Bracia Zielińscy
bliczności. Każdy utwór można było śpiewać razem z artystami i nikt – jak to bywa na występach innych muzyków – nie oczekiwał w programie żadnych obcych kompozycji, które zwykle prezentowane są przez artystów pragnących popisać się swoimi interpretacjami. Takie obce piosenki tego wieczoru byłyby wręcz nie na miejscu, bo mimo że Zielińscy grali półtorej godziny, to i tak nie wszystkie swoje hity zaprezentowali. Nie było „Od wschodu do zachodu słońca”. Zabrakło „Ty”. Ale za to usłyszeliśmy mnóstwo innych utworów, również znakomitych, takich jak „Nie całuj mnie pierwsza”, „Medytacje wiejskiego listonosza” i „Wierniejsza od marzenia”. Była też „Prześliczna wiolonczelistka” z Jackiem Zielińskim grającym partię wiolonczeli na skrzypcach. Z tym instrumentem muzyk kilkakrotnie pojawiał się przy mikrofonie, uzupełniając oprawę instrumentalną. Okazjonalnie grał też na trąbce. W sumie 19 piosenek. Nawet zabrzmiała „Wiosna” i „Z kopyta kulig rwie”, choć żadna z tych ostatnich do upalnego dnia tematycznie nie pasowała. Za to obydwie czuwało się żadnych zmian na gorsze. Artysta panował nad elektronicznymi klawiszami, wyczarowując z nich magiczne dźwięki. Jego fortepianowe pasaże w „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma” były popisowe. Wykonawca podkreśla, że mimo długiego stażu nie jest ani trochę zmęczony. „Czujemy się tak, jakbyśmy dopiero zaczynali – mówił. – Nie czujemy się na emeryturze absolutnie. Gramy cały czas na żywo wszystkie koncerty i nieraz są to koncerty bardzo długie, wymagające dobrej kondycji, bo repertuaru mamy tyle, że możemy nawet trzy godziny grać i jeszcze nie wszystkie swoje utwory wykorzystamy”.
Muzyczny profesjonalizm, popularny repertuar i dobry kontakt z publicznością. „Drodzy państwo – powiedział Jacek Zieliński, zapowiadając utwór «Dopóki jesteś». – „Piosenka jest właściwie w treści o was. O naszej kochanej publiczności. Ponieważ gramy już 51 lat, a wy wciąż jesteście razem z nami”. Nic dziwnego, że fani nagrodzili występ owacją na stojąco.