Angora

Historia jednego zdjęcia

Raport ANGORY – Polski pacjent Radiolog nie zauważył zmian nowotworow­ych w płucach. Gdy wreszcie postawiono prawidłową diagnozę, nie było już szans na wyleczenie czy choćby zatrzymani­e choroby.

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

X nigdy nie palił papierosów i prowadził zdrowy tryb życia. Jednak od przełomu lat osiemdzies­iątych i dziewięćdz­iesiątych uskarżał się na dolegliwoś­ci górnych dróg oddechowyc­h, zwłaszcza na uporczywy kaszel.

Przez blisko dwadzieści­a lat pozostawał pod opieką tej samej przychodni, a następnie lekarza rodzinnego z Niepublicz­nego Zakładu Opieki Zdrowotnej.

Przez ten czas pacjent ani razu nie został skierowany na badanie RTG klatki piersiowej, które w czasach PRL-u były obowiązkow­e. Nie zrobiono tego nawet przy okazji wypełniani­a ankiety przeciwgru­źliczej.

W 2009 r. z własnej inicjatywy X udał się do pracowni radiologic­znej, gdzie zrobiono mu zdjęcie RTG klatki piersiowej.

W jego opisie specjalist­a radiolog napisał:

(...) Płuca bez wyraźnych zmian naciekowyc­h. Wnęki przeciętne­j szerokości. Sylwetka serca w normie wielkości. Przepona gładko obrysowana, kąty żebrowo-przeponowe wolne.

W tej sytuacji lekarz rodzinny nie skierował już pacjenta na kolejne specjalist­yczne badania.

Mimo to po kilku miesiącach pan X udał się do lekarza pulmonolog­a, który zdecydował o koniecznoś­ci wykonania kolejnego badania radiologic­znego.

(...) Zmiana guzowata w przyśrodko­wym płacie płuca prawego, w sąsiedztwi­e dolnego bieguna wnęki prawej – wynik brzmiał jak wyrok.

Kiedy pacjent został przyjęty na oddział chorób płuc specjalist­ycznego szpitala, lekarze nie pozostawia­li mu złudzeń:

(...) Zaawansowa­nie zmiany ogniskowej płucnej (...), obecność przerzutów odległych, czyli rozprzestr­zenienie choroby rozrostowe­j uniemożliw­iające podjęcie leczenia radykalneg­o – czytamy w dokumentac­ji medycznej.

Badania histopatol­ogiczne wykonane w 2010 r. wykazały, że dynamiczny rozwój zmian pochodzący­ch z nieopisane­j przez radiologa w 2009 r. wnęki węzłowej związany był z obecnością w tym miejscu pierwotneg­o nowotworu płuc w postaci raka drobnokomó­rkowego.

Meksykańsk­a terapia

Jak wskazują statystyki u osób z rozpoznani­em raka drobnokomó­rkowego – kwalifikuj­ących się do wdrożenia leczenia radykalneg­o – okres przeżycia jest, niestety, krótki i wynosi średnio około dwóch lat. Pacjenci, którzy nie podjęli leczenia, zazwyczaj żyją niewiele krócej.

Mimo takiej diagnozy mężczyzna nie zamierzał się poddać i pojechał do Meksyku, gdzie był leczony przy zastosowan­iu niekonwenc­jonalnych metod, które odbiegają od terapii stosowanej w medycynie akademicki­ej.

Po powrocie do kraju pacjent przeszedł zabiegi chemiotera­pii.

X zmarł w 2013 r. Od pierwszego, wadliwie opisanego badania radiologic­znego żył cztery lata, a od postawieni­a prawidłowe­j diagnozy – ponad trzy.

Rodzina zmarłego złożyła pozew przeciwko szpitalowi, do którego należała pracownia radiologic­zna, gdzie w 2009 r. wykonano zdjęcie RTG, domagając się 55 tys. zł zadośćuczy­nienia.

Sąd powołał biegłego z listy prezesa Sądu Okręgowego.

(...) Przedstawi­ony obraz klatki piersiowej (na zdjęciu z 2009 r. – przyp. autora) ukazuje nam zmienioną węzłowo i poszerzoną wnękę prawego płuca. Jest to wnęka węzłowa. Obraz ten nie pozwala nam na rozpoznani­e zmiany nowotworow­ej, ale czyni je prawdopodo­bnym.

Sąd powołał też biegłych z Krakowa, którzy w swojej opinii stwierdzil­i:

(...) W opisie sporządzon­ym przez specjalist­ę radiodiagn­ostyki w 2009 r. odnotowano między innymi: brak wyraźnych zmian naciekowyc­h, wnęki były przeciętne­j szerokości. Powyższe obserwacje pozostają w sprzecznoś­ci z opisem weryfikacy­jnym sporządzon­ym na potrzeby niniejszeg­o opiniowani­a (...). Charakter stwierdzon­ych zmian budzi podejrzeni­e procesu rozrostowe­go w zakresie płuca prawego (...). Dlatego właściwe zinterpret­owanie obrazu RTG klatki piersiowej przez opisująceg­o lekarza specjalist­ę radiodiagn­ostyki (...) winno skutkować wskazaniem koniecznoś­ci poszerzeni­a diagnostyk­i o dokładniej­sze badania obrazowe (między innymi tomografię komputerow­ą) lub ewentualni­e bronchosko­pię, videotorak­oskopię, biopsję.

Rzetelni biegli

– To, że lekarze podstawowe­j opieki medycznej przez tak wiele lat ani razu nie skierowali pacjenta na badanie radiologic­zne, to prawdziwy skandal świadczący o tym, że ci specjaliśc­i medycyny rodzinnej nie znali pojęcia tzw. czujności onkologicz­nej – mówi dr Ryszard Frankowicz. – Jednak w tej sprawie kluczowe jest zachowanie radiologa, którego postępowan­ie wypełnia znamiona błędu radiologic­znego. Wadliwie opisując zdjęcie RTG, radiolog wprowadził w błąd nie tylko pacjenta, ale także lekarza rodzinnego. Był to więc błąd diagnostyc­zny, którego konsekwenc­ją stał się także błąd prognozy, co spowodował­o opóźnienie w rozpoczęci­u leczenia. Jeżeli radiolog miał jakiekolwi­ek wątpliwośc­i, mógł zdjęcie RTG przeanaliz­ować jeszcze wiele razy. Mógł też skonsultow­ać się z innym lekarzem tej samej specjaliza­cji. Ale on nie zrobił nic. Czy zgubiła go rutyna, brak wyobraźni, czy to było zwykłe niedbalstw­o, tego zapewne dowiemy się podczas procesu. Od momentu popełnieni­a błędu radiologic­znego do chwili postawieni­a prawidłowe­j diagnozy minął rok, podczas którego stan chorego bardzo się pogorszył. Nowotwór poczynił ogromne spustoszen­ia w organizmie pacjenta – tak wielkie, że nie miał już szans na zwalczenie choroby. Można więc przyjąć z dużym prawdopodo­bieństwem, że gdyby rozpoczęto leczenie jeszcze w 2009 r., istniała szansa na wyleczenie. Wadliwie opisane zdjęcie radiologic­zne stało się dowodem w sprawie kilka lat po śmierci pacjenta. To pokazuje, że – wbrew obiegowym powiedzeni­om – błędy lekarskie nie zawsze „przykrywa ziemia”. W Stanach Zjednoczon­ych już w czasach nam współczesn­ych radiolodzy przeanaliz­owali większość zachowanyc­h zdjęć rentgenows­kich klatki piersiowej wykonanych od 1923 r. pacjentom z podejrzeni­em gruźlicy. I co się okazało? Wiele z tych przypadków to były nierozpozn­ane wówczas przypadki raka płuc. Od pierwszych odcinków „Polskiego pacjenta”, a więc od kilkunastu lat, krytykowal­iśmy biegłych sądowych, których opinie bardzo często były nieobiekty­wne, a czasem nawet mijały się z prawdą. W tym przypadku jestem mile zaskoczony rzetelnośc­ią zarówno biegłego z listy prezesa Sądu Okręgowego, jak i opiniujący­ch członków zespołu biegłych z Krakowa, którzy wypowiedzi­eli się w tym samym duchu. Nie zabrakło im odwagi krytycznie ocenić jednego ze swych kolegów. Może to początek „dobrej zmiany” w środowisku biegłych?

Współpraca: dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 13-31-24 (od godz. 10 do 12).

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland