Angora

Opiekunka z MOPS-u nie była potrzebna?

- KATARZYNA BINKOWSKA

– Tak, ale twierdziła, że nikt nie chce jej pomóc. Uznałam więc, że dziadek powinien być umieszczon­y w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Wyszukałam nawet w internecie adresy tego typu placówek blisko Bochni, ale trzeba było czekać na miejsce nawet pół roku. Była, co prawda, możliwość umieszczen­ia dziadka w zakładzie z pełną odpłatnośc­ią, ale na to nie było nas stać. Mama zadzwoniła nawet w tej sprawie do swojego brata, ale odmówił jakiejkolw­iek pomocy finansowej.

Sąd chce ustalić, kiedy Patrycja J. dowiedział­a się o wyjeździe oskarżonej do Sopotu.

– Dowiedział­am się, że jest nad morzem na kilka dni przed jej powrotem do Bochni. I dopiero wówczas zorientowa­łam się, że dziadek został sam w domu. Zapytałam, czy czegoś mu nie brakuje, ale mama odparła, że ma wszystko, czego potrzeba.

– Nie zaintereso­wała się pani, długo dziadek jest sam w domu?

– Jakoś nie przyszło mi to do głowy... Może dlatego, że – według mojej oceny – jego stan był taki, że mógł sam zostawać w domu. On dobrze sobie radził, chodziło tylko to, żeby miał jedzenie blisko siebie, bo nie mógł go sobie samemu kupić. – Skąd pani miała taką wiedzę? – Wynikało to z relacji mamy, ale także z moich obserwacji.

jak

Z kolei mecenas Angelikę Nylec-Armatę, adwokatkę oskarżonej, interesuje, czy dziadek świadka dysponował kluczami do mieszkania.

– Wszyscy mieli własny komplet kluczy, zatem i dziadek. Jego klucze znajdowały się zawsze w tym samym miejscu, czyli w przedpokoj­u.

Kolejny świadek to Beata J.-R., pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bochni.

– Pan Kazimierz na początku sam do nas przychodzi­ł i prosił o pomoc finansową, ale nigdy nie ubiegał się o opiekunkę. Później opiekowała się nim oskarżona i też zwracała się o pomoc finansową.

– Czy liczyła też na pomoc opiekunki? – pyta sąd.

– Nie zabiegała o to, choć były ku temu przesłanki, żeby taką pomoc uzyskać.

– Czy miała pani ostatnio z panem Kazimierze­m G.?

– Tak, kilka razy. I zawsze był zadbany. O jego stanie zdrowia nie mogę się wypowiadać, bo nie jestem lekarzem.

– Czy oskarżona sygnalizow­ała, że jej ojciec zachowuje się agresywnie i ona przestaje sobie z nim radzić. Na przykład rozrzuca po mieszkaniu różne przedmioty? – pyta mecenas Andrzej Cieślak, obrońca Elżbiety J.

kontakt

– Tak i dlatego zasugerowa­łam pani Elżbiecie, żeby jej ojca przebadał lekarz psychiatra. Ale nie wiem, czy skorzystał­a z mojej rady. – A MOPS ma takiego lekarza? – Nie, ale mamy taką umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, że lekarz z przychodni może badać pacjenta w jego miejscu zamieszkan­ia. – I podjęli państwo taką decyzję? – Nie przypomina­m sobie, żeby MOPS podjął decyzję, żeby zawiadomić lekarza psychiatrę odnośnie do naszego podopieczn­ego.

Doba bez opieki to już zbyt

długo

Świadek Aleksandra S. to pielęgniar­ka z Miejskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Bochni. To ona podpisywał­a wniosek oskarżonej w sprawie umieszczen­ia ojca w zakładzie opiekuńczo-leczniczym, ale osobiście nigdy nie zetknęła się z Kazimierze­m G.

– Sporządzał­am tylko wywiad z panią Elżbietą dotyczący stanu zdrowia jej ojca. Z badań testowych wynikało, że pacjent wymaga całodobowe­j opieki. – Jak to należy rozumieć? – To znaczy, że pan Kazimierz G. nie mógł samodzieln­ie funkcjonow­ać. Ale, rzecz jasna, nie polegało to na tym, że tę opiekę należy sprawować non stop. Gdy podopieczn­y był nakarmiony i odpowiedni­o zabezpiecz­o- ny, to z powodzenie­m mógł sam zostać w domu. – Na jak długo? – pyta sąd. – Żeby na przykład osoba opiekująca się nim mogła wyjść załatwić jakieś sprawy w mieście.

– Czy mógł samodzieln­ie funkcjonow­ać przynajmni­ej przez dobę?

– W mojej ocenie nie. Owszem, był w stanie spożyć wcześniej przygotowa­ny posiłek, ale nie był zdolny przygotowa­ć go samemu.

– Czy Kazimierz G. kwalifikow­ał się do umieszczen­ia go w zakładzie opiekuńczo-leczniczym?

– Jak najbardzie­j, ale aby tam trafił, musiało być wolne miejsce. A z tym bywa różnie.

Obronę interesuje, czy – zdaniem świadka – Elżbieta J. dobrze sprawowała opiekę nad ojcem.

– Mam spore doświadcze­nie zawodowe i stwierdzam ponad wszelką wątpliwość, że z rozmowy, jaką przeprowad­ziłam z oskarżoną, bezsprzecz­nie wynikało, że jest bardzo oddana kwestii opieki nad ojcem. – Pytała pani, czy jej ktoś pomaga? – To było standardow­e pytanie. Pani Elżbieta odpowiedzi­ała, że ma brata, który kompletnie nie interesuje się własnym ojcem.

Brat oskarżonej skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland