Straszna hipoteza o śmierci dyrektora Teatru Polskiego i jego żony
Stołeczny świat kultury przeżywa dramat. W wieku 81 lat odszedł były dyrektor Teatru Polskiego, Jerzy Zaleski. Zmarł niespodziewanie w swoim mieszkaniu na Ursynowie wraz z wieloletnią małżonką, Barbarą.
Ta tragedia wstrząsnęła Warszawą. Późnym wieczorem w środę straż pożarna i policja dostają zgłoszenie na ulicę Pileckiego. Telefon do służb wykonali zaniepokojeni sąsiedzi. Od dawna nie widzieli państwa Zaleskich. Prawda okazała się przerażająca.
Gdy ratownicy weszli do mieszkania na siódmym piętrze, znaleźli dwa ciała leżące na podłodze. Był to Jerzy Zaleski (†81 l.) i jego o dwa lata młodsza żona. Na razie nie jest wiadomo, jak oboje zmarli.
– W trakcie oględzin nie ujawniono śladów wskazujących na udział osób trzecich. Mieszkanie było zamknięte od środka – komentuje Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Okoliczności nie wskazują również, aby zdarzenie miało charakter samobójstwa – dodaje.
Nieoficjalna hipoteza mówi, że jedno z małżonków wróciło do domu i natknęło się na zwłoki małżon- ka, a wtedy dostało zawału i zmarło. Dokładnie przyczyny śmierci będą ustalane.
Jerzy Zaleski od 1958 roku był związany z Teatrem Polskim. Najpierw jako zwykły pracownik, a w 1995 r. został dyrektorem placówki i był nim aż do 2009 r. Dzięki jego staraniom otwarty został budynek Sceny Kameralnej. Nowy gmach stanął na tyłach głównego budynku Teatru Polskiego. Znalazły się tam również sale prób dla dużej i małej sceny, wygłuszona sala prób muzycznych, magazyny dekoracji i kostiumów, archiwum artystyczne i pomieszczenia dla części pracowni.