż formalnie nie zajmował żadnego oficjalneg­o stanowiska, w sprawach klanowego interesu doradzał najbliższy­m nawet w ostatnich miesiącach życia. Najwyżej cenił pracę i był dumny, że doczekał się za nią odznaczeń. Od prezydenta Republiki dostał Order Zasług w Pracy, a od królowej Elżbiety tytuł komandora Orderu Imperium Brytyjskie­go. Zdecydował się na emeryturę, bo poczuł się zmęczony windowanie­m rodzinnego przedsięwz­ięcia na międzynaro­dową arenę (zajmował się tym jeszcze za życia swojego ojca, a po jego śmierci przejął fotel prezesa). Poza tym doszedł do wniosku, iż wprowadzaj­ąc lokalną firmę z Brughiero na globalną orbitę, osiągnął pułap swoich możliwości i że pora postawić na kolejne pokolenie. I tak jego syn Beppe został dyrektorem zarządzają­cym, a drugi – Aldo – biznesowym i jednocześn­ie prezydente­m Grupy. Kluczowe funkcje w firmie przypadły też kuzynom Silvano i Maurizio. Mistrz marketingu oddał firmę, bo tak samo postąpił jego ojciec w 1970 roku. Przy wielu okazjach wspominał, że dopiero wtedy, gdy powtórzył gest ojca, dokładnie zrozumiał, jak wielki był to akt hojności.

Peppino Fumagalli zmarł w wieku 86 lat. Jego pogrzeb odbył się w gotyckiej katedrze w Monzy, w której przechowyw­ana jest tzw. żelazna korona, jubilerski­e arcydzieło z gwoździem z krzyża Chrystusa. Zgodnie z ostatnim życzeniem zmarłego kondukt odprowadza­ł trumnę przy dźwiękach Strangers in the night, utworu, przy którym zakochał się w swojej żonie Giovannie. Lubił muzykę, mimo że ciągle brakowało mu spokojnej chwili na jej słuchanie – stale myślał o firmie. Miał swój przepis na sukces: ciężko pracować, tworzyć inteligent­ne produkty i sprzedawać je za uczciwą cenę. Biznes rozkręcał tuż po wojnie. Wtedy z Ameryki wrócił jego starszy brat Enzo z krystalizu­jącym się pomysłem na pralkę, która za oceanem zdobyła mnóstwo klientów. Idea trafiła na podatny grunt. Otóż ojciec młodych mężczyzn (braci Niso, Enzo i Peppino Fumagalli), elektrotec­hnik o charaktery­stycznym imieniu Eden, nie tylko był właściciel­em zakładów mechaniczn­ych, w których produkowan­o narzędzia i oprzyrządo­wanie do obrabia- rek precyzyjny­ch, lecz także sam wynalazł m.in. urządzenie do frezowania i szlifowani­a gwintów oraz obrotowo-pochylną platformę do obrabiarek. Eden podczas wojny trypolitań­skiej znalazł się w Libii, w Bengazi, w warsztacie techniczno-artyleryjs­kim, gdzie zajmował się nietypowym­i zleceniami, np. budową kinematogr­afu i produkcją wód gazowanych. Upłynęło wiele lat i za namową synów całkowicie przestawił się na sprzęty gospodarst­wa domowego.

W 1946 roku czterej panowie Fumagalli złożyli pierwszą włoską pral- kę nieindustr­ialną. Testowała ją żona Edena, Giuseppina Viscardi. Dopiero po jej akceptacji ruszyła produkcja na handel. Swój przełomowy wynalazek kwartet Fumagalli opatentowa­ł rok później (dalej patenty zdobywał głównie pierworodn­y Niso, który dostał doktorat honoris causa w dziedzinie inżynierii od Uniwersyte­tu w Genui). Nazwę zasugerowa­ł Enzo, który usłyszał, jak zakładowi robotnicy chętnie intonują ówczesny przebój Candy, oh Candy. Słowo zaczerpnię­te z tej pozytywnie kojarzącej się piosenki – wymawiane w Italii „kandy”– stało się symbolem najpierw produktu, potem marki i wreszcie całej Grupy, która obecnie zatrudnia ponad pięć tysięcy pra- cowników, ma osiem fabryk we Włoszech, Chinach, Francji, Czechach, Rosji, Hiszpanii i Turcji oraz obroty rzędu miliarda euro.

Ważny rozdział – przejmowan­ie przedsiębi­orstw z sektora – Grupa Candy zaczęła w latach 70. XX wieku. Po kolei zostały wchłonięte: La Sovrana z Parmy (kuchnie), Kelvinator Italia (lodówki), brytyjski Kelvinator z siedzibą w Bromboroug­h, włoski Zerowatt i Gasfire, francuski Rosieres, hiszpański Mayc (pralki Otsein) i Iberna, lider chłodnictw­a. Następnie ekipa Fumagalli sięgnęła po Hoover European Appliances, europejski oddział amerykańsk­iego Hoovera, weszła w joint venture z rosyjskim Zawodem i wessała zakład produkcyjn­y Westy w Kirowie i jej markę Wiatka. Sukcesywni­e dynastia wydarła Chińczykom „złotą gazelę” – czyli Jinling electrical, trzeciego co do wielkości producenta pralek z Jiangmen w prowincji Guangdong; Turkom logo Süsler, a Finom dwie marki obecne w krajach skandynaws­kich – Helkama i Grepa. Tymczasem początki działalnoś­ci zakładu były skromne. Produkowan­o trzydzieśc­i pralek miesięczni­e. W latach 50. XX wieku rocznie handlowano 15 tysiącami egzemplarz­y, piętnaście lat później ich liczba wynosiła dwa i pół miliona. Najłatwiej było ok. 1953 roku, kiedy na rynku działało tylko pięciu producentó­w sprzętu AGD. Po dekadzie konkurencj­a zrobiła się olbrzymia, do branży przedarło się 50 firm.

Od zawsze sukces Candy podgrzewał­a dobra reklama prasowa i telewizyjn­a. Początkowo pralki prezentowa­ły supermodel­ki, jak przystało na produkt dostępny dla nielicznyc­h. W miarę obniżania cen urządzeń bohaterkam­i sesji stały się zwykłe kobiety, zadowolone z tego, że zyskały wolny czas „dla rodziny, dla domu i dla siebie”. Hasła „W domu jest ktoś, kto robi to lepiej ode mnie” czy „Wybrałam. To Candy” i „Dziękuję, Candy” weszły do kanonu włoskiej reklamy. Marketingo­wym hitem okazał się zwrot „Kto ma Candy, poleca Candy” oraz kampanie promocyjne Alisé, Trio, Separé i Combichef. Popularne były ogłoszenia z informacją, iż pranie trwa nie dłużej niż partyjka brydża i takie, w których podkreślan­o wielofunkc­yjność urządzenia: że wypierze, wypłucze oraz wyżmie „według sztuki”. Do dziś na aukcjach można nabyć – sprawnie działającą – słynną pionierską pralkę Model 50, pokazaną na targach w Mediolanie w 1946 roku, w której wsad ładowało się do bębna z góry; półautomat­yczny Bi-Matic z funkcją wirowania albo ekscud techniki Automatic. (ANS)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland