„Policja Myśli”
Siedemdziesiąt lat temu znany brytyjski pisarz George Orwell, spoglądając na tamtejszy świat i systemy polityczne czasów drugiej wojny światowej, stworzył wizję przyszłości. Mowa oczywiście o powieści pt. „Rok 1984”. Świat, w którym człowiek jawi się jako posłuszna swej królowej pszczoła robotnica, a hasła Partii są po trzykroć świętą prawdą. I jedyną. I choć Orwell inspirował się autorytaryzmem Rosji, dziś, w 2016 roku, pomimo naszej, Polaków, nienawiści do Moskali, jesteśmy bliżej przeszłości powieści, niż nam się zdaje. Wielkim Bratem już niedługo będzie można nazwać Jarosława Kaczyńskiego, który w ruch wprawia swoje dyktatorskie zapędy. Ignorując prawo i demokrację, niszczy wszystko, co zostało osiągnięte po 1989 roku. Ciągłe zmienianie historii i gloryfikowanie fałszywych bohaterów jest na porządku dziennym. A gdy ktoś staje się zbytnio domyślny bądź samodzielny, już tylko krok od pozbycia się go, oczernienia, i proszę, jeden inteligent z głowy. „Policja Myśli” działa jak należy. A należy zrobić wiele, bo Polacy tacy głupi nie są. Ale spokojnie, i na to znajdzie się rozwiązanie – w końcu wystarczy człowieka w szkole „odpowiednio wychować”. Akurat szkoła ma sporo do powiedzenia w kwestiach wychowawczych. Wiele da się w niej zrobić i zmienić. A pani minister edukacji, której edukacja daleka, już tylko czeka, aby powołać komisje naukowe eminencji i zmienić podręczniki. Kto zabroni? Napisze się przeszłość od nowa, bo ten, kto ma teraźniejszość w rękach, kreuje przeszłość. Usiądzie kilku chłopa, stworzy opracowanie anonimowe dziejów Polski, lekko zabarwi, doda kolorów, kilka okrzyków bitewnych. Władców nowych nie stworzą, bo na Wawelu leżą i można by podać później wszystko do komisji, która sprawdzi, czy jeden z drugim kości nie podłożyli. Kronika Polska zostanie uznana za wymysł fantastów. Strach największy o podręczniki biologii, w których zabraknie wzmianki na temat grzybów zamieniających mrówki w zombie. Bo jak tak można publicznie przed dziećmi obrażać ministrów. Nie godzi się. I choć nie zgodzi się wielu, to większość, niestety, uwierzy w sporą liczbę mistyfikacji. Zasłoni zdrowy rozsądek, naukowo podejdzie do spraw rzeczywistości, naukowo przyzna, że kolorów jednak nie ma, a jak już są, to tylko te, które nakażą widzieć. Bo jak to powiedział znany Niemiec, kłamstwo wypowiedziane wielokrotnie staje się prawdą. I prawda staje się taka, że jak już z władzy więcej nie można wycisnąć, bo ma się wszystko, Bastylia zdobyta i to nie raz jeden, sąd boski również zawłaszczony, to się człowiekowi do myśli dobiorą.