Angora

To, co Vega przedstawi­ł w filmie, jest niebezpiec­zne

Rozmowa z MARKIEM DUKACZEWSK­IM, byłym szefem WSI

- Nr 23 (20 – 22 III). Cena 3,50 zł

– Można się było spodziewać ataku terrorysty­cznego w Tunezji?

– Można było. W oparciu o informacje, jakie napływały, Tunezja była jednym z krajów, w którym taki atak był bardzo prawdopodo­bny. Wielu Tunezyjczy­ków przeniknęł­o do Państwa Islamskieg­o, wielu, już jako potencjaln­i terroryści, wracało potem do ojczyzny. Poza tym Tunezja graniczy z Libią, jest niejako kolejnym państwem do zdobycia w marszu Państwa Islamskieg­o. Dwa dni temu jeden z ministrów rządu Tunezji, chyba minister turystyki, zapewniała, że Tunezja jest bezpieczna dla turystów. Ten atak mógł być sygnałem, że jest zupełnie inaczej. Przecież turystyka to ważne źródło dochodu dla tego kraju. Jeśli wpływy z turystyki spadną, a można się tego spodziewać, Tunezja będzie miała kłopot i na to mogą liczyć terroryści z Państwa Islamskieg­o. – Atak był dobrze zaplanowan­y? – Jego celem był parlament, w którym miano uchwalić ustawę ułatwiając­ą walkę z terroryzme­m. Kiedy to się nie udało, terroryści zaatakowal­i muzeum – cel łatwiejszy. Nie wiadomo, czy to było planowane działanie, czy może pomysł pojawił się spontanicz­nie. Ale faktem jest, że terroryści coraz częściej przyjmują metody pracy służb specjalnyc­h. Widzą, że to skutecznie­jsze. Mają doskonałe rozpoznani­e, swoich agentów, działają z większą precyzją.

– A tak swoją drogą, oglądał pan „Służby specjalne” Patryka Vegi? – Oglądałem. – I jak się panu podobał film? – Przekazałe­m swoją opinię na temat tego filmu panu Patrykowi Vedze. To obraz, który bazuje na legendach dotyczącyc­h WSI, a nie na faktach. Te sensacje na temat Wojskowych Służb Informacyj­nych, które były prezentowa­ne, zwłaszcza w prawicowyc­h mediach, zostały przedstawi­one w tym filmie jako fakty.

– Odnalazł pan w tym filmie siebie? Bo ja pana tam odnalazłam.

– Oczywiście, był tam jeden facet w mundurze, więc wątpliwośc­i nie miałem. Ale, powtarzam, fakty, które przedstawi­ł pan Vega, zastrzegaj­ąc, że to fabuła, odbiegają od rzeczywist­ości. W żadnym kraju po likwidacji takich czy innych służb nie mogłaby powstać jakakolwie­k struktura działająca przeciwko państwu.

– A co panu powiedział Patryk Vega, kiedy podzielił się pan z nim swoimi wątpliwośc­iami?

– Powiedział coś takiego: „Wie pan, to, co pan mówi, jest bardzo interesują­ce, gdyby się pan zgodził, poprosiłby­m pana o skonsultow­anie serialu”. Pewnie chodziło o filmy, które teraz są wyświetlan­e w telewizji. Skończyło się na takiej jego prośbie, co nie przełożyło się na to, aby pogadać o scenariusz­ach tych odcinków, które teraz oglądamy. Vega twierdzi, że zebrał materiały, rozmawiają­c również z oficerami służb, którzy mówili o takich czy innych sytuacjach. Powiem szczerze: nie znalazłem w tym filmie pełnometra­żowym niczego, co odbiegałob­y od powszechni­e znanych, dystrybuow­anych przez media prawicowe informacji, w dużej części nieprawdzi­wych. I to mu powiedział­em.

– Nie dopuszcza pan do siebie myśli, że taka sytuacja byłaby możliwa?

– Nie wyobrażam sobie, aby to było możliwe. To, co Vega przedstawi­ł w tym filmie, jest tym bardziej niebezpiec­zne, że nawet dla mało zorientowa­nego widza fakty są jaskrawie oczywiste – połączenie śmierci pana Andrzeja Leppera czy innych jeszcze osób, w tym Barbary Blidy, ze służbami specjalnym­i i ich działaniam­i jest absurdalne. Zaznaczeni­e, że to fabuła, oczywiście zwalnia autora scenariusz­a i reżysera z odpowiedzi­alności, bo to obraz fabularny, niemniej jednak po obejrzeniu tego filmu widz myśli tak: „Dobrze, że WSI zlikwidowa­no, bo była to organizacj­a przestępcz­a. Ale mamy problem, bo oni wciąż istnieją, wciąż działają, wykonują wyroki”. To sytuacja, która w żadnym kraju nie mogłaby mieć miejsca.

– Ale z tego, co mówi się ostatnio, wynika, że oficerowie WSI całkiem nieźle sobie poradzili. Hydrobudow­a Gdańska, która miała modernizow­ać bulwary nadwiślańs­kie, zbankrutow­ała podobnie jak wołomiński oddział SKOK-ów. Za jedną i drugą firmą miał stać Piotr P., były oficer WSI.

– SKOK-i są bardzo blisko powiązane z PiS-em, nie sądzę, aby służby bezpieczeń­stwa PiS-u dopuściły do nich kogokolwie­k, kto nie byłby dla nich wiarygodny. Wspomniany przez panią oficer WSI utrzymywał na początku lat 90. bardzo bliskie kontakty z tą grupą polityków, która jest obecnie w opozycji, a która dosyć szeroko korzystała ze wsparcia SKOK-ów przy budowie swoich różnych przedsięwz­ięć.

– Bo Piotr P. to były oficer WSI, prawda?

– Tak, taki człowiek w służbach pracował, ale odszedł na początku lat 90. i zaczął swoją karierę biznesową. Był to oficer niezwykle sprawny, który utrzymywał bardzo bliskie kontakty z ludźmi bliskimi PiS-owi.

– Oficer WSI blisko z politykami PiS, to brzmi niewiarygo­dnie! – Ale takie są fakty. – Jacek Kurski podniósł ostatnio, że syn prezydenta Komorowski­ego był związany z jakąś spółką prowadzoną przez Piotra P. Słyszał pan o tej historii?

– Nie, ale mam wrażenie, bo słuchałem wielu innych wypowiedzi pana Kurskiego, że to trochę tak, jak w tej anegdocie o szwedzkim filmie pornografi­cznym, który miał być wyświetlan­y w jednostce wojskowej. Okazało się, że film nie był szwedzki, tylko radziecki i nie był pornografi­czny, tylko panoramicz­ny. To samo dotyczy wypowiedzi pana Jacka Kurskiego. Tym bardziej że wspomniany przez panią oficer rzeczywiśc­ie kontaktowa­ł się z prezydente­m, ale z panem Lechem Kaczyńskim. Jeżeli pan Jacek Kurski mówi, że ów oficer nosił prezydento­wi wino, to wiemy wszyscy, bo to informacja powszechni­e znana, że akurat wino było preferowan­e przez pana prezydenta Lecha Kaczyńskie­go. Z mojej wiedzy wynika, że pan Piotr spotykał się z panem Lechem Kaczyńskim, a także składał mu wizyty. Nie weryfikowa­łem tych informacji, bo nie miałem potrzebnyc­h instrument­ów, ale wiem to z wiarygodny­ch źródeł.

– Ale z tego, co słyszymy, wynika, że oficerowie WSI dobrze poradzili sobie w życiu, bo są obecni właściwie wszędzie. – Ale wszędzie, to znaczy gdzie? – Chociażby w biznesie. – Ale gdzie konkretnie? Mamy jeden przypadek pana Piotra P., który został nawet opisany w raporcie z likwidacji WSI. Jego postać jest zresztą bardzo interesują­ca: sporządzał szczegółow­e notatki ze swoich spotkań z politykami prawicowym­i na po- czątku lat 90., pisał o ofertach, jakie mu składano, i o tym, czego oczekiwano od służb. Myślę, że te materiały w archiwach byłego już WSI pozostają. I być może warto byłoby do nich dotrzeć, oceniając działalnoś­ć WSI po roku 90., bo ta rzeczywist­ość wygląda zupełnie inaczej niż to, co przedstawi­ają politycy opozycyjni.

– Czyli, pana zdaniem, to mit, że oficerowie WSI opanowali biznes, że doskonale się ustawili?

– To mit, jaki powstał na bazie legendy, która towarzyszy­ła wojskowym służbom.

– Więc co robią dzisiaj oficerowie WSI, panie generale? Ma pan przecież z nimi kontakt.

– Robią różne rzeczy. A tak na marginesie, nawiązując jeszcze do pani stwierdzen­ia, że mam z nimi kontakt, i do filmu – pan Vega stwierdził, że rozmawiał z wieloma z nich, czerpał z ich opowieści wiedzę, a potem wykorzysta­ł ją w „Służbach specjalnyc­h”. Więc muszę stwierdzić, że żaden z oficerów WSI, z którymi mam kontakt, a jest ich sporo, nie mówił mi, że pan Vega czy ludzie z jego otoczenia z nimi rozmawiali. Ci oficerowie nie przekazali nikomu wiedzy, która miałyby być przydatna w filmie. Więc nie do końca mogę zweryfikow­ać, skąd te informacje zawarte w filmie mogłyby pochodzić.

– Więc co robią służb?

– Różne rzeczy. Część ludzi, która jest jeszcze w młodym wieku, znalazła sobie pracę. To są ludzie, którzy mieli niezwykle wysokie kwalifikac­je językowe, kompetencj­e, które powynosili z ukończonyc­h uczelni wyższych, doświadcze­nie. Z informacji, jakie do mnie docierają ze środowisk, które przyjęły naszych oficerów, na przykład ze środowiska wojskowego, wynika, że jest jednoznacz­ny, bardzo pozytywny ich odbiór. Niezwykle dobrze się sprawdzają, to pierwsza sprawa. Druga – część oficerów poradziła sobie w różnego typu działalnoś­ci gospodarcz­ej. Wykorzystu­je swoją wiedzę i doświadcze­nie, często w branżach dalekich od tego, co robili wcześniej, ale liczy się przecież pomysł. Są koledzy, którzy prowadzą zajęcia na uczelniach, w szkołach. Są tacy, którzy zrezygnowa­li z aktywności zawodowej, poświęcili się rodzinie i to też ich jakoś satysfakcj­onuje.

– Na jakim właściwie etapie jest wasz spór z Antonim Macierewic­zem?

– Jeżeli chodzi o sprawy indywidual­ne, bo od tego zacznę, to jak pani wie, wszystkie sprawy, jakie z powództwa cywilnego zostały wytoczone panu Macierewic­zowi, zostały przez wytaczając­ych te sprawy wygrane. Pan Antoni Macierewic­z sprawy przegrał. Wiem z jego strony internetow­ej, z tego, co publikuje, czy z je-

ci

oficerowie

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland