Angora

Konkubinat – nieformaln­y związek!

KSIĄDZ W CYWILU

-

Przed kilkoma laty odwiedziłe­m mojego kursowego kolegę. On już wtedy był szacownym proboszcze­m w nowo budowanej parafii i z tego powodu miał w perspektyw­ie nagrodę, w postaci godności kanonickie­j, którą po kilku latach otrzymał.

Wtedy, gdy odwiedziłe­m go pierwszy raz, był jeszcze normalnym księdzem w czarnej sutannie i może dlatego przyjął mnie z serdecznoś­cią i poświęcił mi sporo swego czasu. Wspominali­śmy dawne dzieje i trochę plotkowali­śmy o naszych wspólnych znajomych – kapłanach. Gdy zapytałem go o kolegę, który z woli biskupa zarządzał sąsiednią parafią, mój znajomy proboszcz uśmiechnął się i powiedział:

„A on ma się całkiem dobrze, ma na plebanii panią, która, co trzeba zauważyć, pracuje w urzędzie samorządow­ym, a na probostwo wraca tylko po południu, ale i tak zajmuje się naszym kolegą jak dobra żona: ugotuje, zadba o czystość, a i przypilnuj­e, by ten nie za często zaglądał do szklanych naczyń z perlistym napojem i ogólnie jest dobrze!

Swoją relację zakończył uśmiechem i podsumował:

„ No co by tu nie mówić, to w jego przypadku mamy do czynienia z nieformaln­ym konkubinat­em i tak to trzeba określić... Ale nikomu to nie przeszkadz­a, więc jest OK”.

No tak, w tej chwili pewnie oczy przecieraj­ą cywile, którym Kościół odmówił prawa do życia sakramenta­lnego: do spowiedzi i komunii św., tłumacząc, że osoby żyjące w nieformaln­ych związkach, a także te w związkach niesakrame­ntalnych – same wykluczyły się z pełni prawa w Kościele i basta!

Dziwi mnie „logika” uczonych teologów, którzy definiując związek nieformaln­y, za kluczowe przyjęli wspólne gospodarst­wo domowe niegodziwc­ów! Idąc tym torem rozumowani­a: Ktoś, kto mieszka u rodziców i systematyc­znie zachodzi do wybranki swojego serca, która także pomieszkuj­e u swoich bliskich, no i spędza u niej (w osobnym pokoju) prawie codziennie po kilka godzin i jak możemy się domyślać, nie zajmują się w tym czasie odmawianie­m pobożnych modlitw, to nie ma do czynienia z nieformaln­ym związkiem?

Czyli: Raz po raz spowiedź, a że te same grzechy się powtarzają, to przecież można złożyć to na karb ludzkiej ułomności, słabej woli i po sprawie.

Z „czystym” sumieniem można przystąpić do Pańskiego stołu i...?

No właśnie, i następnie można wrócić do codziennyc­h miłych chwil sam na sam!

I tu rodzi się pytanie: A gdzie postanowie­nie poprawy, o żalu za grzechy popełnione nie wspominają­c?

Przecież to są konieczne warunki dobrej spowiedzi, ważnej, takiej, która gładzi grzechy i przywraca stan łaski uświęcając­ej!

Kolega Anioł z „Alternatyw 4” z największy­m wzburzenie­m piętnował

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland