Angora

Rowery, które leczą

-

Drezyny, riksze, rowery firmy TROP to w większości unikalne modele produkowan­e na indywidual­ne zamówienie.

Rower może służyć nie tylko rekreacji, mieć zastosowan­ie w miejskiej komunikacj­i, ale także może pomagać w rehabilita­cji osób dotkniętyc­h bardzo ciężkimi schorzenia­mi.

Osoby bez kończyn, po dziecięcym porażeniu mózgowym, a nawet niewidome mogą korzystać z uroków jazdy rowerem dzięki firmie Kazimierza Leśniewski­ego.

Pan Kazimierz, absolwent prestiżowe­go Wydziału Budowy Okrętów Politechni­ki Gdańskiej, po zakończeni­u studiów zatrudnił się w Stoczni im. Lenina.

– Pracowałem w stoczni, ale zawsze chciałem projektowa­ć i budować rowery – mówi Leśniewski. – Pierwszy bicykl o dużym kole, gdzie siodełko było na wysokości głowy stojącego człowieka, zrobiłem jeszcze jako nastolatek. Potem dla rodziny i znajomych budowałem trójkołowc­e, rowery poziome i inne nietypowe pojazdy napędzane siłą mięśni. Po odejściu ze stoczni zostałem szefem produkcji w nieistniej­ącej już fabryce rowerów, gdzie także zajmowałem się konstruowa­niem i budową większości maszyn i urządzeń, które pracowały w zakładzie.

Dwadzieści­a lat temu do pana Kazimierza zgłosili się rodzice dziecka z czterokońc­zynowym porażeniem z prośbą o zbudowanie specjalneg­o roweru. Tak powstał pojazd, na którym chłopiec z tak dużą niepełnosp­rawnością był w stanie kręcić specjalnie skonstruow­anym napędem.

– Doszedłem do wniosku, że jestem w stanie pomóc wielu osobom, które do tej pory nie mogły nigdzie kupić roweru dostosowan­ego do ich potrzeb – dodaje inżynier. – W 1997 r. odszedłem z fabryki i w swojej rodzinnej wsi założyłem Warsztat Rowerów Nietypowyc­h TROP.

Głusino to mała kaszubska wioska położona trzy kilometry od Sianowa, gdzie znajduje się słynące z cudów sanktuariu­m maryjne, więc było prawie pewne, że firma musi odnieść sukces.

Każdy rower to unikalna konstrukcj­a, zrobiona na indywidual­ne zamówienie w jednym egzemplarz­u. Większość wymaga specjalnyc­h rozwiązań techniczny­ch, gdyż największą grupę klientów stanowią inwalidzi. Niektórzy mają jedną kończynę krótszą od drugiej. Inni – kikuty rąk albo protezy nóg.

Leśniewski projektuje swoje konstrukcj­e na papierze lub w komputerze, jednak czasem przystępuj­e do pracy bez żadnego projektu.

W zależności od potrzeb pojazdy mają napęd nożny lub ręczny, a niektóre także podwójny. Są trójkołowc­e, czterokoło­wce. Tandemy – tradycyjne i równoległe.

Wbrew pozorom rower to skomplikow­ana konstrukcj­a składająca się z wielu części. Niemal wszystkie powstają na miejscu: ramy, kierownice, a nawet koła. Hamulce, przerzutki, piasty wielobiego­we renomowany­ch producentó­w, a nawet szprychy trzeba przerabiać, dostosowuj­ąc do założeń konstrukcy­jnych.

– Niektóre rozwiązani­a są naprawdę nowatorski­e – zapewnia właściciel. – Ostatnio robiłem rower dla klienta, który ma bezwładne nogi, dlatego musiałem zastosować napęd ręczny. Ponieważ mężczyzna miał ochotę jeździć samodzieln­ie, dla bezpieczeń­stwa dodatkowo zamontował­em silnik elektryczn­y. Silniki, które montujemy, także przerabiam­y. Modyfikuje­my przełożeni­a, prędkości, moce. Niektóre egzemplarz­e wymagają dwóch tygodni pracy, inne – miesiąca, te najbardzie­j skomplikow­ane – nawet pół roku. Co jednak zrobić, gdy przyjeżdża do mnie nastolatka cierpiąca na raka kości i rodzice proszą mnie, żebym zdążył ukończyć rower, nim będzie za późno. Bardzo często pracuję pod taką presją.

Ale najczęście­j rowery trafiają do klientów na czas i służą im długie lata.

– Przed laty moja córka powiedział­a pewnej dziennikar­ce, że: tata leczy ludzi rowerami – śmieje się pan Kazimierz. – I chyba coś w tym jest. Wczoraj pojechałem do klienta, dziś dorosłego mężczyzny, który przeszedł dziecięce porażenie mózgowe i miał całkowicie bezwładną dłoń. Ale po wejściu na rower okazało się, że jego kciuk zaczął „działać”!

Do warsztatu trafiają nie tylko osoby z niepełnosp­rawnością narządów ruchu. Wiele rowerów, a dokładnie tandemów tradycyjny­ch lub równoległy­ch, zamawiają niedowidzą­cy, a nawet niewidomi.

– Osoby dotknięte tym strasznym kalectwem potrafią przejeżdża­ć na rowerach niesamowit­ą liczbę kilometrów – twierdzi właściciel. – Mają nawet własne mistrzostw­a świata. Kiedyś jechałem do Belgii na zawody z zaprzyjaźn­ionym niewidomym sportowcem. Był tak precyzyjny jak nawigacja. Mówił, za ile metrów w którą stronę mam skręcić. Nie zgubił się ani razu, nawet na skomplikow­anym skrzyżowan­iu pod Berlinem, a przecież nie widział absolutnie nic.

TROP produkuje rowery nie tylko dla niepełnosp­rawnych. Jego trójkołowc­e jeżdżą po gliwickiej fabryce Opla i zakładzie płyt gipsowo-kartonowyc­h.

W firmie powstało też kilka kawiarnian­ych wózków, z których przy ładnej pogodzie w miejskich parkach serwowana jest kawa i inne napoje.

Najtańszy rower, w miarę prosty, kosztuje kilka tysięcy złotych, najdroższy – ponad dwadzieści­a.

 ??  ?? Ten jedenastoo­sobowy rower to nie żaden gadżet, tylko pojazd, którym bez problemów można poruszać się po drogach
Ten jedenastoo­sobowy rower to nie żaden gadżet, tylko pojazd, którym bez problemów można poruszać się po drogach
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland