Łagodzą obyczaje
na ambonie. Z lasu wyłoniła się chmara łań. Sztucer w ręce. Diana miała je na celowniku. Nagle pojawił się on. Biały byk daniel. – Trzymałam go w „krzyżu”. Z wrażenia zamarłam. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Opuściłam sztucer i pozwoliłam mu odejść – opowiada Alicja Milewska.
Białe daniele zdarzają się częściej niż białe jelenie, ale i tak jest to niesamowite przeżycie dla myśliwego. Jak mówią – porównywane do złapania złotej rybki i wypuszczenia jej na wolność. Inaczej zresztą zrobić nie mogą. Myśliwski przesąd zabrania strzelania do albinosów zwierzyny płowej. Są nietykalne. To efekt legendy o św. Hubercie, patronie myśliwych, który po spotkaniu z mówiącym ludzkim głosem białym jeleniem z krzyżem między tykami poroża przestał być żądnym krwi tropicielem i wszedł na drogę świętości. Do dzisiaj wśród łowców panuje myślenie, że zabicie białego jelenia sprowadza nieszczęście na niego i jego rodzinę. Natomiast kto białego jelenia ujrzy, „szczęście mieć będzie”.
Człowiek poluje od zarania dziejów i od zawsze w łowiectwie były kobiety. Polowała królowa Bona, żona Aleksandra Jagiellończyka Helena. Polowały damy dworu, księżniczki, szlachcianki. Jak teraz kobiety polujące postrzegają mężczyźni?
– Kolegów mam wspaniałych i szarmanckich. Na pomoc z ich strony zawsze mogę liczyć. Ale początki były różne – przyznaje Alicja Milewska, jako jedyna Diana wśród ponad 30 mężczyzn w kole „Jedność”. – Kiedyś, przed laty, czasami słyszałam złośliwe komentarze typu: miejsce baby jest przy garach. Albo: po co ciągnąć drzewo do lasu? Najczęściej kwitowałam to uśmiechem, ale czasami też potrafiłam się odgryźć.
Maria Grzywińska wspomina polowanie zbiorowe na zające, dawno temu, w okolicach Puszczy Białowieskiej. – Stoję na stanowisku, obok na sąsiednim kolega. Biegnie zając prosto na kolegę, on podnosi broń do strzału i opuszcza. Zając biegnie w moją stronę, strzelam, szarak roluje i spisuje testament. Na moje pytanie do kolegi, dlaczego nie strzelał, odpowiedział: „Chciałem zobaczyć, jak baby strzelają” – opowiada. – Czasami po moich celnych strzałach koledzy żartują, że zwierz padł na zawał lub ze śmiechu, bo zobaczył kobietę z bronią.
W rzeczywistości, jej zdaniem, panie są na polowaniach bardziej cierpliwe, rozważne, bardziej zdeterminowane. Pełnią też ważną rolę, promując łowiectwo w szkołach, na festiwalach łowieckich w kraju i za granicą. Łagodzą też obyczaje wśród myśliwskiej braci. A mężczyźni bardziej o siebie dbają, z czego złośliwi koledzy czasem się wyśmiewają. – Na koniec pewnej odprawy prowadzący polowanie powiedział: Darzbór!, ale coś mi się wydaje, że nie mamy po co wyruszać do lasu – relacjonuje Alicja Milewska. – Dlaczego? – zapytali wszyscy zdziwieni. – Bo na wieść, że poluje dziś z nami Diana, tak żeście się po goleniu naperfumowali, że zwierzyna będzie was na kilometr omijać...
Dziś w Polsce mamy około 118 tys. myśliwych, w tym 3 tys. kobiet. To wciąż elita. Ale co roku przedstawicielek płci pięknej przybywa. Wśród polujących kobiet są leśniczki, nauczycielki, dziennikarki, lekarki, parlamentarzystki. Panie założyły nawet swoje Stowarzyszenie Polskie Diany.
Maria Grzywińska jest jedną z założycielek i zastępcą prezesa Stowarzyszenia Polskie Diany. Jest też założycielem Federacji na rzecz Kultury Łowieckiej DZIEWANNY, prezesem Koła Łowieckiego „Łabędź” w Narwi, przewodniczącą Komisji Kultury i Promocji Łowiectwa przy Zarządzie Okręgowym Polskiego Związku Łowieckiego w Białymstoku oraz członkiem tamtejszej Komisji Szkoleniowej.
Alicja Milewska jest sekretarzem KŁ „Jedność” w Białymstoku, członkiem Komisji Kultury, Tradycji i Promocji Łowiectwa przy ZO PZL w Białymstoku, członkiem założycielem Federacji na rzecz Kultury Łowieckiej DZIEWANNY i Rady Programowej przy Centrum Kultury Łowieckiej i Leśnej w Czarnej Białostockiej. Poluje, fotografuje, jako dziennikarz pisze do prasy łowieckiej.