Niech wasza żywność będzie waszym lekiem
Tą sentencją Hipokratesa chciałbym nawiązać do listu Pana Mieczysława K. („Można wziąć przykład ze Szwajcarów”, ANGORA nr 11). Pokazał on sposób bardzo mądry i skuteczny. Tyle tylko, że nie da się go przenieść na polski grunt. Otóż problem dobrego funkcjonowania polskiego rolnictwa nie leży na styku producent – przetwórca, tak jak w Szwajcarii, ale na linii rolnik – rząd. Dlatego właściwe są, niestety, akcje blokowania dróg, gdyż tylko wtedy wzbudzi to zainteresowanie rządu. To rządzący zablokowali rolnikom możliwość sprzedaży swoich przetworzonych produktów rolnych na małą skalę. Prawo jest takie, że praktycznie trzeba by budować fabrykę. Jest to tym bardziej dziwne, że rządzący nie mają żadnego pomysłu, co zrobić z rzeszą ludzi (około 40 proc. ogółu zatrudnionych w Polsce), którzy musieliby odejść z pracy na roli. Bowiem dopiero wtedy gospodarstwa rolne stałyby się w pełni opłacalne ekonomicznie.
Najdziwniejsze zaś jest to, że schemizowanej żywności, właśnie z tych dużych gospodarstw i fabryk, jest pod dostatkiem. I ta produkcja jest główną przyczyną chorób i degradacji środowiska. Właśnie to rozdrobnienie gospodarstw jest naszą szansą na zapewnienie sobie dobrej jakości i ekologicznej żywności oraz na zatrzymanie wzrostu bezrobocia. Mądre działanie odpowiedzialnych za rolnictwo (PSL?) przyczyniłoby się także do poprawy stanu zdrowia przyszłych pokoleń.
Niedożywione i schorowane dzieci nie zapewnią nam w przyszłości utrzymania polskiego państwa. Na żywność ekologiczną zapotrzebowanie rośnie i będzie rosło. Tymczasem zamiast wykorzystać tę sytuację, PSL-owcy w ramach ekonomizacji dążą obecnie do powiększania areałów gospodarstw. Czynią tak, zamiast zmienić przepisy, aby umożliwić utrzymanie i rozwój małych gospodarstw prowadzących produkcję organiczną i w zgodzie z rytmami księżyca. Zabawne zgoła jest, że właśnie Polacy ( w tym i członkowie mojej rodziny) opracowali zasady spółdzielczości, na której w zachodniej Europie oparto produkcję rolną. U nas leży ona i kwiczy. Próbowałem na te problemy zwrócić uwagę ministrowi Kosiniakowi-Kamyszowi podczas wizyty przed wyborami samorządowymi w Wolinie. Nie wzbudziło to w nim jednak zainteresowania. Obawiam się, że jeżeli polityka rolna dalej pójdzie dotychczasowym torem, to blokady dróg będziemy wspominać jako