Siedem nieznanych cudów świata
Wszyscy słyszeliśmy o Koloseum, Wielkim Murze Chińskim czy o indyjskim Tadż Mahal. A co z innymi równie wspaniałymi, ale nadal niedocenionymi budowlami? Oto wzniesione przez ludzi cuda architektury, do których większość turystów w ogóle nie dociera.
Pałac Parlamentu, Rumunia
Największy na świecie, najdroższy, najpotężniejszy budynek administracji publicznej. Niektórzy nazywają go gigantycznym stalinowskim tortem weselnym. Pałac Parlamentu w Bukareszcie to nadal nieodkryty klejnot architektury. Wzniósł go znienawidzony komunistyczny dyktator Nicolae Ceauşescu. Jest olbrzymi i trudno sfotografować go w taki sposób, żeby zdjęcie oddawało jego rzeczywiste rozmiary. Jego budowę ukończono w 1984 roku i utrzymany jest w stylu neoklasycystycznym. Ma 3100 pokoi, a jego powierzchnia wynosi 333 tys. metrów kwadratowych. Realizacja projektu kosztowała bezprecedensową w tamtych czasach sumę 3,3 mld euro. Wzorzyste dywany na głównym piętrze, położone na ciągnących się przez kilkaset metrów szerokich korytarzach, były tkane podczas prac konstrukcyjnych, już wewnątrz budynku. Wykonanie ich poza budynkiem i wniesienie byłoby niewykonalne ze względu na ich wielkość. Koszt budowy pałacu częściowo ponieśli mieszkańcy Bukaresztu. Żeby było wystarczająco dużo miejsca, wyburzono jedną piątą centrum miasta – nie szczędząc dzielnicy historycznej, zburzono 30 kościołów i synagog oraz około 30 tys. domów. Mieszkańcom dano tylko kilka dni na opuszczenie lokali. Pałac jest tak wielki, że widać go z kosmosu. Ceauşescu wymyślił go po niszczycielskim trzęsieniu ziemi w 1977 roku, kiedy zawaliło się wiele budynków w stolicy i zginęło 1500 osób. Półanalfabeta, syn chłopa, żeby coś osiągnąć, nie miał wyboru – musiał być ambitny: postanowił wznieść budowlę, która przetrwa każde trzęsienie ziemi i będzie stała co najmniej 500 lat. Wewnątrz pałacu mieści się między innymi rumuński Parlament i Trybunał Konstytucyjny. Przed kolosem pozują młode pary – ustawiają się na tle żółtawej, kamiennej fasady. Wewnątrz można wynajmować pomieszczenia na śluby, bale, pokazy filmów i mody. Odwiedzały go gwiazdy, zaś Michael Jackson wykonał przed nim swój „Moonwalk”, Shakira śpiewała w strugach deszczu, a hollywoodzki aktor Ethan Hawke uczestniczył na pałacowym balu charytatywnym na rzecz ubogich dzieci.
Wielki Meczet w Dżenne, Mali
Wzniesiony w 1907 roku Wielki Meczet w Dżenne to największa na świecie konstrukcja powstała niemal w całości z mułu, a dokładniej z wypiekanych na słońcu ziemnych cegieł i piasku oraz wykonanych na bazie mułu zaprawy murarskiej i tynku. To jedno z największych osiągnięć stylu neosudańskiego. Budowlę zaprojektował architekt Ismaila Traoré. W 1988 roku obiekt wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Trzy minarety meczetu są ozdobione pękami palm. Coroczne naprawy meczetu stały się świętem nazywanym Crepissage de la Grand Mosquée, które odbywa się w kwietniu i maju.
Upalne północnoafrykańskie lata powodują pęknięcia w błocie i z czasem osłabiają materiał. Przed corocznymi ulewami miejscowi wspólnie pokrywają budowlę mułem z wyschniętego pobliskiego stawu. Poprawki i modelowanie pozwalają zachować pierwotny kształt meczetu, ale też z czasem zmieniają go, subtelnie zmiękczając kontury budowli i nadając jej opływowy, biomorficzny wygląd. Niestety, nakładanie kolejnych warstw mułu stopniowo osłabia strukturę budowli. W 2006 roku fundacja Aga Khan Trust for Culture z Genewy, zajmująca się m.in. ochroną zabytków architektury, oceniła, że meczetowi grozi zawalenie. Rozpoczęto więc prace renowacyjne, które także nie pozostały bez wpływu na kształt budowli – nabrała ona nieco modernistycznego charakteru. Dżenne to miasto, do którego już w starożytności przybywali pielgrzymi. Od XIII wieku było jednym z głównych ośrodków islamu. Widziany z daleka ogromny meczet na horyzoncie sprawia, że pobliskie miasto wydaje się maleńkie. To jeden z najważniejszych zabytków sakralnych w Afryce. Dla gościa z Zachodu, który wcześniej widział meczet jedynie na zdjęciach i od dawna pragnął go zobaczyć, budowla wygląda nieco inaczej, niż mógłby się spodziewać. Jest wspaniała, ale – o świcie lub w świetle księżyca – wydaje się, że to jakieś zjawisko na kształt architektonicznej halucynacji powstałej z afrykańskiej ziemi.
Fort Derawar, Pakistan
Monumentalna forteca. 40 zapierających dech w piersiach bastionów wyrasta z pustynnego piachu, tworząc niesamowitą kwadratową formację. Obwód ścian fortu wynosi w sumie około 1500 m, a ich wysokość to 30 m. Wspaniała budowla pośrodku pustyni Cholistan. Wiele osób nie zna tego miejsca, nawet sami Pakistańczycy o nim nie wiedzą. Dzieje się tak nie bez powodu: żeby dostać się do fortecy, trzeba wynająć przewodnika i samochód z napędem na cztery koła, a potem jedzie się cały dzień. Wyrusza się z miasta Bahawalpur, potem przez pustynię do fortyfikacji. Żeby wejść do środka, potrzebne jest specjalne pozwolenie od lokalnych władz. Fort nie jest jedyną atrakcją w okolicy. Pobliski meczet zbudowano na wzór świątyni w Czerwonym Forcie w Delhi. Jest tu także nekropolia królewskiej rodziny Abbasi. W okolicach znajduje się szereg zabytków archeologicznych związanych z Ganweriwala – dużym, ale jeszcze niezbadanym miastem cywilizacji Doliny Indusu.
Chand Baori, Indie
Jeden z najbardziej niedocenianych indyjskich zabytków. Chand Baori w Radżasthanie, w Abhaneri, to spek-