Za chwilę minie półtora roku, od kiedy Mikołaj B. zasiadł na ławie oskarżonych
jej robić problemów. Dopiero po jakimś czasie Mariola B., dziewczyna Mikołaja, opowiedziała policjantom, że swojego chłopaka poprosiła tylko o sprzedaż roweru. W rzeczywistości chłopak nie miał wcześniej do czynienia z rowerem. I kończąc ten wątek – Mikołaj B. przyznał się, że ukradł rower w łódzkiej dzielnicy – Bałuty. Tymczasem poszkodowany okradziony został w dzielnicy Górna.
Ta łatwość przyznawania się, być może nie do swoich win, przychodziła Mikołajowi B. dość łatwo w tamte grudniowe dni w łódzkim komisariacie. Sędzia Dariusz Głowacki czyta wyjaśnienia chłopaka z tamtego okresu, pierwsze dotyczące napadu na placówkę bankową w lipcu 2014 roku:
– Przyznaję się do napadu. To był głupi pomysł. Moja dziewczyna miała urodziny i chciałem jej zaimponować ładnym prezentem. Miałem ze sobą scyzoryk. Potem wyrzuciłem go do śmietnika. Chciałem przeprosić te panie z banku.
– Potwierdzam, że złożyłem takie wyjaśnienia – mówi oskarżony o rozbój chłopak. – Chcę je jednak zmienić. Powiem teraz od początku jak było.
Chciałem iść do domu
Mikołaj B. jest szczupły, wręcz chudy. Ma twarz dziecka. Przed sądem wydaje się spokojny. Mówi cicho. Nie denerwuje się. Najpierw opowiada o sprzedaży roweru, o zatrzymaniu. O przesłuchaniach.
– To przesłuchanie na temat napadu na bank trwało chyba z trzy godziny – wyjaśnia przed sądem chłopak. – To znaczy policjanci trzy godziny twierdzili, że to ja, a ja zaprzeczałem. W końcu powiedzieli, że jak się przyznam, to wyjdę do domu. Był grudzień, przed świętami. Za chwilę miałem osiemnaste urodziny. Nie chciałem tych dni spędzić za kratami.
– Informowano pana, jaka kara grozi za rozbój? – pyta zdziwiony sędzia. – Tak – od 3 do 12 lat. – Powiem panu, że to ciężko zrozumieć. Przyznał się pan, wiedząc, że może trafić do więzienia na wiele lat?
– Nie myślałem wtedy normalnie, byłem w stresie, dlatego się przyznałem. Chciałem wyjść i iść do domu.
– A do zabójstwa też by się pan przyznał? – sędzia z niedowierzaniem kiwa głową.
– No nie – stwierdza spokojnie młody mężczyzna.
Mikołaj został zatrzymany 5 grudnia. Do sprawy roweru. Gdy nie wrócił wieczorem do domu, zaniepokojona matka zaczęła go szukać.
– Spędził sam 72 godziny za kratami – kobieta płacze dziś pod salą sądową. – Był przecież nieletni. To jest upokarzające, że policja kosztem mojego syna poprawia sobie statystyki.
Matka oskarżonego odmawia składania zeznań. Wie, że to, co powiedziała w komisariacie w grudniu 2014, pogrążyło jej syna. Kobiecie pokazano zdjęcia chłopaka, który napadł na bank. Przyznała, że rozpoznaje